~32~

245 25 1
                                    

Doszła wreszcie do lekarza, który od razu zajął się raną zauważając również liczne blizny i te świeże rany owinięte bandażem.

           - Skąd te rany? - spytał doktor nie przerywając pracy.

           - Skąd? Stąd. Z tego miasta, z tej dzielnicy, okolicy... - odpowiedziała niedbale na co Chuuya mocniej zacisnął jej dłoń.

            - Co ty wyrabiasz ze sobą... - mruknął egzekutor pod nosem marszcząc brwi. - A tak w ogóle twoje rany się nie goją? No wiesz, twoja zdolność i to wszystko... - spytał nagle na co Aimi posmutniała.

            - Chuuya... - miała mu powiedzieć prawdę, ale nagle ktoś wszedł do gabinetu lekarskiego jak oparzony.

            - Aimi-chan? - w drzwiach stanęła Gin, Michizou i Hirotsu. Z ulgą w oczach spojrzeli na żyjącą dziewczynę.

             - Jeśli jeszcze raz zrobisz coś takiego osobiście przywiąże cię do krzesła i nie wypuszcze już. - warknął chłopak podchodząc do rannej bliżej i siadając na krześle przy biurku doktora.

             - Wtedy przetnę liny i z kopę ci tyłek za tak głupi pomysł. - mruknęła zmuszając się do uśmiechu. Atmosfera nieco się rozluźniła choć mafia miała nie lada problemy w tym momencie.

             - Gdzie byłaś? - spytał starszy mężczyzna. Doktor skończył opatrywać ranną i postanowił zostawić ją samą z nimi.

              - ... Szukałam Fyodora. - zaczęła cicho.

             - Tego co uciekł z naszego więzienia? Zapomnij o nim, mamy ważniejszą sprawę. - prychnął Chuuya. Patrzyła na niego jak na wariata.

              - Nic nie wiecie? On chcę zniszczyć nas i Agencje! Każdego obdarzonego w mieście, Japonii, świecie! - podniosła głos podnosząc się nieco uważając na kończynę.

             - Nie dałby rady zrobić tego sam. - zasugerował Hirotsu.

             - Nie, jeśli dodam do tego fakt, że sam jest obdarzony. - broniła dalej.

            - To nie ma sensu. Obdarzony, który chce zabić innych obdarzonych? Absurd. - skomentował kapelusznik.

              - On to robi dla mnie! - jęknęła wreszcie a w jej głowie Ryunoshibe cicho warknął dając jej znak, aby przestała.

              - Jak to dla ciebie? Popatrz. Mówisz, że chcę zniszczyć Portową Mafię i wszystkich obdarzonych a ty jesteś w Mafii i jesteś obdarzona. To się nie trzyma kupy. - wyjaśnił jej Chuuya sprawdzając jej czoło dłonią.

              - Ugh... Zaraz, gdzie jest Ryunosuke? - spytała uświadamiając sobie, że nie ma przy niej tego mężczyzny.

               - Ma jakąś misję chyba. Ale powinien zaraz wrócić. - odpowiedziała Gin cicho.

                - Tęsknisz za nim. - skomentował melodyjnie Michizou wyczuwając chemię między nią i portowym psem. Spojrzała na niego z byka, lecz przepuściła to mimo uszu.

                - Czyli jednak!? - krzyknęli wszyscy podrywając się z miejsc.

               - Co? Nie! To nie tak! - zaczęła się bronić i wymachiwać rękami we wszystkie strony.

W tym czasie kundel Portowej Mafii stał z tyłu szpitala oczekując na spotkanie z kimś. Kiedy zaczął się już niecierpliwić, usłyszał ciche kroki za sobą.

Dark Secret/ Akutagawa FfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz