W większości ff rozdziały o Walentynkach są dodatkowe. U mnie ten rozdział jest bardzo ważny, jeden z najważniejszych w całej opowieści. Zmieniają się tutaj uczucia Arii, a także Akashiego, który niespecjalnie po sobie to pokazuje XD Tak tylko chciałam napisać, abyście wiedzieli, że to, co jest na końcu, będzie kontynuowane.
Dzień mógłby być jak inne. Wstałam zaskakująco wcześnie, biegałam z Akashim przez godzinę, opowiadałam przeróżne historie, a on mnie uważnie słuchał. Kiedy wróciłam do domu, dopiero wtedy zwróciłam uwagę na szybko i mocno bijące serce. Dziwne kołatanie nie było spowodowane wysiłkiem, ale myślą, że dziś są walentynki. Dzień, w którym dziewczyny obdarowują chłopaków czekoladkami. Jeju, ale to wstydliwe...
Pakuję kilka opakowań słodkości do torby i wychodzę szybko, aby zdążyć przed czasem. Z tego co wiem, niedawno drużyna koszykarska nie miała treningu i przenieśli go ten poranek i popołudnie. Współczuję im z całego serca.
Zamiast skierować się do szkoły, idę na salę gimnastyczną i trochę się denerwując. Z jakiegoś powodu moje dłonie strasznie drżą, a ja nie potrafię ich powstrzymać. Chłopcy już ćwiczą, rozciągają się i głośno śmieją. Podchodzi do mnie Hayama i szeroko uśmiecha.
- Cześć Aria-chan!
- Mh. – Odpowiadam spoglądając za niego i szukając dobrze znanej mi czupryny. Dopiero po chwili orientuję się, że rudowłosy chrząka i nie wie, o co mi chodzi. – A tak, wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek. Mam dla drużyny czekoladki, możecie się podzielić. – Chłopak posyła mi zaskoczone spojrzenie. – Nie, nie robiłam sama, nie starczyło mi czasu.
Ten tylko się śmieje i odbiera ode mnie ładne opakowanie. Mocno mnie przytula, a przez chwilę brakuje mi powietrza.
- Hej, ludzie, Aria-chan, dała nam czekoladki! – Krzyczy, a ja przewracam oczami. Wszyscy dookoła się zbierają, zaczynają mi dziękować, a ja się gubię, kto mnie ściska lub potrząsa moją ręką. Łapię za rękaw koszulki Hayamy i lekko ją pociągam. Chłopak spogląda na mnie z pełną buzią słodkości, a ja delikatnie się uśmiecham.
- Hm... - Zaczynam i chyba czerwienię. – Hayama-kun, widziałeś może...
- Akashiego? Właściwie mam do niego teraz iść, jak chcesz to zabierz się ze mną. – Odpowiada i lekko rozpromienia, co wydaje się wręcz niemożliwe, bo to przecież morze pozytywnych uczuć. Łapie mnie za dłoń i ciągnie za sobą w stronę wyjścia. Biegniemy dosyć szybko, aż trudno mi omijać niektórych uczniów. Przystajemy dopiero przed pokojem samorządu uczniowskiego, a nagła niepewność, wstyd i miliard innych uczuć rozrasta się we mnie i pochłania.
Już rozumiem słowa moich koleżanek.
Zawsze mówiły, że istnieje kilka etapów, które całkowicie mogą zmienić dziewczynę. Pierwszy jest delikatny, niepozorny, przemijający jak wiatr. Nastolatka jest zauroczona, patrzy na osobę swoich westchnień, ale z drugiej strony nie ma potrzeby bliższych wrażeń. Może tylko rozmawiać, a gdy dowiaduje się, że ten chłopak też jest w niej zauroczony, wycofuje się. Wydaje jej się to dziwne, a myśl, że ta osoba może ją przytulać lub po prostu dotykać, wprawia ją w zdenerwowanie.
Jednak potem nadchodzi druga fala. Dziewczyna chce spędzać każdą chwilę z chłopakiem, dobrze przy nim się czuje, uważa, że jest w nim całkowicie zauroczona i nie zwraca zbytniej uwagi na płeć przeciwną. Jednak nadal nurtuje ją myśl, że mogłaby z nim chodzić.
Trzeci etap jest przełomowy i dzisiaj zrozumiałam, że całkowicie w nim utonęłam. Chciałabym, aby Akashi tak po prostu wziął mnie za rękę, dotknął mojej twarzy, nie, ja chcę dotknąć jego twarzy. Aby mocno mnie przytulił i powiedział, że wszystko się ułoży. Chcę, aby jego oddech mieszał się z moich, kiedy będziemy rozmawiać o błahostkach. Pragnę, aby zaczesywał moje włosy, robił dziwne fryzury. Chcę przy nim siedzieć i oglądać jakiś idiotyczny film czując przy tym odurzający zapach perfum. Potem zasnęłabym obok niego i wiedziała, że reszta rzeczy jest tak strasznie marna i krucha.
Pierwszy raz w całym swoim życiu chciałam, aby ktoś mnie pocałował. Nie ważne czy w usta, szyję, policzki, nos, czoło, włosy, wszystko na raz. I naprawdę chcę, aby to był Akashi.
Jednak zawsze słyszę ostrzeżenia. Im głębiej w tym siedzę, tym uczucie bardziej wzrasta. A kiedy przekroczy próg i nie zostanie odwzajemnione? Powinnam wycofać się, dopóki mogę, ale tak strasznie tego nie chcę.
Drzwi gwałtownie się otwierają, a Akashi swoim znudzony wzrokiem obserwuje moją sylwetkę i przenosi spojrzenie na Hayame. Trzyma dwie ogromne torby i wciska je w ręce rudowłosego.
- Co to?
- Czekolada. Nienawidzę jej, nie wiem, jak można to lubić. Te dziewczyny są denerwujące, co kilka kroków jakaś do mnie podbiega, coś tam gada i wciska to badziewie.
W tej chwili zrobiło mi się strasznie przykro. Chowam swoją torbę za siebie, jakbym się bała, że oczy Akashiego przebiją materiał i znajdą tam dowód na to, że dążę go niecodziennym uczuciem. Chciałam, aby spróbował moich własnoręcznie robionych czekoladek. Siedziałam z Misaki do jedenastej, nie umiem gotować, a ona piecze najlepsze ciasta pod słońcem. Od początku mi dokuczała, żartowała, ale kiedy zauważyła, że biorę to jak najbardziej serio, przestała i wzięła się do pracy.
- Coś się stało, Aria? Wydajesz się przybita. - Pyta Akashi i marszczy delikatnie brwi, jakby mówił, że się martwi. Śmieję się lekko histerycznie i robię kilka kroków do tyłu.
- Nie, nie, wszystko okay. Ja tylko... muszę już iść. Do zobaczenia. - Wymusza uśmiech i kieruję się w stronę swojej klasy. Po drodze zaczepia mnie Misaki.
- I co? I co?
- Chciałam już mu dać, ale powiedział, że nie lubi czekolady i strasznie go to denerwuje. - Markotnieję, a Misaki lekko się uśmiecha.
- Są też pozytywy. Pomysł, nigdy ci nie przytyje.
Wchodzimy do klasy i od razu słyszymy dzwonek.
Przez większość pierwszych lekcji siedziałam przybita i zastanawiałam się, dlaczego jest mi tak smutno. Nie lubi, trudno, prawda? Zdenerwowana wybija rytm palcami o ławkę, a nauczyciel mnie upomina. Przepraszam i zaczynam na marginesie rysować.
Na końcu się zorientowałam, że to oko Absoluta.
Patrzę się na te czekoladki i zastanawiam, co mam z nimi zrobić. Zjeść sama w smutny dzień oglądając jakieś romantyczne anime? Ugh, to denerwujące.
Dzisiaj przerwę obiadową przeznaczam na siedzenie na podwórku i wpatrywanie się w kwiaty. Uwielbiam szkolny ogród, jest duży, piękny i mało osób w nim przebywa.
Otwieram opakowanie i wpatruję na słodkości. Może oddam je Misaki, ona uwielbia jedzenie.
Nagle ktoś zabiera jedną z czekoladek, a ja zaskoczona i lekko zdenerwowana się odwracam.
- Ej, to... - Zatyka mnie. Akashi próbuję czekoladkę i mruży delikatnie oczy. Moje serce wali niesamowicie szybko, przez chwilę chcę uciec.
- Nawet dobra. Przyznaj się, kto ci pomagał. - Mówi rozbawiony, a ja płonę w przenośni i w realu.
- Ja... Kupiłam.
- Nie wydaje mi się. Tylko ty możesz lukrem narysować kota, który przypomina Mizu. - Mówi i wskazuje na jedną z czekoladek. Kurde, mogłam jednak wybrać jakiegoś kwiatka, kota mi się zachciało. Nerwowo mlaskam i odchrząkam.
- Dla wszystkich zrobiłam własnoręcznie...
- Aria-chan, te czekoladki, które kupiłaś były wyśmienite! Podasz mi nazwę sklepu? - Przybiega Kotaro, a ja chcę go zabić. Akashi unosi brwi i przechyla lekko głowę, a ja nerwowo się śmieję. No to super.
- Muszę iść załatwić parę spraw. - Odzywa się Akashi i po krótkim zastanowieniu odbiera mi czekoladki i lekko uśmiecha. - Zabieram ze sobą.
Odchodzi, a mi ciężko wziąć wdech. Hayama szczerzy się szeroko widząc moją zaczerwienioną twarz, a ja prycham.
- Nie śmiej się.
- Przyszedłem w odpowiedniej chwili?
Otwieram szeroko oczy i przełykam ślinę.
- Hayama-kun, czy ty właśnie powiedziałeś, że zrobiłeś to specjalnie?Wychodząc ze szkoły zauważyłam Absoluta rozmawiającego z Reo. Coś mi w nim nie pasowało, kiedy miałam odwrócić wzrok zauważyłam na jego dłoniach... bandaże. Całkowicie zbita z tropu od razu do niego podchodzę i nie zwracając uwagi na monolog Reo wręcz piszczę:
- Akashi, co ci się stało?
Chłopak mruga kilka razy i unosi jedną dłoń.
- Bawię się w Shintaro. - Widząc moją minę lekko się uśmiecha i marszczy brwi. - Popatrzyłem się na chemii. Ten nowy nauczyciel naprawdę mnie nie znosi. Muszę już iść. Do widzenia Ario, Reo.
Odchodzi, a ja tylko stoję i wpatruję się w jego plecy. Po chwili słyszę śmiech Reo.
- Czy coś się stało? - Pytam, a on kręci głową.
- Bardzo dobrze się z nim dogadujesz. Mówisz po nazwisku, a on się do ciebie uśmiecha. Czasem zapominam, jak wtedy Sei-chan wygląda.
- Jak anioł. - Szepczę, ale szybko sobie zdaje sprawę z moich słów. - Taki anioł śmierci niosący zagładę. - Dodaję zmieszana i całkowicie czerwona. Moje serce wali, a on tylko się uśmiecha.
- Do widzenia Aria-chan. - Mówi, odwraca się i idzie w stronę wyjścia. Jednak się zatrzymuje i przez ramię mówi. - Ario, Sei-chan jest uczulony na czekoladę. Przez małą kostkę zaczynają go strasznie boleć i szczypać dłonie. Kotaro-kun mu powiedział, że przygotowałaś dla niego te czekoladki, a Sei-chan stwierdził, że nie mogą się zmarnować.
Odchodzi, a ja stoję i ciężko oddycham.
Czy on jest głupi?
Boże, jak ja bardzo go kocham.Macie tutaj Akashiego i Arie. Rysowałam ich dobre kilka godzin, ale stwierdziłam, że z okazji Walentynek wstaję to XD (szkoda tylko, że na tym programie nie mogę znaleźć odcieni skóry xD) Czy oni nie są uroczy?
CZYTASZ
Absolut// Akashi Seijuro
FanfictionAkashi Seijuro. Najodważniejsze dziewczyny widząc go, podejdą i spróbują zagadać, co zawsze źle się kończy. Te najbardziej nieśmiałe wycofują się i wzdychają na trybunach obserwując zniewalającą grę koszykarza. Najmądrzejszy uczeń w Japonii prz...