Kolejny poziom

3.2K 274 83
                                    

Eghm, eghm (chrząka jakby co, nie dusi XD) chcę tylko powiedzieć, że Was kocham. A tak po prostu. Każdy komentarz powoduje u mnie tak szeroki uśmiech, że postacie z Disneya by pozazdrościły. Nawet, gdy to piszę, to się szczerzę. Naprawdę, dzięki. Pod rozdziałem jest dosyć ważna dla mnie notka, więc... nie przedłużamy!


  Aomine spogląda na mnie, a przez mój kręgosłup przechodzi nieprzyjemny dreszcz. Dłonie ma schowane w kieszeniach bluzy, na głowę zaciągnął kaptur i wygląda jak zbiegły kryminalista. Może dlatego tak bardzo go lubię? Wydaje się odpychający i przerażający, a tak naprawdę to dosyć wesoła i zwariowana osoba.

   - Eh, cześć? - Wręcz pytam, a na jego twarzy pojawia się wredny uśmiech.

   - Spokojnie, mała, przecież cię nie zgwałcę, co nie? - Mówi rozbawiony, a ja lekko poddenerwowana marszczę brwi.

   - Mogłeś to sobie darować, wiesz? To co... Przyjechałeś tutaj i... Chcesz mi coś ważnego powiedzieć... No więc ten...

   - Idziemy do ciebie. 

  Powinnam takim tekstem się zamartwiać, ale tylko uśmiecham się szeroko i potakuję głową. Idąc do mojego domu rozmawialiśmy o głupotach, szkole, która w nawiasie też jest głupotą. Dowiedziałam się, że chłopak zaczął kontaktować się z tą dziewczyną, która potrąciła go rowerem. Wypominałam mu ciągle, że będzie z tego wielka miłość, a on tylko się zawstydził i kazał mi się zamknąć. Aomine zamierza spędzić tutaj dwa dni u Murasakibary. Ojciec Tytana tutaj mieszka i fioletowowłosy przyjeżdża tu co tydzień, aby spędzić czas z ojcem, i nie oszukujmy się, z Misaki. 

  Po półgodzinnej rozmowie siadamy przy laptopie w moim pokoju, a Aomine coś szuka w internecie. Dopiero po chwili zorientowałam się, że próbuje znaleźć jakiś mecz. 

   - Mam. - Mówi. - Przypatruj się dobrze, a po tym wszystko po kolei ci wyjaśnię, okay?

  Potakuję głową i od razu zauważam znane mi twarze. Uczniowie Rakuzan i Seirin. 

   - Nie zadawaj żadnych pytań.

   - Dobra, przecież zrozumiałam. 

  Z ogromną fascynacją oglądam mecz. To, co się dzieje na nagraniu przerasta jakiekolwiek moje wyobrażenie. Akashi i Kagami wydają mi się niepokonani, walczą wręcz na śmierć i życie. Jednak po pewnym czasie coś się zmienia, pewność Absoluta. Wręcz się wydaje, że się załamuje, jak ja, gdy nie sprostałam oczekiwaniom drużyny i trenera. Jednak po chwili wychodzi na boisko, inaczej gra, jakby stał się inną osobą. 

  Pierwszy raz widzę Oko Imperatora i jego możliwości. W życiu nie spodziewałam się, że Akashi jest tak... niesamowity? Niezwykły? To, że spędzam z nim czas graniczy z cudem. Dlaczego zwrócił na mnie swoją uwagę?

  Mecz się kończy z przegraną osoby, która powinna wygrać. 

   - Oko Imperatora może przewidzieć ruch przeciwnika. Przed Akashim nic nie ucieknie. Trochę to straszne, prawda? Pewnie teraz zastanawiasz się, dlaczego nagle tak zmienił swoje nastawienie. - Aomine cofa trochę film i wskazuje na Absoluta. - Przypatrz się. Co widzisz?

  Mrużę delikatnie oczy, aby dostrzec to, co chce abym zobaczyła. Wstrzymuję powietrze i odsuwam się od laptopa.

   - Założył soczewki? Dlaczego ma takie same oczy? Wiesz, trochę mnie to przeraża. - Mówię i się lekko nerwowo śmieję.

  Chłopak głośno wzdycha i kładzie się na moim łóżku.

   - Jest dwóch Akashi. 

  Mrugam kilka razy.

   - Chcesz powiedzieć, że Seijuro ma brata bliźniaka?!

  Aomine wybucha śmiechem i czochra mnie po włosach.

   - Jesteś przezabawna, wiesz? Chyba dlatego ten potwór tak ciebie lubi. - Poważnieje. - Nie. Akashi ma, sam nie wiem jak to określić, dwie osobowości?

   - Choruje na rozdwojenie jaźni?! - Wręcz piszczę, a chłopak przewraca oczami. Nie powiem, zaskoczył mnie i to bardzo.

   - Nie. To jest cholernie trudne do wytłumaczenia. Jest ten sam, ale inaczej się zachowuje. Jedna jego strona, która była do drugiej klasy gimnazjum, jest spokojna, miła, przyjacielska i nawet pomocna. A ta gorsza, co codziennie widzisz, bezwzględna, chłodna, przerażającą i trochę jebnięta.

   - Może ma dwa charaktery i czasem jeden z nich bardziej dominuje? - Szepczę, a Aomine głośno klaska.

   - Tak, doskonale to określiłaś. Czasem coś na niego bardzo oddziałuje i się zmienia. Za pierwszym razem prawie przegrał z tym przerośniętym Teletubisiem. Później z Taigą. Wszyscy byli zadowoleni, że znów zachowuje się dosyć spokojnie, a potem znów się coś stało. Tylko nikt nie wie co. Musiało być bardzo przykre, bo jest dwa razy gorszy. - Aomine wzdycha i spogląda na mnie.

  Właściwie nie wiem, co powiedzieć, po prostu siedzę i myślę. 

   - Nienawidzisz go teraz? Za to, że ma ze sobą problem? 

  Prycham i uderzam go poduszką.

   - Jesteś głupi? Oczywiście, że nie. Traktuję Akashiego jak przyjaciela i nawet gdyby okazał się zbiegiem z więzienia, pomogłabym mu, bo on zawsze pomaga mi. Jest dla mnie jak... Dumbledore z Harry'ego Pottera. To taki grunt, bez którego dużo by się zniszczyło. Mało więc mnie to obchodzi. Nawet gdy będzie zachowywał się jak ostatni kretyn, nie zamierzam zmienić o nim zdania. - Przerywam widząc wielki uśmiech chłopaka. - Co?

   - Miłooość rooośnie wooookół naaaaas... - Podśpiewuje, a ja robię się czerwona i uderzam go znów poduszą. - Dobra, dobra, bo została nam jeszcze jedna rzecz. Zone. Pamiętasz, jak ci o tym opowiadałem? - Potakuję głową. - Taiga Kagami przekroczył granicę, której nie dosięgnął Akashi. Dzięki temu wygrał. Wydaje mi się, że ten popapraniec chce zrobić to samo. Kurde, chcę to zobaczyć, będzie zajebiście. - Śmieje się, a ja marszczę brwi.

   - Dlaczego mi to mówisz?

   - Wydaje mi się, że z twoją małą pomocą może to osiągnąć.


   Przez połowę nocy nie mogłam spać. Moje myśli wciąż krążą dookoła Akashiego. Chce mi się płakać. Nie dlatego, że jestem na niego zła, obrażona, że o tym mi nie powiedział. Jest mi tak strasznie smutno, bo dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak Akashi ma zakichane życie. Jak wiele osób, a bardziej brak ludzi spowodowało jego załamanie na pół. 

  Przed snem postanowiłam, że nie ważne co się stanie, ja zawszę będę po jego stronie. I nigdy nie zostawię.

  No chyba że nie przyniesie mi tego tortu z pomarańczy, który mi obiecał.

  Ale właściwie dla niego nawet jestem skłonna to wybaczyć.   



Ehhm, ekhm...

Niedawno tak siedzę, siedzę, siedzę, no i nic nie miałam do oglądania. To stwierdziłam: ,,A dobra, raz się żyje!" i włączyłam Yuri no Ice. Jak zgadliście, spodobało mi się to nawet (dobra, kocham to) i stwierdziłam: Plisetsky, ty mój kochany, napiszę coś o tobie!

  I takim właśnie sposobem możecie zajrzeć do mojej nowej książki (to nie reklama, w ogóle). Właściwie to nie trzeba znać anime, jak się nudzicie, to możecie popsuć sobie psychikę czytając moje kolejne dzieła.

  Ekhm, ekhm... to chyba tyle, do następnego i za wszystko dziękuję :*

Absolut// Akashi SeijuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz