~4~

418 44 2
                                    

Gdy ów osobnik wszedł do pomieszczenia zastał szokujący widok.

- Chuuya! Popatrz kto powrócił. - powiedział radośnie Ougai wskazując na kobietkę palcem.

- A... Aimi-chan? - wydukał egzekutor nie mogąc uwierzyć w niską osóbkę przed nim.

- Tak łatwo nie zejdę z tego świata, Chuuya-san! - powiedziała radośnie podchodząc do niego wolnym krokiem. Ręce mężczyzny zaczęły się trząść. Chwyciła jego dłonie w swoje i posłała mu szeroki uśmiech. - Miło was ponownie widzieć. - dodała i w mgnieniu oka została mocno przytulona przez Nakahare.

- Ty wariatko mała! Wiesz jak tęskniliśmy?! Jeśli zrobisz coś takiego drugi raz to ci nie wybacze! - zaczął szarpać ją za ramiona, lecz szybko spoważniał, gdy dziewczyna jęknęła cicho. Skuliła się i spojrzała na bok. Dreszcz opanował jej ciało i ostry ból w sercu. Upadła na kolana a następnie bezwładnie na ziemię.

- Aimi-chan!? - usłyszała krzyk szefa i po chwili jakby została postrzelona w klatkę piersiową. Dookoła jej ciała toczyła się czerwona ciecz z rany na boku. Kropelki potu spływały po jej czole. Nie widziała za wyraźnie i po chwili...

.
.
.
.
.
.

Otworzyła oczy i zobaczyła czarne niebo. Jej ciało było tak lekkie, lecz obolałe. Nie wiedziała co się z nią stało, ale czuła się niepewnie. Podniosła się i wtedy zobaczyła swoje czarne dłonie i ogromne pazury. Odskoczyła do tyłu i obejrzała dokładnie swoje ciało. Na plecach ogromne skrzydła, na głowie długie rogi a w buzi para kłów. Znajdowała się na pustkowiu, jedyne co było nietypowe, to okrąg w którym stała na którym obwodzie była przepaść. Rozglądała się dookoła, lecz nic nie zauważyła.

- Jesteś głupia i pusta. - usłyszała przed sobą i nerwowo odwróciła się do przeciwnika. Jej zdziwienie było jeszcze większe gdy zobaczyła siebie. Nie była sobą, lecz tamtą Aimi podczas przemiany. Jej odbicie zaczęło się śmiać a sama Aimi poczuła strach. Potężny ból przeszył ją od tyłu dzięki czemu z jej ust wystrzeliła krew. Upadła przed drugą Aimi i obejrzała się za siebie.

- Wen... Digo... ? - wybąkała szeptem patrząc na postać koszmara. Na jego pazurach i czaszce spoczywała świeża czerwoną ciecz. - R... Rashomon! - wychrypiała gdy potwór zaczął się do niej zbliżać, lecz nic się nie stało. Do oczu zielonookiej napłynęły łzy strachu i bólu. To jej koniec?

Zaraz.

To jest sen? To nie jest prawdziwe?

Nie. W śnie nie czułaby bólu. Więc co to za miejsce?

Prubowała się podnieść, lecz została dobita do ziemi przez łapę mitycznego stwora.

- Żałosne. - skomentowała jej kopia i uderzyła w twarz butem. Zdezorientowana Aimi nie zdarzyła nawet zareagować.

- Ryunoshibe... - powiedziała ponownie podnosząc dłoń w stronę Wendigo. Na darmo. Nawet jej chowaniec nie przyszedł na pomoc. Zacisnęła usta szykując się na kolejny cios.

Znowu była słaba i do niczego. Uczucie odrzucenia i samotności zawładnęło jej ciałem i duchem. Gdzieś w głębi ostatni promyk życiowy dziewczyny gasł w ciemnościach strachu. Powoli zamykana oczy czekając na koniec.

- Po co być światłem, skoro można pokonać ciemność ciemniejszą czernią? - gdzieś w jej głowie rozbrzmiało to pytanie. Głos owej osoby wydawał jej się tak bliski i jednocześnie nieznany. Otworzyła oczy i podjęła próbę wstania. Mimo nacisku łapy koszmara Aimi podnosiła się coraz wyżej, aż wywruciła potwora na ziemię.

- Pokonamy koszmar gorszym koszmarem! - krzyknęła wojowniczka i usiadła okrakiem na stworzeniu. Mocno ujęła czaszkę Wendigo i skupiła się. W jej głowie pojawiły się wszystkie dobre wspomnienia z życia.

Poznanie Ryunoshibe. Każdy mile spędzony pod jego skrzydłami dzień.

Poznanie Akutagawy. Wspólna pomoc sobie nawzajem.

Każdy z dobry kęs jedzenia w slumsach i żarty jej przyjaciół przy małym ognisku.

Każdy wspólny shake z senseiem i udany trening.

Każda beznadziejna kłótnia z Dazaiem, z których teraz mogliby nieźle się uśmiać.

Każda misja z Chuuyą i każdy jego żart, gdy czuła się smutna.

Wspólne wieczory w barze z Angiem, Odasaku i Dazaiem.

W tle było słychać jęki cierpienia potężnego potwora. Wyraźnie miał dość tych dobrych rzeczy. W jednym momencie stał się silniejszy i wykorzystał chwile aby wtargnąć do umysłu Aimi.

Każde uderzenie rodziców i wyzwiska.

Każdy dzień z ukrywaniem swojego odebranego dziewictwa.

Nie przyjęcie się w rodzinie i pozostawienie jej na ulicy.

Każda bójka zakonczona ranami, siniakami i obelgami.

Każdy odebrany kęs jedzenia.

Każdy wyczerpujący dzień treningów.

Ból po utracie przyjaciela.

Zawiedzenie mafii i utrata mocy.

Śmierć małego chłopca i dołączenie do gildii.

Każdy dzień tortur i bólu.

Mocniej zacisnęła powieki, lecz nie poddała się. Dalej bacznie i w skupieniu patrzyła w głąb oczodołów stwora.

Dzień w którym pokonała Drake'a i jednocześnie dzień w którym powiedziała Akutagawie swoje uczucia.

Dzień w którym poszła z czarnowłosy na bal.

Dzień w którym odzyskała swoje moce.

Aimi wyraźnie czuła, że potwór słabnie i cierpi. Uświadomiła sobie, że jej lustrzane odbicie zniknęło i została tylko w dwójkę i Wendigo. Ryk stwora niósł się kilometrami zagłuszając ciszę.

- Nie poddam się! Nigdy! - krzyczała coraz bardziej torturując koszmar wspomnieniami. Nagle jakby Wendigo stał się delikatnym płatkiem kwiatu i dosłownie został podarty i rozsypany dookoła w pył. Dalej zszokowana obdarzona nie ruszyła się z miejsca. Wystraszona spojrzała na ciemne niebo.

- Wendigo już na dobre opuścił twoje ciało. Teraz możesz się obudzić. - usłyszała spokojny i lekko rozbawiony głos Ryunoshibe. Stał za nią wypuszczając z dłoni popiół w stronę Aimi. Gdy poczuła spalone szczątki w nosie straciła przytomność i sama stała się płatkami kwiatu.

.
.
.
.
.
.
.
.

Obudziła się nerwowo zalana zimnym potem z drżącymi dłońmi. Oddech miała szybki i nieregularny. Na dłoniach i boku poczuła palący ból. Spojrzała w te miejsca i zobaczyła głębsze i płytsze zadrapania. Z niektórych ciekła mała stróżka krwi. Ztarła ciecz i przeczesała mokre włosy od potu. Rozejrzała się. Dobrze znała to miejsce. Gabinet lekarski Mafii.

- Musimy czekać, ona napewno jest w szoku. - usłyszała za drzwiami.

- Jak udało im się oszukać jej porwanie? - kolejny głos.

- Pewnie jeszcze śpi. Co się właściwie stało? - trzeci głos wydawał się znajomy kobietce.

- Upadła i zaczęła... Jakby walczyć? Ale nie tak normalnie, tylko... Coś ją atakowało psychicznie. Bardzo cierpiała ale widać było, że nie ma zamiaru przegrać z tym czymś. - wyjaśnił drugi głos.

- ... Muszę się z nią zobaczyć. - stanowczy głos wzbudził wszystkich dookoła.

- Nie możesz narazie tam wejść! - lrzyk kogoś innego nic nie zrobił osobie, która weszła do środka bez żadnych przeszkód. Aimi powoli opanowała swój oddech, lecz gdy ów osobnik wszedł do pomieszczenia serce się jej zatrzymało.

Akutagawa Ryunosuke.

Dark Secret/ Akutagawa FfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz