Zeskoczyła z wilka, który zniknął tuż koło niej w pył. Stanęła przed wspólnikiem i włożyła ręce do kieszeni.
- Ougai napisał, że mamy wspólną misję i... - Zrobiła dramatyczną misję. - Jesteśmy od teraz partnerami. - Dokończyła spoglądając na dane wysłane przez szefa.
- ... Więc to tak... Zająłem się tym typem już. - Odpowiedział przez co Aimi spojrzała na niego i schowała telefon.
- Co teraz? - Spytała opierając się o ścianę. Akutagawa spoczął koło niej i wybrał numer do szefa.
- Zrobione. Wszystko zgodnie z poleceniem. - Powiedział spokojnie czekając na odpowiedź szefa. Odłożył telefon i ruszył w głąb uliczki pociągając za dłoń dziewczynę.
- Co się robi?! - Krzyknęła zdziwiona i nagle została zatrzymana. Na ścieżce spoczywały ślady krwi. Starej, skrzepniętej krwi. Zmarszczyła brwi i podeszła bliżej. Przykucnęła i dotknęła czerwonej cieczy. Nagle wyczuła czyjąś energię z tyłu. Odwróciła się szybko. - Uważaj! - Krzyknęła do partnera.
- Śmierć... Śmierć, wieczny sen użytkowników zdolności. - Zakapturzona postać stała za nimi z maską na twarzy. Dziewczyna była przekonana, że ten głos gdzieś już słyszała. Przygotowała się do ataku i wystrzeliła swoimi krwistymi mackami, aby unieruchomić go, a brunet w tym czasie zaatakował czarnymi, ukrytymi ostrzami Rashomona.
- Co do... ?! - Syknęła długowłosa widząc, że to tylko płaszcz a nie postać. Zerknęła w górę i wystrzeliła w tamtym kierunku czerwone ostrza. Wróg sprytnie je ominął, choć jeden z nich strącił mu maskę.
- Za wolno... - Mruknęła postać upadając spokojnie na ziemię. Hanako nie mogła uwierzyć w to, kogo widziała.
- Nie... Niemożliwe... - Wyszeptała widząc twarz Nathaniela. Jego wzrok był inny tak samo jak osobowość.
- Uciekaj, Aimi. - Warknął jej partner popychając ją do tyłu.
- Oszalałeś?! To przecież Nathalniel! Pomógł mi uciec z gildii! - Odpowiedziała chcąc podejść do mężczyzny bliżej, lecz ten uderzył ją z całej siły w policzek.
- O czym ty mówisz? Nikomu nie pomagałem. - Odpowiedział patrząc na nią trzymającą się za czerwone miejsce. Jak to możliwe, że jej nie pamięta?
- Przecież to ja! Aimi! Upadły anioł, mówi ci to coś?! - Zdesperowana ponownie podjęła próbę przypomnienia mu o sobie. Akutagawa chwycił ją za łokieć i przyciągnął do siebie.
- To nie jest ten Hawthorne, co wcześniej. Coś jest z nim nie tak, dlatego cie nie pamięta a teraz uciekaj stąd, to sprawa między mną a nim. - Wyszeptał jej do ucha i popchnął do tyłu. Zerknęła na mężczyzn i z bólem w sercu odleciała na skrzydłach z uliczki zostawiając ich samych.
- Mam złe przeczucia... - Warknął Ryu w jej umyśle podejrzanie. Zamknęła ma moment oczy aby przetrawić to, co właśnie robi. Trudno było jej uciekać, ale nie miała szans. Dookoła czuła potężne energię a zwłaszcza jedną. Była blisko i to bardzo blisko. - Aimi, nawet się nie waż... - Zaczął Ryunoshibe groźnie.
- To ta energia z wcześniej. - Powiedziała zawisając w powietrzu patrząc w dal. - Muszę to zrobić. To może być ktoś, kto wyprał mózg Nathanielowi. - Dodała i mimo sprzeciwu wilka ruszyła w stronę energii.
- Przywołaj mnie! - Ryknął zdenerwowany, gdy była już bardzo blisko centrum energii i nagle poczuła drugą w tym samym miejscu.
- Dazai, odsuń się! - Krzyknęła wyjmując katanę i wyskakując zza budynku i atakując dziwną osobę w płaszczu. Po jej uderzeniu została roztrzaskana ziemia. Zerknęła za samobójce a potem na potencjalnego wroga.
- Aimi... Co ty tutaj robisz?! - Zaczął jej przyjaciel, lecz wyciągnęła katanę w bok zakazując mu mówić.
- Czyli jednak było to nieuniknione. - Bąknął zrezygnowany chowaniec. - Przywołaj mnie! - Powtórzył głośno.
- Kim jesteś? - Spytała mordując wzrokiem osobnika o fioletowych oczach. Uśmiechał się szeroko na jej widok, czego nie mogła zrozumieć.
- Aimi... Nie. Dalej mnie nie pamiętasz? To ja! Twój... - Chciał coś powiedzieć, lecz Ryu wymusił na swojej pani przywołanie i rzucił się na mężczyznę. Odsunął się upijając szponów demona. Chciał go dotknąć, lecz wilk jakby bal się i odskoczył w bok.
- Nie chrzań tyle! - Warknął wilk i ponownie podjął atak na Obdarzonego.
- Ryunoshibe! - Krzyknęła jednooka pojawiając się między nim a wrogiem. - Mamy sobie ufać tak? Jak mam ci udać skoro ty robisz takie rzeczy? - Warknęła blokując chowańca krwistą tarczą. Warknął groźnie i odepchnął w bok dziewczynę próbując dźgnąć kolcem mężczyznę.
- Ryunoshibe jak zawsze się buntuje. Że też matka dała ci go. - Bąknął rozbawiony i jednym ruchem odebrał czaszkę z pyska demona. Oczom wszystkich ukazały się całe czerwone ślepia i strasznie poraniony pysk chowańca. Jedno oko było wyblakłe dzięki wielkiemu i grubemu zadrapaniu.
- Ty gnoju... - Warknął porządnie zdenerwowany wilk i przypuścił kolejny atak, tym razem skuteczniej zablokowany przez Aimi. Chowaniec odleciał kilka metrów dalej a ona stanęła pewnie przed znajomym mężczyzną.
- To ty. Byłeś w mojej celi w gildii. - Powiedziała opanowana i spokojna z pozoru.
- Wydaje mi się, ale Ryu-chan nie chce, abym ci o tym mówił. Ah, to smutne. Smutne, że mnie nie pamiętasz. No cóż, jestem Fydor Dostoyevski i jestem osobą, która dla ciebie zabije wszystkich obdarzonych na świecie. - Powiedział coraz bardziej radośnie i przyjaźnie. Zmarszczyła brwi i usłyszała strzał. Odwróciła się do tyłu i ujrzała przerażający widok.
- Dazai!! - Ryknęła i podbiegła do postrzelonego mężczyzny.
- Ty dupku. Sprawiasz, że moja pani jest skołowana i przerażona... Wstydziłbyś się, Fyodor. - Warknął demon i ułożył swoich ostrych skrzydeł do kolejnego ataku.
- Kunikida-san! Weź go! - Krzyknęła dziewczyna zauważając blondyna. Fyodor korzystając z okazji wymknął się co zostało zauważone przez Aimi. Jej dłonie zmieniły barwę na czarne z pazurami a z pleców wyrosły skrzydła. Niczym błyskawica odleciała do uciekającego. - Nie uciekaj! O co tu chodzi?! Dlaczego zabijesz obdarzonych skoro sam nim jesteś?! Kim jesteś?! - Krzyczała atakując ostrzami i Rashomonem. Ryu pojawił się z tyłu wroga i spróbował podciąć mu gardło, lecz został zdemaskowany. Obdarzony dotknął jego boku z którego na wylot wyleciała krew niczym z wodospadu. Demon upadł na ziemię i zaczął powoli zanikać.
- Czy gdyby twoja rodzina żyła, podniosłabyś na nich rękę? - Spytał mężczyzna odwracając się do kobietki.
- ... - Przez pierwsze momenty Aimi milczała zastanawiają się nad właściwą odpowiedzią. - Nie chciałabym, ale pewnie bym to zrobiła. - Odpowiedziała wreszcie podnosząc ostrze katany na wysokość twarzy.
- W takim razie czemu to właśnie robisz? - Spytał już bez uśmiechu na twarzy.
- Zniknij i tnij. - Warknęła a ostrze rozpadło się na płatki kwiatu, które poleciały w stronę Dostoyevskiego. Ten szybko się wycofał, gdy Aimi dała znać, aby ostrza zaatakowały, dzięki czemu uniknął śmiertelnych ciosów. Ciężko oddychając spuściła głowę. - Kim jesteś, Fyodor? - Spytała cicho jakby samą siebie licząc, że uciekający mężczyzna jej odpowie.
- Aimi! Co tu się stało?! - Usłyszała głos Kunikidy.
- Sama chciałabym wiedzieć. - Bąknęła, gdy po jej policzku spłonęła jedna łza.
CZYTASZ
Dark Secret/ Akutagawa Ff
Fanfiction"Czasami to, co wydaje się pięknym kłamstwem jest okrutną prawdą. " TRZECIA CZĘŚĆ TRYLIGII "DARK".