Rozdział 15

136 13 2
                                    

Oderwałam się od jego ust. To nasz chyba już drugi pocałunek...
-Kocham cie, Ale juz muszę iść do domu...-powiedział Sam
-Też Cię kocham, papa- powiedziałam kiedy chłopak już się ubierał do wyjścia. Pocalowal mnie w policzek i wyszedł. Spojrzałam na zegarek. Już równo 12.30. Zadzwoniłam do Sopii.
-Halo- usłyszałam jej smutny głos
-Hej smutasku, wszystko będzie dobrze..
-Jasne, moje życie się rozpada..-powiedziała
-Jeszcze masz mnie i Sama...- mówiąc "Sam" rozpłynęłam sie...
- sam?! Jak to ty go..?!- zaczęła krzyczeć ze śmiechem..
-Możesz wpaść?!- zapytałam
-Jasne za dwadzieścia minut będę!-odpowiedziała
-Pa!
Rozłączyłam się po czym zaczęłam przygotowywać cały piknik. Położyłam na stoliku w salonie miskę z popcornem i chipsami, a potem sok jabłkowo-miętowy. Idealnie-pomyślałam. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a przed nimi stanęła Sopii z ciekawską miną.
-A więc co was łączy?!-zapytała przyjaciółka
-Coś na pewno, a tak na serio to dzisiaj wyznalismy sobie miłość- odpowiedziałam nieśmiało
-Wiedziałam, ze się polubicie, a teraz masz mi wszystko powiedzieć co i jak.- rozkazała.
Opowiedziałam jej całą moją przygodę w szpitalu i o Samie. Ona oczywiście bardzo podekscytowana uznała, ze powinniśmy być razem. W sumie sama nie byłam pewna, czy tego chce, bo jeszcze dokładnie go nie znam i nie chce żeby złamał mi serce...
-A co u Ciebie w szkole?- zapytałam kiedy już skonczyłyśmy tamten temat.
Mina jej widać lekko posmutniała...
-Noo, nikt mnie już nie lubi i zastanawiam się nad zmiana szkoły, bo jest to nie do zniesienia... -mówiła- myślę, ze jak wrócisz do szkoły będziesz chciała tego samego, ale oczywiście nie życzę ci tego...
-Nie przejmuj się mała, mam nadzieje, ze wszystko się ułoży, a teraz pora pożądanie zaszaleć- wiedziałam że ten pomysł jej się spodoba, no bo to przecież cała ona!
Sopii zaczęła rzucać we mnie popcornem, a ja w nią chipsami i tak się toczyła naszą walka. Potem zaczęłyśmy się rzucać poduszkami. Po jakiś dwóch godzinach to już nam kompletnie odwalało. Smiałyśmy się w najlepsze i nie mogłyśmy przestać! Może to głupie, ale nigdy sie Tak świetnie nie bawiłam. W końcu skonczyłyśmy naszą wspaniałą zabawę i położyłyśmy się na kanapie. Rozejrzałam się dookoła. No pięknie, ale mamy porządek- pomyślałam. Dobrze, że rodziców nie było, bo chyba zatłukliby nas na śmierć.
- Pomogę ci to posprzątać- o Sopii też to chyba zauważyła.  Po chwili odpoczynku wzięłyśmy się za pożadki. Kiedy bylo już w miarę czysto, zajdłyśmy samodzielnie robione przez nas spaghetti. Wyszło nam naprawdę dobre. Nie zjadłyśmy za wiele, więc rodzice też spróbują. Spojrzałam na zegarek. Była już 16.25. Jezu jak ten czas szybko mija!!!!- pomyślałam.
- Muszę już iść, naprawdę świetnie się bawiłam!- powiedziała Sopi powoli zakładając buty do wyjścia.
- Okey, papa- powiedziałam gdy już wychodziła
- papa, jesteś najlepsza.
Zamknęłam drzwi i poszłam do swojego pokoju. Poczułam, ze jestem naprawdę zmęczona dzisiejszym dniem. Była dopiero 16.30, a ja już poszłam się umyć i położyć się do łóżka. Długo rozmyślałam o całym dzisiejszym dniu, aż w końcu odpłynęłam....

Hej^^^
Jak się podoba rozdział?
Piszcie w komentarzach❤

Nagła zmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz