Przywaliłam jej

3.6K 327 75
                                    

   - I właśnie o to chodzi w pierwiastkowaniu. Rozumiesz?

   - Nie. - Odpowiadam i odsuwam się na bezpieczną odległość od blondyna. Już dwa dni mówi mi o pierwiastkach, wiem o co w nich chodzi, ale tak mi namieszał w głowie, że gdy wychodzę z biblioteki czuję się dwa razy głupsza. Tobio tylko wzdycha i zaczesuje swoją długą grzywkę do tyłu.

  Jestem zła i jednocześnie smutna. Po prostu widziałam oczami wyobraźni, jak Akashi tłumaczy mi przykłady i uśmiecha się mówiąc: dobra robota Aria-chan. Pomyliłam się wtedy aż trzy razy. Akashi się nie uśmiecha. Akashi nie powie do mnie Aria-chan. No i Akashi nie zamierza mi w niczym pomagać.

   - Akashi-san, proszę, pomóż mi z matematyki!  - Wręcz piszczę i wpatruję się w swoje buty. Przez chwilę zapada cisza, a ja coraz bardziej się denerwuje. Przecież mi nie odmówi, jest starszym uczniem, który ma obowiązek pomagać młodszym i na dodatek pełni funkcję przewodniczacego szkoły. 

   - Nie.

   - Co?! - Prostuję się jak struna i przyglądam mu się zaskoczona. On nawet na mnie nie spojrzał, przegląda dokumenty i coś w nich zaznacza. - Ale ja naprawdę potrzebuję...

   - W szkole jest wielu inteligentnych uczniów, którzy z chęcią cię nauczą. Nie mam czasu i ochoty pomagać pierwszej, lepszej ofierze losu. - Na te określenie blednę. - Jestem przewodniczącym szkoły, kapitanem drużyny koszykarskiej muszę mieć najwyższe wyniki i pogodzić zajęcia pozaszkolne. Pomyślałaś o tym przez chwilę? - Mówi, podnosi głowę i unosi brwi do góry.

   - No... ja... ten... no... - Jąkam się i przyglądam swoim splecionym dłoniom.

   - No właśnie. W tym czasie, kiedy marudzisz, mogłabyś już znaleźć korepetytora. Teraz wyjdź, bo nie mam czasu na bezsensowne rozmowy. - Macha dłonią pokazując, abym sobie poszła, a ja robię podkówkę smutna i trochę zawstydzona. Właściwie nie potrafię sobie wyobrazić Akashiego, który uczy mnie jakiegokolwiek przedmiotu. Jak to sobie wyobrażałam? Jestem głupia.

   - Rozumiem. Przepraszam i do widzenia. - Mamroczę i wychodzą jak najciszej mogę. 

   - No i właśnie o to chodzi w potęgach. - Mówi Tobio i znów się do mnie przybliża, a ja mam wrażenie, że zaraz go uderzę. - Wiesz, Aria-chan, mam wolny weekend i tak sobie myślałem, że może byśmy się spotkali, no wiesz. Pogadali. Poszlibyśmy do wesołego miasteczka... Może później do m...

   -Naprawdę jest to kusząca propozycja, ale niestety muszę odmówić. Jadę na urodziny kuzynki i się nie wyrobię. - Przerywam mu i kłamię. Nie mam zamiaru z nim spędzać czas, wystarczą mi te korepetycje. Tobio robi minę zbitego psa, ale w żaden sposób na mnie to nie działa, wręcz przeciwnie. Chciałabym wybuchnąć śmiechem, ale powstrzymuję się. Drzwi się otwierają i wchodzi Akane Meiwakuna. Garbi się, jej oczy straciły cały blask i wydaje się przygnębiona. Patrzę się na nią zmartwiona, a moja miła wersja zaczyna wychodzić na światło dzienne. 

   - To ta puszczalska. - Szepcze mi do ucha Tobio, a ja zaskoczona na niego zerkam. - Nie wiesz? Niedawno przyłapano ją na niemałych igraszkach z jednym chłopakiem. Została wyrzucona z samorządu uczniowskiego, a koleżanki od niej się poodwracały. Nieźle, nie? - Pyta się powstrzymując śmiech, a ja zdenerwowana wstaję i podchodzę do dziewczyny, która czegoś szuka na półce.

   - Meiwakuna? 

  Dziewczyna spogląda na mnie i marszczy brwi.

   - Pewnie słyszałaś o tym wszystkim i chcesz się ze mnie pośmiać. Proszę bardzo i tak nikt nie zareaguje. - Mówi spuszcza głowę, a ja coraz bardziej jej współczuję. Nie powinnam, wiem, ale człowiek czasem jest zbyt samotny.

   - Nie powinni interesować się twoim życiem pry...

   - Ej, to ty jesteś Meiwakuna, która przespała się z tym chłopakiem, aby zwrócić uwagę Akashiego-san? - Pyta się jakaś dziewczyna i wskazuje na nią palcem. Jej koleżanki zaczynają się śmiać, a ja przewracam oczami.

   - Nie zwracaj na nie uwagi. - Mówię i posyłam pocieszający uśmiech.

   - Jesteś naprawdę żałosna i płytka. Myślisz, że ktoś chciałby znać taką ofiarę losu? - Dookoła nas zbiera się coraz więcej uczniów. - I jak, opłacało się? Akashi-san w ogóle nie zwrócił na ciebie uwagi, sam powiedział, że cię wyrzuci. No jasne, co można spodziewać się po takiej dziwce jak ty.

  Nie wytrzymałam, obróciłam się na pięcie i przywaliłam jej. Z pięści w twarz. Dziewczyna upada na ziemię z zakrwawionym nosem, płacząc i lamentując, a ja przejmuję się tylko moją dłonią, która zadziwiająco mocno boli.

                                                                                                 *

  Słyszę krzyki w gabinecie obok. Dyrektor szkoły często się drze, ściany są cienkie i właściwie wszystko słychać. Dziś zaskakująco jest głośny. Ciągle uderza dłonią w biurko, gorączkowo mówi, a ja nie mogę skupić się na pracy. Chcę to wszystko dzisiaj skończyć i mieć święty spokój na weekend. Po chwili wszystko cichnie i mogę usłyszeć: Akashi, chodź tutaj!

  Zamiast przyjść i poprosić to krzyczy na całe gardło. Wzdycham głośno i zastanawiam się, co tym razem się stało. Odkładam dokumenty i wychodzę z klasy. Biorę trzy głębokie wdechy i wchodzę do gabinetu dyrektora. Najpierw dostrzegam zapłakaną Akane trzymającą w dłoniach książkę. Naprzeciwko niej siedzi dziewczyna z rozwalonym nosem, kilkoma bandażami i stertą chusteczek. Zerkam w prawo i unoszę do góry brwi. Aria stoi wyprostowana jak struna, ma czerwone policzki i zaciska mocno szczękę.

   - O co chodzi?

   - Pierwszy raz ktoś kogoś uderzył w tej szkole. Nie spodziewałem się, że to będzie dziewczyna.

   - Bo to tak jakoś wyszło.



Absolut// Akashi SeijuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz