- Niewyobrażalne! Karygodne! – Krzyczy dyrektor i uderza ręką o biurko. Podskakuję na krześle i posyłam Akashiemu zdenerwowane spojrzenie. Ten tylko znudzony wszystko obserwuje i co chwilę zerka na drzwi. – Podczas zajęć tak po prostu sobie wyszliście ze szkoły do kawiarni, poszliście do liceum Washi i pobiliście dwóch uczniów! Hanawara, po tobie tego się nie spodziewałem. Mimo że nie radzisz sobie z matematyką, nie ma co ukrywać, nigdy nie uciekłaś ze szkoły. Tym bardziej nikt nie uciekł z przewodniczącym...
- Ja... - Wtrąca się Akashi, a mężczyzna posyła mu przerażające spojrzenie. Chłopak przewraca oczami i nie kończy.
- Akashi, od pewnego czasu czujesz się chyba zbyt swobodnie, działasz na własną rękę nie zawiadamiając nawet mnie. Mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy. A ty, młoda damo – Zwraca się do mnie. – rozczarowałaś mnie. Naprawdę.
Głupie poczucie winy i wstyd ogarnia moje ciało, ale jednocześnie jest mi przykro. Nie spodziewałam się, że aż tak bardzo go zdenerwuję. Bawię się palcami i nawet na niego nie zerkam, biorę głęboki wdech i się prostuję.
- Panie dyrektorze...
- Teraz to panie dyrektorze?! Myślisz, że ja nie wiem, jak na mnie mówicie?! Ten stary wariat... - Jego głos się załamuje i blednie. – Albo... stary... pryk. To takie przykre...
- Dam uciąć sobie głowę, że tak nie mówię. Jeśli usłyszę, że ktoś pana obraża, od razu zareaguję. – Przerywam mu, a on delikatnie się uśmiecha.
- Wiedziałem, że mamy porządne uczenn... Ej, ej, ej, nie mydl mi tu oczy! Nie widzisz, że jestem zdenerwowany?! – Siada za biurkiem i głośno wzdycha. – Muszę wam wymyślić jakąś karę... - Uśmiecha się wrednie. – Mam! Ale ja jestem genialny! Od pewnego czasu słyszałem, że nasz żeński klub koszykówki nie za bardzo sobie radzi. Potrzebne są nam silne, niepowtarzalne osoby! Słyszałem Hanawara, że bardzo szybko biegasz. Akashi, bieganie w koszykówce jest najważniejsze, prawda?
- Niespecjalnie, trzeba...
- Dobra, przecież mówiłem. I teraz tak pomyślałem, co by to było, gdyby w drużynie znalazła się taka osoba jak ty, Hanawara. Dołączysz do klubu koszykówki.
Moja mina rzednie i podrywam się z miejsca.
- Panie dyrektorze, naprawdę jestem w tym koszmarna! Od wielu lat nie grałam. Błagam, niech wymyśli pan coś innego. – Wręcz piszczę, a mężczyzna tylko macha ręką.
- Usiądź, bo się spocisz. Akashi, kto jest najlepszą osobą w waszym klubie, oprócz ciebie?
Chłopak się zamyśla i marszczy brwi.
- Kotaro. Spokojnie moglibyśmy nie chodzić na treningi. Trudno z naszej grupy określić, kto jest lepszy, ale bez Kotaro ciężko by się grało.
Dyrektor zadowolony klaszcze i podskakuje na swoim siedzeniu. Przez chwilę się zastanawiam, ile on ma lat.
- Doskonale! Ty i Hayama będziecie uczyć Hanaware w sali numer dwa. W poniedziałki, czwartki i piątki. Z tego co wiem, Hanawara, nie należysz do żadnego klubu, więc nie będzie problemu. A ty, Akashi, sam stwierdziłeś, że w twoim wypadku treningi są zbędne. Jaki ja jestem genialny, prawda? Możecie już iść.
Z trzęsącymi się nogami wychodzę z klasy i z obawą spoglądam na Absoluta. Obserwuje mnie delikatnie mrużąc oczy, a ja przełykam ślinę. Super, będzie na mnie zły i się obrazi. Po co wtedy z nim wychodziłam, mogłam zostać lub wrócić na lekcje.
- Hm... Akashi...
- Ustalmy parę rzeczy, Aria. To, że szybko biegasz, nie sprawia, że zostaniesz świetnym zawodnikiem. Musisz mieć kondycję, a zgaduję, że szybko się męczysz. Twoje ciało jest przyzwyczajone do krótkich dystansów, więc będziemy codziennie biegać. Od poniedziałku do niedzieli. – Mówi, a moja szczęka opada. Chcę się kłócić, ale nie daje mi dojść do słowa. – Przyjdę jutro do ciebie o szóstej. Masz być gotowa.
- O szóstej? Akashi, błagam, muszę spać do siódmej, inaczej padnę. – Proszę, a on piorunuje mnie wzrokiem i od razu milknę.
- Przyzwyczaisz się. Do zobaczenia jutro, Ario.
Przepiękny sen przerywa mi odgłos budzika w telefonie. Zdenerwowana wręcz warczę, macam szafkę, znajduję to ustrojstwo i włączam. Przez chwilę zaślepia mnie blask ekranu, ale szybko się przyzwyczajam i wyłączam melodyjkę. Z zaskoczeniem odkrywam, że jest mi ciepło, więc nie ubieram szlafroka, schodzę na dół i zaczynam jeść sam ryż. O tej godzinie nawet nie mam ochoty niczego przeżuwać. Zaczynam przysypiać na krześle, więc żywiołowo kiwam głową i delikatnie uderzam się w policzek.
Spotkanie Akashiego od samego rana jest naprawdę kuszącą propozycją. Szkoda, że to godzina piąta.
Nim się obejrzałam, wybiło wpół do szóstej, a ktoś zapukał. Wlokę się jak zombie i otwieram powoli drzwi. Akashi spogląda na mnie zaciekawiony, a ja nawet nie mam siły, aby się zawstydzić. Jestem w piżamie w zebry.
- Dzień dobry. – Mówię i ziewam, a on wchodzi do środka, idzie do kuchni i siada na krześle. – Co tak prędko?
- Myślałem, że nie wstaniesz. – Odpowiada krótko, a ja zbieram naczynia i wkładam do zmywarki.
- I mam się narazić na twój i dyrektora gniew? Nie, dzięki. Co najlepiej ubrać, nigdy nie biegałam. – Pytam widząc, że chłopak ma na sobie szary dres.
- Coś luźnego, ale nie zbyt ciepłego, bo się udusisz. Biegnij szybko, nie mam zamiaru się tu nudzić.
Potakuję głową, w podskokach kieruję się do moje pokoju i zaczynam się zastanawiać, kiedy nabrałam tak dużo sił. Gdy do mojego domu wszedł Akashi, poczułam się jakoś dziwnie, przyjemnie, chyba jestem szczęśliwa.
Ubieram legginsy, szarą bluzę i czarną bokserkę, zapinam się pod szyję, bo nagle robi mi się zimno i żałuję, że nie mam długich włosów. Teraz bym je spięła i nie byłoby żadnego problemu. Schodzę szybko po schodach i szeroko się uśmiecham do chłopaka.
- Dobra, możemy iść, czuję, że przebiegnę kilometry.
- Mówiłem ci, żebyś szybko nie biegła. – Mówi Akashi i pochyla się nade mną. Leżę na trawie i ledwo oddycham, a on nadal jest idealny, doskonały, nie widać, żeby się zmęczył. – Jesteś beznadziejna, Aria. To dopiero dwa kilometry.
- O dwa za dużo. – Szepczę i kulę się delikatnie. Zaczyna boleć mnie niemiłosiernie brzuch. – Na dzisiaj wystarczy, prawda? Strasznie boli mnie kostka, chyba ją nadwyrężyłam.
Chłopak wyciąga w moją stronę rękę, a ja zaskoczona ją łapię i od razu przez moją dłoń przechodzi dziwny prąd. Wstaję, odsuwam się delikatnie i powoli idę w stronę domu wraz z Akashim.
- Zdajesz sobie sprawę, że będzie tak codziennie?
- Lubisz dołować ludzi, prawda?
Dzisiaj krótki rozdział, niestety. Jutro do szkoły i wszelkie pozytywne uczucia mnie opuściły, Boże, jak ja nienawidzę tego miejsca XD
CZYTASZ
Absolut// Akashi Seijuro
FanfictionAkashi Seijuro. Najodważniejsze dziewczyny widząc go, podejdą i spróbują zagadać, co zawsze źle się kończy. Te najbardziej nieśmiałe wycofują się i wzdychają na trybunach obserwując zniewalającą grę koszykarza. Najmądrzejszy uczeń w Japonii prz...