Ugh, nawet nie wiecie, jak bardzo chciałam cały rozdział napisać z JEGO perspektywy :D
Siedzę na lekcji chemii i obserwuję przez okno drzewa, ławki, altankę i ten spokój, który w ogóle mi się nie udziela. Jestem na coś zły, jeszcze dokładnie nie wiem na co, ale czuję, że mogę po prostu coś zniszczyć. Nie pomaga zbyt wysoki głos nauczycielka, który tłumaczy przeróżne wiązania opanowane przeze mnie już w gimnazjum. Czy wszyscy dookoła mnie są jakimiś idiotami?
- Akashi-san. - Mówi, a ja leniwie przenoszę wzrok na wysokiego, jak tyczka, nauczyciela. Jest nowy, niedawno się tu przeniósł i prawdopodobnie wiele o mnie się nasłuchał. Zwraca się do mnie ze zbyt wielką grzecznością, unika mojego wzroku, ale mam wrażenie, że czasem chce pokazać, że jest ode mnie lepszy. Pyta z tematów, które znacząco przekraczają wiedzę licealisty, próbuje znaleźć słaby punkt.
Bardzo mi przykro, nie mam takiego.
- Tak?
Czuję na sobie palące spojrzenia dziewczyn, które tak bardzo mnie denerwują i świdrują. Nie jestem zakłopotany, jako dziedzic fortuny Akashi każdy śledzi mój ruch, ale one są zbyt płytkie, szare i prostoliniowe aby patrzeć się na mnie bez konsekwencji. Trzeba to zmienić.
Nauczyciel przełyka ślinę i twardo patrzy mi się w oczy, a ja nawet nie mrugam. Muszę nauczyć się powalać samym wzrokiem, byłoby bardzo zabawnie.
- Słyszałem, że jesteś najlepszym uczniem, a chemię napisałeś na sto procent. Powiedź mi dziewięćdziesiątą siódmą nazwę alkanu.
- Heptanonakontan. - Odpowiadam bez namysłu i zająknięcia, a on bardzo zaskoczony poprawia okulary i nerwowo się uśmiecha.
- Ddobrze...
Nie słucham go, tylko opieram głowę o rękę i znów oglądam świat przez szybę. Drzwi frontowe się otwierają i przez ogród, ze stertą jakiś podręczników, przechodzi dziewczyna. Zaskoczony mrużę oczy, aby lepiej widzieć i nie mogę powstrzymać się przed cichym prychnięciem spowodowanym rozbawieniem. Aria ledwo niesie zeszyty i co chwilę przystaje, aby odetchnąć. Przeczesuje swoje krótkie, blond włosy do tyłu, choć to nic nie daje. Ciekawe dlaczego je ścięła...
Te idiotyczne rozmyślania o włosach przerywa mi dzwonek. Wzdycham głośno i spoglądam za siebie. Akane jak zwykle przegląda coś w telefonie i cicho nuci piosenkę pod nosem. Po chwili wyczuwa, że się na nią wpatruje i wręcz spina się jak struna. Z obawą na mnie spogląda i szybko odwraca wzrok.
- Akashi-san, czy coś się stało?
Odwracam się do niej na krześle, a ona wyjmuje słuchawki z uszu.
- Tak. Dowiem się, kto ciebie w to wrobił.
Zaskoczona unosi głowę i pierwszy raz spogląda w moje oczy. Nie wiem dlaczego, ale poczułem nagłą złość i niechęć do niej. Czy uważa siebie za równą mnie? Niewybaczalne, karygodne, powinna zniknąć, teraz, już.
- Nie patrz mi się w oczy. - Opamiętuję się, a ona trochę przerażona, trochę zawstydzona przeprasza mnie i w pośpiechu opuszcza klasę. Odprowadzam ją wzrokiem, a kilka osób przygląda się temu w zdumieniu. Ja znów zaglądam przez okno i widzę Kotaro pomagający Arii przenieść zeszyty. Dziewczyna cała się spina, kilka razy niesamowicie szybko się kłania i śmieje.
Właśnie, szybko. Będzie naprawdę zabawnie.
Kolejne dwie lekcje dosyć przyjemnie mi minęły. Właściwie tylko siedziałem, nawet nie zwracałem uwagi na nauczycieli i obserwowałem świat. Bardzo lubię chmury, wydaje mi się, że one jedyne są piękne, niepowtarzalne i zachwycające. Tak, te określenia idealnie do nich pasuje.
Idę korytarzem, jest tu zdecydowanie zbyt dużo uczniów, przeszkadza mi hałas, zaciekawiony wzrok uczniów i brak kultury dla lepszego od siebie. Nie powinni się tak wpatrywać, szeptać o mnie. Gdybym tylko mógł, wykończyłbym ich po kolei.
Wchodzę do pokoju samorządu uczniowskiego i od razu rzuca mi się w oczy dziewczyna. Siedzi skula na krześle, tyłem do mnie i wystukuje jakiś rytm palcami.
- Aria? Co tu robisz, kto cię wpuścił? - Pytam, a dziewczyna lekko się odwraca i rozmasowuje ramiona. Coś się stało, po prostu to wiem. Nie odczuwam od niej pozytywnej energii, wiecznego optymizmu i tryskającego szczęścia. To chyba pierwszy raz, kiedy widzę ją przygnębioną.
- Och, dzień dobry Akashi-san. Hayama-kun mnie wpuścił, nudziło mi się i tu przyszłam...
- Aria-chan, już jestem! - Do pomieszczenia wbiega zasapany rudzielec i nie zwraca na mnie uwagi. W ręce trzyma jakąś reklamówkę. - Mam chusteczki, słodycze, kocyk i gaz pieprzowy, żebyś psiknęła osobie, która ci to zro... Akashi-san, dzień dobry.
Przez jego twarz przechodzi setka emocji, a Aria cicho wzdycha i kręci kilka razy głową. Unoszę brwi i spoglądam na nich po kolei.
- Ktoś powie mi, co się stało? - Pytam, nikt się nie odzywa. Podchodzę do blondynki, wpatruję się natarczywie i wiem, że zaraz wszystko mi wyśpiewa. Nikt nie sprzeciwi się Absolutowi. - Aria?
Stara się na mnie nie spoglądać, marszczy brwi, jakby analizowała za i przeciw i po chwili chowa głowę pomiędzy ręce.
- Stało się dużo Akashi-san. Była Meiwakuna-san, a teraz przyszła na mnie pora. Ktoś rozniósł plotkę, że mam romans z nauczycielem i przyłapano nas, jak się całowaliśmy.
Co?
Mrugam kilka razy zbity z tropu i pierwszy raz od dawna nie wiem, co powiedzieć. Spoglądam na Kotaro, który smutny spuszcza wzrok, a po chwili znów obserwuję Arie. Wydaje mi się, że się w sobie skuliła, zmniejszyła, jakby bała mojej reakcji.
- Nic nie powiesz? - Pyta się mnie z łamiącym się głosem, a ja stwierdzam, że to przeciwieństwo Akane. Kiedy mówili, że dziewczyna się z kimś przespała, Akane strasznie się tego wypierała. Krzyczała, oskarżała pierwszą lepszą osobę, miałem wrażenie, że zaraz wybuchnie. Przez chwilę myślałem, że rzuci się na kogoś z pięściami i zabije. Strasznie płakała, lamentowała, nie mogła pozbierać. Do teraz jest zamknięta, po prostu jest słaba.
Aria siedzi naprzeciwko mnie obserwując z ogromną nieśmiałością i wstydliwością, jakby naprawdę to zrobiła. Nadal wyczuwam u niej spokój, choć coraz bardziej jest nikły. Głośno wzdycham, biorę jedno krzesło i blisko niej siadam.
- Mamy kolejne wskazówki. Ta osoba chodzi do twojej klasy i ciebie dobrze zna. Zauważyła, że znikasz na przerwach obiadowych, ale z jakiś powodów nigdy za tobą nie poszła. Teraz jedynie musisz obserwować swoje koleżanki i kolegów, a ja jutro porozmawiam z jedną osobą z trzeciej klasy. - Mówię ze stoickim spokojem, a ona unosi głowę i chyba się uśmiecha. Kotaro wyjmuje ciastka i podaje jej, a ona mu dziękuje. Otwiera słodycze, spogląda to na mnie, to na jedzenie i wyciąga dłoń w moją stronę.
- Poczęstuj się jednym Akashi-san.
Nie wiem dlaczego, ale to mnie chyba rozczuliło. Wręcz nie mogłem powstrzymać się przed cieniem uśmiechu, spojrzałem na nią kątem oka i pokręciłem głową.
- Nie, niedawno jadłem.
- Na pewno? Za chwilę niczego nie będzie.
Posyłam jej rozdrażnione spojrzenie, a Aria od razu prostuje się i w milczeniu je wcina.
Przypomina mi chmury.
CZYTASZ
Absolut// Akashi Seijuro
FanfictionAkashi Seijuro. Najodważniejsze dziewczyny widząc go, podejdą i spróbują zagadać, co zawsze źle się kończy. Te najbardziej nieśmiałe wycofują się i wzdychają na trybunach obserwując zniewalającą grę koszykarza. Najmądrzejszy uczeń w Japonii prz...