Jego dłonie na mojej twarzy

3.3K 269 133
                                    

  Kiedy wreszcie znajduję się na stołówce ogarnia mnie błogie uczucie, część strachu znika i zostaje tylko niepokój. Super, jak zawsze Misaki musiała mnie nastraszyć i, niestety, udało jej się to. Teraz do końca wycieczki będę sobie coś wmawiać i bać się najmniejszego trzasku gałęzi.

Na stołówce znajduje się mało osób, większość już skończyło jeść. Biorę od jakiejś starej kucharki tylko miskę ryżu i herbatę, więcej nie jestem w stanie przełknąć. Siadam na drewnianej ławce i powoli zaczynam przeżuwać jedzenie rozglądając się na boki. W kącie siedzą dziewczyny z drużyny w tym kapitan, więc nawet nie myślę, aby do nich podejść i zagadać. Pałeczki w mojej dłoni drżą, odkładam posiłek i głośno wzdycham. Dmucham na ciepłą herbatę, a para zmienia swój kierunek.

- Smacznego, Ario.

Odwracam się i dostrzegam Absoluta przechodzącego obok mnie. Instynktownie łapię za rękaw jego bluzy i zmuszam do zatrzymania się. Akashi unosi do góry brwi lekko zdziwiony, a kilku chłopaków przystaje i patrzy się na to z dziwnym wyrazem twarzy.

- Możesz poczekać aż zjem? Odprowadzisz mnie pod domek? – Pytam i mocniej ściskam dłoń ma materiale. Akashi patrzy się na mnie z góry z obojętnym wyrazem twarzy, który jest tak samo przerażający jak ta historia o mordercy. Odwraca głowę w stronę znajomych i krótko mówi:

- Idźcie.

Oni posłusznie potakują głową i oddalają się. Puszczam rękaw bluzy i jestem nadal tak przestraszona, że nawet się nie rumienię zaistniałą sytuacją. Nie obchodzi mnie, co potem będą o mnie myśleć, nie chce być teraz sama. Chłopak siada naprzeciwko mnie, splata palce i opiera o nie głowę.

- Jesteś strasznie blada, coś się stało?

Uśmiecham się sztucznie i unikam jego wzroku jak najlepiej umiem. Co mam mu odpowiedzieć? Że słyszę głosy i chyba zwariuję?

- Nie, nic. Naopowiadali mi głupie historyjki i teraz się trochę boję. – Mamroczę, biorę kubek w obie dłonie i powoli piję herbatę. – Powiesz mi coś o planie dnia? – Zmieniam temat, a on potakuje głową.

- Pobudka o ósmej, śniadanie pół godziny później. Zajęcia w grupach będą trwać kilka godzin, pewnie kilka razy pojedziemy do miasta. Konkretna pora obiadu nie jest ustalona, będzie to zależało od ćwiczeń.

- Mam nadzieję, że będziemy mieć chociaż jeden dzień wolnego. Niedługo w Tokio zaczną sprzedawać limitowaną edycję wyśmienitej farby, bardzo długo na nią zbierałam. Nie mogę się doczekać! – Wręcz piszczę i prawie podskakuję na ławce, gdy o tym myślę, ale jego wzrok sprowadza mnie na ziemię. Opanowuję się i chrząkam.

- Możemy już iść? – Pyta, a ja potakuję głową. Odstawiam naczynia i kierujemy się w stronę mojego domku. Przechodząc obok starego budynku z numerem sześć przechodzą przez mój kręgosłup ciarki, ale przy Akashim czuję się pewnie i... bezpiecznie? Boże, jakie to żałosne.

- Akashi... A co z... bieganiem? Będziemy razem biegać? – Pytam trochę skrępowana, a on spogląda na mnie zdziwiony i lekko rozbawiony. Prycha i chowa ręce do kieszeni bluzy.

- Jak chcesz to sama to rób. Cały dzień będziesz ćwiczyć i myślisz, że znajdziesz siłę na poranne bieganie? Powinnaś bardziej się wysypiać, odpocząć, po to też tu jesteś. – Przystajemy obok mojego domku, a ja patrzę się wszędzie, byleby nie na niego. – Idź od razu spać, nie siedź do późna.

To urocze, bardzo.

- Martwisz się? – Pytam ni to dla żartu, ni to kąśliwie, ale z zaskoczeniem stwierdzam, że jego spojrzenie łagodnieje i na jego twarzy pojawia się blady, wręcz smutny uśmiech.

Absolut// Akashi SeijuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz