Cześć! Nazywam się Aria Hanawara i mam szesnaście lat. Niedawno zaczęłam uczęszczać do jednego z najlepszych liceum we wszechświecie - Rakuzan. Kocham koty, czekoladę i shogi. Nienawidzę kwiatów, zbieg okoliczności, prawda? Jestem na nie uczulona. Moje życie nie jest usłane różami, ale to, co teraz się dzieje, przechodzi jakiekolwiek moje wyobrażenia.
Biegnę zdyszana ledwo kozłując piłkę, złość wręcz ze mnie ucieka. Wykonuję ćwiczenia, które pierwszy raz w całym życiu widzę, a te koszykarki śmieją się ze mnie i zastanawiają, po co Akashi mnie tu przyprowadził.
Po to, abym dała każdej po kolei po mordzie.
- Ty, Hanawara, serio jesteś słaba. Nawet tego nie potrafisz. - Drwi ze mnie jakaś ruda, a ja zatrzymuję się i biorę kilka głębokich wdechów.
- Przestań, po prostu jest niedorozwinięta. - Mówi kapitan drużyny, a ja głośno wzdycham.
- Możesz przestać? Trenując z Akashim, zwracał on uwagę na inne rzeczy. Abym zawsze wiedziała, gdzie jest przeciwnik, aby piłka była mną i nie musiała się przejmować, że stracę nad nią panowanie...
- Jak śmiesz zwracać się do Akashiego-san tak nieformalnie?! - Krzyczy na mnie Tsuyo Miyu, kapitan, a ja podskakuję. - Takie ścierwo jak ty nie ma prawa się do Akashiego-san tak zwracać!
- Chryste, sam mi pozwolił. Nie gorączkuj się tak, i powstrzymaj swoje koleżanki, bo zjedzą mnie żywcem. - Mówię i wskazuję palcem na oburzone dziewczyny. Ta sama ruda pokazuje mi środkowy palec, ale próbuję to zignorować.- Słuchaj, Aria, nie pozwalaj sobie na tak dużo. Myślisz, że gdy stworzysz dziwną historię o Akashim-san, to my ci uwierzymy?! Zabawna jesteś. Znam go dwa lata i po prostu nie ma szans, żeby się tobą zainteresował. Jesteś żałosna, nigdy nam nie dorównasz. Myślisz, że masz u niego jakiś przywileje? Nie, po prostu cię wykorzystał i z nieznanych mi powodów tu umiejscowił. Nie wierzę, że można być aż tak głupim.
Chcę jej twarzą zaryć o parkiet, ale nie robię tego z jednego powodu. Bo to wszystko jest zwykłym kłamstwem. Akashi nie musiał ze mną spędzać czasu, pilnować mnie, bronić przed przerośniętymi gorylami, czy nawet dawać pomarańcze. Właściwie weszło nam to w nawyk. Kiedy przychodzę do pokoju samorządu uczniowskiego, na moim stoliku naprzeciwko biurka Akashiego, leży ten owoc. Obieram go, dziękuję i daję mu połowę. Nawet na urodziny zażądałam od niego tort z pomarańczy. Obiecał, że przyniesie takich sto, jeśli zabiorę się za dokumenty.
Będę o tym pamiętać i nawet wszystkie policzę.
- Takie gadanie tylko mnie bardziej rozbawia. Nie rób z siebie pośmiewiska, Tsuyo, jeśli o niczym nie wiesz. Tak się składa, że z Akashim doskonale się dogaduję, więc daj mi święty spokój i zrozum, że muszę dużo trenować, bo mam braki. Ty tylko pogarszasz sprawę. Proszę cię. - Mówię, bo mam już tego wszystkiego dość. Nie chcę mieć kolejnych wrogów i nieprzyjaciół. Dlaczego wszyscy się tak na mnie uwzięli?
Miyu podchodzi do mnie bardzo blisko i patrzy na mnie z góry. Nie powiem, jest przerażająca i mam ochotę wiać.
- Wyjaśnijmy sobie coś. Jestem twoim kapitanem i należy mi się szacunek...
- Na szacunek trzeba sobie zasłużyć. - Przerywam jej, a ona prycha.
Chyba chce mi coś zrobić, bo ta ruda podchodzi i odciąga Miyu na bezpieczną odległość.
- Miyu-chan, nie przejmuj się. To kolejna szmata, która, myśli, że jest wyjątkowa.
Teraz zrobiło mi się bardzo przykro, naprawdę. Ściskam dłonie w pięści, zaciskam mocno szczękę i kieruję w stronę wyjścia. Kilka dziewczyn tylko prycha, a jakaś czarnowłosa, małomówna uczennica posyła mi współczujące spojrzenie. Super, jest tu ktoś normalny.
CZYTASZ
Absolut// Akashi Seijuro
Fiksi PenggemarAkashi Seijuro. Najodważniejsze dziewczyny widząc go, podejdą i spróbują zagadać, co zawsze źle się kończy. Te najbardziej nieśmiałe wycofują się i wzdychają na trybunach obserwując zniewalającą grę koszykarza. Najmądrzejszy uczeń w Japonii prz...