~2~

440 39 2
                                    

Otworzyła oczy i napotkała liście i czyste niebo. Była w jakimś lesie, pogoda była doskonała, słońce świeciło. Dookoła było słychać ptaki.

- Gdzie jestem? - spytała samą siebie i powoli wstała. Nagle jakby cała natura umarła o zapanowała noc. Drzewa zgniły a ptaki upadły na ziemię bez życia. Przed sobą zauważyła dwa, czerwone ślepia. Przez moment opanował ją strach, lecz nie dała tego po sobie poznać. Wstała pewnie, gdy bestia wyszła z cienie.

Czaszka wilka, ostre pazury i wychudzona postara. Ogromne rogi jelenia i sierść na piersi kolorem podobna do zgniłej zieleni.

- Kopę lat, Wendigo. - bąknęła i podeszła mimowolnie do potwora. Stał o patrzył pustymi oczami na nią. - Po co tu jesteś, skoro się ciebie nie boję? - spytała i wyciągnęła w jego stronę dłoń. Nagle za jej pleców wyskoczył czarny cień i zaatakował koszmar. Nie miała nawet okazji przyjrzeć się zdarzeniu, bo zaraz po wbiciu pazurów w ciało Wendigo zniknął a wszystko ożyło dookoła. Czarna postać odwróciła się do niej i przybrała bardziej ludzkie kształty. Zakapturzona postać miała na sobie czarny płaszcz do ziemi, dłonie były czarne z ostrymi pazurami, przy pasie miecz a z tyłu wił się ogon skorpiona. Na twarzy postać miała czaszkę wilka i zagjęte do przodu rogi oraz uszy i długie krucze włosy.

- Już myślałem, że o mnie zapomniałaś, Aimi. - przemówił i odsłonił twarz z pod kaptura.

- Jesteś... Ryunoshibe? - nie mogła uwierzyć w to, lecz wiele faktów było za tym (między innymi ogonek skorpiona.).

- Tak, zgadłaś. Może się przejdziemy? - zaproponował przyjaźnie i spokojnie. Dalej w szoku przyjęła prośbę i szła koło mężczyzny aż do polany.

- Nie spytał z co to za miejsce? - spytał lekko uśmiechając się.

- Mam o wiele więcej pytam niż to jedno. - odpowiedziała oglądając okolice i krajobrazy.

- To jest sen. - powiedział i zatrzymał się na skraju lasu. - Kraina, którą ty sama kształtujesz. - dokończył chowając dłonie w kieszeni.

- Więc... Wszystko tutaj jest fikcją? - spytała cicho. - A Wendigo? Czemu się pojawił? - pytała dalej spoglądając na chowańca.

- Prawie wszystko jest fikcją. Nawet ty jesteś tutaj tylko duchowo a ja jestem tutaj fizycznie i mentalnie. - odpowiedział patrząc przed siebie. - A Wendigo... - oparł się o konar drzewa i podniósł bluze dziewczyny do góry. - Będzie cię nawiedzać dopóki będziesz miała jego pazur z trucizną w sobie. - palcem dotknął małego wybrzuszenia na boku Aimi. Po chwili zdziwiona również sprawdziła to miejsce.

- Czyli mam to wyjąć a on zniknie? - spytała dla pewności.

- Tak, ale nie tutaj. Gdy tylko się o budzisz zrób to i wracaj do swojego Romea i domu. - odpowiedział wesoło i zmienił się w wilka biorąc dziewczynę na plecy ruszając w stronę pola zboża i wysokiej trawy.

- Romea?! - krzyknęła mocno przytrzymując się sierści wilka. Znikąd pojawiły się skrzydła u demonicznego sługi i uniósł swoje cielsko do góry razem ze swoją właścicielką.

- Mówię o tym czarnowłosym facecie z białymi końcówkami. Nigdy ci nie wspominałem, że czytam ci w myślach? - powiedział unosząc się coraz wyżej i wyżej. Wzdrygnęła się przypominając sobie wszystkie najskrytsze myśli na temat Akutagawy. Jej policzki lekko przybrały odcień różu.

- Czy to w porządku, że ty bezkarnie włazisz mi do mózgu i czytasz moje myśli? - warknęła i spojrzała w dół. Przez chwilę wszystko w jej żołądku zawirowało, ale po pewnym czasie ustało i podziwiała widoki z góry.

- Ty też mi czytasz w tym momencie. - powiedział Ryu odwracając nieco łeb w jej stronę.

- Serio? - spytała nie dowierzając w jego słowa.

- Nie, na niby... - powiedział żenującym głosem i wrócił do patrzenie przed siebie. - Aimi, jest wiele spraw o których nie wiesz i zapomniałaś... - dopowiedział ciszej i przyspieszył niespodziewanie. Chwyciła mocniej nieco rwąc gęstą sierść chowańca. Skuliła się, aby nie upaść na ziemię pod wpływem podmuchu powietrza. Nie wiedziała w którą stronę i gdzie leci jej chowaniec, ale podobało jej się takie ryzyko.

- Hahaha! Szybciej, Ryu, szybciej! - krzyknęła radośnie chwytając się pewniej sierści a wilk posłusznie wykonał jej życzenie. Zrobił przewrót w powietrzu i ruszył pionowo w górę ponad chmury. Gdy już wznieśli się ponad chmury wokół niej rozciągał się piękny widok. Wilk pozwolił zwolnić i przestał używać skrzydeł pozwalając na moment zawisnąć w powietrzu. Aimi rozłożyła ręce jak anioł skrzydła. Czuła się wolna.

- To jeszcze nie koniec. - powiedział czarny wilk i zaczął spadać w dół razem z nią. Chwyciła się ponownie i skuliła a Ryu złożył skrzydła z każdą milisekundą coraz bardziej przyspieszając w stronę polany. Aimi była zaniepokojona faktem, że byli już bardzo blisko ziemi a wilk jeszcze nie rozłożył skrzydeł.

- Ryu, czas chyba rozłożyć skrzydła! - szarpnęła stworzenie za sierść, lecz nie zareagowało. Pociągnęła mocniej, ale dalej nie reagował. Nagle Jakby coś zwróciło jej uwagę i spojrzała na skrzydła. - Ryu, gdzie masz skrzydła?! - na miejscu gdzie powinny być skrzydła nie było nic. Przed Aimi pojawiły się długie i ostre jelenie rogi. - Ryu, odpowiedz mi! - krzyknęła chcąc wymazać z umysłu najczarniejszy scenariusz. Niestety najgorsze wyjście potwierdziło się, gdy stwór odwrócił nienaturalnie głowę do tyłu i spojrzał na dziewczynę.Przeraźliwy ryk rozbrzmiał i uderzył w uszy Hanako. To nie był Ryunoshibe. Był to Wendigo. - Przestań! Nie boję się! - krzyczała i nagle wszystko umilkło i zniknęło tuż przed uderzeniem w ziemię.

"Zrób to, o co cię prosiłem."

Obudziła się ze stłumionym krzykiem i podniosła się z łóżka zakrywając twarz dłońmi. Przeczesała włosy niedbale i spojrzała na zegarek. Szósta rano. Unormowała oddech mówiąc sobie, że był to tylko sen i nic jej nie grozi. Do czasu. Podniosła do góry bluzkę i ujrzała spore wybrzuszenie na biodrze. Rozejrzała się po pokoju i w jego kącie ujrzała apteczkę. Podeszła ostrożnie do niej i wyciągnęła z niej skalpel. Namierzając linie rozcięcia odwróciła wzrok i zaczęła operację.

Doświadczała mocniejszego bólu, ale i tak musiała zamknąć oko, aby nie uronić niepotrzebnych łez. Krew wypływająca z rany spływała w dół brudząc ubranie i wszystko na swojej drodze. Drżącymi dłońmi odrzuciła skalpel w bok i ostrożnie wyciągnęła ostry pazur z rany. Położyła go na stoliku i skupiła się. Cała krew wróciła do rany a samo rozcięcie zasklepiło się przyprawiając dziewczynę o ciarki. Oparła się o ścianę ciężko oddychając.

- Tyle problemu, przez jego pazur... - wydyszała patrząc na pazur. Wzięła go do ręki i obejrzała starannie. Wzięła katanę i pistolet a samą pamiątkę po koszmarze schowała do kieszeni. - Czas na wejście smoka. - powiedziała melodyjnie i wyskoczyła przez okno.

Dark Secret/ Akutagawa FfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz