Witaj Akashi-san!

3.4K 306 36
                                    

Kochani (mogę tak do Was mówić, prawda?) jestem chora, co dla mnie jest dosyć przykre, ale za to mogę dzisiaj wstawić rozdział. Nie przedłużając, zapraszam!
PS. Przyznać się, kto się cieszy, kiedy jest chory i nie idzie do szkoły?

Akane

   - Nie zgadzam się z tobą. Czerwone i białe kwiaty będą bardziej pasować. - Oświadcza twardo Akashi, a ja głośno wzdycham. - Kawiarenka jest już przereklamowana, wszystkie szkoły tak robią, przypominam, że te liceum jest wyjątkowe. Nie możemy wzorować się na innych, to idiotyczne.
   - No dobrze. A motyw przewodni? Najlepiej coś uroczego...
   - Dlaczego urocze? Czy wszystko dookoła mnie musi być urocze? Każdy kotek jest uroczy, każda dziewczyna jest urocza, każdy słodycz... Można od tego się porzygać. - Wręcz warczy na mnie, a ja spięta kilka razy kiwam głową.
   - A jedzenie? Mogą być słodycze...
   - Znowu do tego wracamy? Czy choć raz w jakiejś Japońskiej szkole nie może być coś innego niż słodycze? Zróbmy grilla, szwedzki stół, kilka litrów zupy tofu, ale dajmy sobie spokój ze standardami. Dlaczego każdy musi być tak strasznie ograniczony?
  Czuję się przykro, ale niestety, jak zawsze ma rację. Nie potrafię się z nim dogadać, zawsze kończy się tak, że wykonuje za mnie całą robotę, a ja mam wyrzuty sumienia. Całkowicie inaczej myślimy, spostrzegamy świat. Nigdy nie będę do niego pasować.
   - Na pierwszym piętrze może być jedzenie...
   - Czy ja wiem. Warto zrobić coś innego, bardziej zaskakującego.
  Jego piękne oczy, które potrafią zawładnąć każdą kobietą, są obojętne i znudzone.
  Szkoda, że w samorządzie nie ma osoby kreatywnej i trochę szalonej. Może coś ciekawego by stworzyła.
   - Nie wiem, za co się zabrać. Zostało półtorej miesiąca, a my nadal nie mamy nawet szkicu.
  Jego słowa spowodowały, że podjęłam decyzję. Ja ucierpię, ale dwie inne osoby będą bardzo zadowolone.

Aria
  W ciągu tego tygodnia tak dużo się działo, jednocześnie nic się nie zmieniło. Następnego dnia, po całej tej aferze, nie spotkałam już Rin, a jej nazwisko nie zostało odczytane na lekcji. Misaki przez pewien czas nie mogła w to uwierzyć i nawet przepraszała mnie w imieniu dawnej koleżanki. Wyściskałam ją mocno i podziękowałam za wsparcie. Uczniowie z mojej klasy i nawet równoległych do mnie przychodzili i przepraszali za wszelkie obelgi, wyzwiska i przypuszczenia. Niektórych nastolatków nawet nie znałam, ale za każdym razem mówiłam ten sam tekst: nic się nie stało.
  Omijałam Absoluta na korytarzu wielkim łukiem. Kiedy widziałam go, od razu skręcałam, wycofywałam, udawałam, że coś szukam w plecaku. Nie potrafię z nim porozmawiać.
  Można byłoby rzec, że ostatnia lekcja tego dnia będzie nudna i zwykła. Jednak pewna dziewczyna zmieniła moje plany.
  Siedzę i próbuję zrozumieć cokolwiek z genetyki. Naprawdę, to kosmos, wszechświat, po co nas tego uczą?
  Drzwi się powoli rozsuwają i do klasy wchodzi Meiwakuna. Każdy chłopak spogląda na nią oczarowany, kilka dziewczyn tylko prycha.
   - Dzień dobry, przyszłam po Arie Hanaware.
  Zaskoczona marszcze brwi, a nauczyciele każe mi się pakować. Wychodzę z klasy i zerkam zaciekawiona na dziewczynę. Brązowe, gęste włosy związała w kitkę, policzki ma zaróżowione, jakby czegoś się wstydziła.
   - Coś się stało?
   - Chodź za mną.
  Nie wiem dlaczego, ale przez to przypomniały mi się wydarzenia sprzed tygodnia. Wtedy tylko bardziej się bałam.
  Przystajemy przed pokojem samorządu uczniowskiego, a ja się zastanawiam, ile jeszcze razy tutaj będę. Ogarnia mnie lęk, że w środku znajduje się Akashi i będę zmuszona z nim porozmawiać. Biorę kilka głębokich wdechów i wchodzę za dziewczyną. Absolut przegląda coś w dokumentach, siedzi za biurkiem, a ja hamuję uśmiech. Leniwie unosi głowę i spogląda na mnie. Jest taka samo zaskoczony, jak ja. W jego oczach dostrzegam jasny błysk, ale szybko odwracam wzrok pamiętając, aby nie patrzeć na te piękne, dwukolorowe, niesamowite...
   - Przyprowadziłaś Arie. No i co dalej? - Pyta, a ja stwierdzam, że stęskniłam się bardzo za jego głosem.
   - Hanawara-chan, usiądź. - Mówi Meiwakuna, a ja to robię bez gadania. - Mam parę pytań. Gdybyś miała do wyboru na festiwal kwiaty czerwone i białe lub różowe i fioletowe, jakie byś wybrała?
   - Chyba czerwone i białe, kojarzą mi się z naszą szkołą. W ogóle, co to za idiotyczne pytania?
  Meiwakuna kręci kilka razy głową, a ja milknę.
   - Co myślisz o kawiarence?
   - Znowu kawiarenka?
   - Motyw przewodni?
   - Państwa świata! Genialne, nie? Każdy mógłby przebrać się w jakieś stroje ludowe innych państw. Moglibyśmy częstować gimnazjalistów przeróżnymi potrawami... - Akane spogląda na mnie zła, a ja cicho się śmieję. - Przepraszam, dużo mówię.
  Ukradkiem spoglądam na Absoluta, on jedynie mnie słucha i dalej przegląda coś w dokumentach.
   - Gdzie powinno być jedzenie?
   - Najlepiej na każdym piętrze. O, mam pomysł, będą to szwedzkie stoły, na które postawi się jedną potrawę z jednego kraju i poprosimy klub kucharski, żeby przebrała się za Francuzów i...
   - Podjęłam decyzję. - Przerywa dziewczyna, obraca w stronę chłopaka i nisko się kłania. - Akashi Seijuro, przewodniczący szkoły,  rezygnuję ze swojej posady i chcę, aby została przekazana Arii Hanawarze.
  Szczęka mi opada i nie mogę się pozbierać.
  Akashi unosi wzrok i jest zaskoczony. Obserwuje dziewczynę bacznie, a na jego twarzy gości cień uśmiechu. Moje serce przyspiesza, robię się czerwona i nie mogę tego zrozumieć. Co to będzie, jeśli Akashi-san uśmiechnie się tak na prawdę? Szeroko? Uroczo? Jezu.
  Meiwakuna ciężko oddycha, dłonie ściska w pięści.
   - Akane, porzucasz swoje stanowisko na rzecz dziewczyny, którą prawie nie znasz?
  - Akashi-san, Aria pomogła mi, kiedy każdy ze mnie się śmiał, wspierała,  uderzyła dziewczynę, przeze mnie prawie została wyrzucona. I bądźmy szczerzy Seijuro, nie ważne, ile lat się znamy, czy byliśmy ze sobą zręczeni, nigdy się nie dogadamy. Mam wrażenie, że masz podobny sposób postrzegania świata jak Aria. Nie nadaje się do tej pracy.
  Nie wiem, co bardziej mnie zaskoczyło. To, że rezygnuje, zwrócenie się do Absoluta po imieniu, czy stwierdzenie, że dobrze z nim się dogaduję.
  Akashi głośno wzdycha, wstaję, podchodzi do dziewczyny i wyciąga przed siebie rękę, jakby chciał ją dotknąć. Jednak łapie za kołnierzyk jej mundurka i odpina przypinkę z herbem liceum.
   - Jesteś tego pewna, Akane? Ja ciebie nie wyrzucam, to Twoja decyzja. Jeśli chcesz odejść i masz swojego zastępcę, nie muszę nawet zwoływać rady.
  Dziewczyna kiwa głową dumna i spogląda na mnie z uśmiechem. Akashi podchodzi do mnie i mruży delikatnie oczy. Głośno przełykam ślinę, dłonie mi się trzesą, ale staram się tego po sobie nie pokazywać.
  - Chcesz Aria zastąpić Akane?
  Proste pytanie, które zmieni moje życie. Potakuję parę razy głową, nie jestem w stanie czegokolwiek powiedzieć. Absolut jest zbyt blisko, ciężko mi się oddycha i boję się, że słyszy walenie mojego serca. Przypina znaczek z herbem do kołnierzyka, boję się, że jego dłonie mogą dotknąć moje skóry.
   - Witam w samorządzie Aria. Liczę na owocną współpracę.
   - Taa... - Odpowiadam, a on delikatnie się uśmiecha i mam nadzieje, że ten uśmiech zarezerwowany jest tylko dla mnie.
  Od dziś będę spędzać każda przerwie obiadową z osobą, w której się zakochałam.

  Wchodzę do klasy, a nauczyciel z biologii spogląda na mnie.
   - Hanawara, co się stało, blada jesteś.
   - Tak sensei, stało się i to dużo. Od dziś jestem zastępcą przewodniczącego, Akashiego Seijuro.
  Wykorzystam tą okazję i zostanę przyjaciółką Absoluta.
  Jakie to zawstydzające.

Absolut// Akashi SeijuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz