Nie mam bladego pojęcia, co ze mną nie tak, ale znów jestem chora XD
Ostatni raz przyglądam się w lustrze i poprawiam blond włosy. Jestem cholernie czerwona i to mnie wkurza. Próbuję jakoś zakryć policzki przypominające dojrzałe pomidory, ale średnio to mi idzie. Słyszę dzwonek i wręcz biegnę po schodach prawie upadając i złamując kark. Przystaję, biorę kilka wdechów, gładzę spódniczkę i otwieram drzwi.
- Dzień dobry, Akashi! Hayama-kun! - Mówię radośnie, a rudzielec mocno mnie przytula. Akashi po prostu nas mija i idzie na górę do mojego pokoju. - Dobra, dobra, nie duś mnie! - Śmieję się, a zaciekawiony chłopak mnie puszcza i spogląda na Akashiego wspinającego się po schodach.
- On u ciebie już tu był? - Pyta i wrednie się szczerzy, a ja zaciskam mocno usta i próbuję grać obojętną, co ciężko mi idzie.
- Przyniósł mi lekcje. Dobra, to nie jest czas na taką rozmowę. Bierzemy kilka moich obrazów i idziemy do szkoły. Jest siódma trzydzieści, a o dziewiątej zaczyna się Dzień Otwarty. Nie mogę się doczekać, pierwszy raz coś takiego robiłam! Będzie super, normalnie...
- Aria, zamilcz i znieś kilka tych obrazów na dół. - Mówi Akashi obserwujący mnie swoim chłodnym wzrokiem.
No tak, niby się jakoś pogodziliśmy. Kilka dni temu przyszedł do mojej klasy i położył na ławce trzy kilogramy pomarańczy, czekoladę i deser, i po prostu sobie poszedł zostawiając mnie i rówieśników w całkowitym osłupieniu. Codziennie z Absolutem biegam, idzie mi coraz lepiej. Na tych indywidualnych treningach, które są naprawdę ciężkie, daję się z siebie wszystko i później chodzę jak tyczka przez zakwasy. Jednak nadal jest dosyć chłodny, jakby stworzył dziwny mur odgradzający go od innych. Próbuję być jak najbardziej miła, ale czasem mnie zbywa i dalej wraca do wcześniejszych czynności.
Boli.
- Tak, już idę. - Odpowiadam.
Kiedy Kotaro zobaczył mój pokój, nie mógł się nadziwić. Obrócił chyba każdy obraz, nawet stwierdził, że jeden ze sobą zabiera i nie odda. Ciężko z nim było wybrać sześć najlepszych, które można pokazać uczniom. Akashi ciągle wydawał się zbyt zdenerwowany, aby przebywać w jednym pomieszczeniu z tak żywiołową osobą jak Kotaro. Na końcu musiałam go wyprosić dostrzegając, że Absolut naprawdę go uderzy.
Tak więc zostałam sama. Z Akashim. Boże.
Układając resztę szkiców, spoglądam na chłopaka kątem oka. Zastanawia się, co wybrać. Kwiaty, czy motyle. Głośno wzdycham i postanawiam zebrać w sobie całą odwagę i zagadać.
- Co się stało?
Spogląda na mnie znudzony, a ja wybucham śmiechem.
- Przepraszam. Zawsze ty zadawałeś mi to pytanie, nie ważne po co przyszłam, kiedy i gdzie, swoim spokojnym tonem wypowiadałeś te trzy słowa. Nie wiem, dlaczego to mnie tak rozbawiło. - Poważnieję. - Ja naprawdę widzę, że coś cię trapi, Akashi. - Mówię, a on tylko przewraca oczami i znudzony wybiera ten obraz z kwiatami.
- Nie powinnaś zadawać mi takich pytań. To niestosowne i idiotyczne.
- Dlaczego?
- Bo nazywam się Akashi Seijuro i nie ma rzeczy, które mogłyby wytrącić mnie z równowagi. Daruj sobie czułe słówka i chęć pomocy, bo tylko pogarszasz sprawę. Jak już coś wybrałaś to pakuj się i idziemy. Powinnaś zdać sobie sprawę z tego, że nie mamy wieczności.
I z tym miłym akcentem kończy naszą rozmowę wychodząc z trzema obrazami. Mlaskam dosyć głośno i naprawdę mam ochotę się dowiedzieć, co z nim jest nie tak.
CZYTASZ
Absolut// Akashi Seijuro
FanfictionAkashi Seijuro. Najodważniejsze dziewczyny widząc go, podejdą i spróbują zagadać, co zawsze źle się kończy. Te najbardziej nieśmiałe wycofują się i wzdychają na trybunach obserwując zniewalającą grę koszykarza. Najmądrzejszy uczeń w Japonii prz...