Bądź Seijuro, Seijuro nie gniewaj się

3.5K 284 185
                                    

   - Hanawara, Hanawara, Hanawara ... Mam do ciebie sprawę. – Mówi dyrektor bacznie mi się przyglądając, a ja przekrzywiam zaciekawiona głowę. – Otóż, mimo że jestem dyrektorem, nie do końca rządzę tą szkołą. Jest to prywatna placówka, którą kieruje mój brat. Dał mnie na te stanowisko ze względu, że może jedynie uczyć w przedszkolu. – Śmieje się pod nosem, a ja czekam na rozwój wypowiedzi. – Jednak mój braciszek jest okropnym materialistą, uwielbia pieniądze i czasem się zgadza, aby tępe, z bogatych rodzin dzieci, za odpowiednia sumę, wstąpiły do szanowanej w całej Japonii liceum Razkuzan. Jestem człowiekiem, dla którego poziom jest bardzo ważny i myśl, że tacy idioci zniżą nam średnią krajową jest... jest... - Przykłada dłoń do serca, jakby miał zawał, a ja zaczynam się martwić o tego starego matematyka. – przerażająca. Zawsze chętnymi zajmował się Akashi Seijuro, znasz go... wręcz dogłębnie... - Porusza brwiami, a ja głośno wzdycham zażenowana. – Jego sposoby są... specyficzne i zawsze umiejętnie odganiał takich uczniów. Lecz teraz go nie ma. Jedyną osobą, która może go zastąpić jesteś ty, Hanawara. Musisz coś wymyślić, te jełopy nie mogą dostać mojej szkoły.

Nie jestem zachwycona tym pomysłem, chyba nawet mnie przeraża.

- Jak mam to zrobić? – Pytam, a on rozkłada się na swoim czarnym, obrotowym krześle, który może pomieścić z dwie osoby.

- To twój problem. Nigdy się tym nie interesowałem.

Chcę przyłożyć sobie z otwartej dłoni w czoło, ale powstrzymuję się. To jest nadal dyrektor, specyficzny, zbyt... mało dorosły, ale dyrektor.

- Nie wiem, czy mi się uda...

- Musi, inaczej wyrzucę cię z samorządu uczniowskiego. – Śmieje się i wytyka mnie dwoma wskazującymi palcami. Przez chwilę milczę i próbuję zrozumieć, czym on, cholera, się kieruje. Już z dwa razy próbował wyrzucić mnie z samorządu, naprawdę tak mnie nie lubi?
- Panie dyrektorze...

- Dobra, idź już, zaraz zaczyna się mecz. Życzę powodzenia! – Mówi, a ja jeszcze dostrzegam, jak z szafki biurka wyciąga chipsy i zaczyna je pałaszować oglądając przy tym coś na komputerze.

Super.


- I tak właśnie mniej więcej było. – Kończę swoją przemowę, a Chieko potakuje głową i analizuje. – I jak, Chieko-chan, masz jakiś pomysł? Cokolwiek, naprawdę nie chcę odchodzić z samorządu uczniowskiego. – Marudzę, a ona poprawia swoje okulary z grubymi szkłami i wzrusza ramionami.

- Poddaj się, jak przystało na żołnierza. Twoja sytuacja to jedno, wielkie gówno... Zamiast się trudzić poczytaj jakieś wartościowe gazety, mogę ci jakieś pożyczyć...

- Aria-chan nie zalicza się do zboczonych osób, Chieko. – Przerywa Misaki. – Jest za bardzo niewinna, delikatna i... dziewczęca. Ja doskonale wiem, co czytasz na matematyce. Nigdy nie znajdziesz chłopaka...


Chieko siedzi w swoim pokoju zagłębiając się w naprawdę ciekawej książce, ale śmiech jej siostry i jakiegoś chłopaka powoduje u niej ból głowy i naglą złość. Że też we własnym domu nie można w spokoju poczytać!

Wściekła wciska gazetę pod swoją bluzę i z głośnym trzaskiem wchodzi do salonu. Jej siostra opowiada coś wysokiemu, ciemnoskóremu chłopakowi, który trochę przeraża Chieko. Kojarzy jej się z bokserem, albo jakimś gangsterem na dzielnicy.

- Hej, możecie się uciszyć? Nie jesteście tutaj sami. – Mówi wręcz wściekła i krzyżuje ręce na klatce piersiowej. Jej siostra i nowo poznany chłopak zwracają na nią uwagę przerywając przy tym rozmowę.

Absolut// Akashi SeijuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz