- Aaaariaaa-chaaan! - Krzyczy Misaki i do mnie przybiega. Patrzę się na nią jak na wariatkę i marszczę brwi dając do zrozumienia, że nie mam bladego pojęcia, dlaczego się tak zachowuje. Dziewczyna bierze kilka głębokich wdechów i zaczesuje włosy do tyłu.
- Jak tam bal?
Bałam się, że o to zapyta, ale przecież jest to nieuniknione. Misaki zawsze była dociekliwa, nie wiem, czy w tym przypadku to wada czy zaleta. Wzruszam tylko ramionami.
- Dziwnie. - Odpowiadam, a ona marszczy brwi.
- Dlaczego? Poszłaś z Akashim Seijuro. Przez chwilę zapomniałaś kim jest? I co, tańczyłaś z nim? - Dopytuje, a ja przewracam oczami. Siadamy w swoich ławkach, a dziewczyna intensywnie mi się przygląda. W klasie jest jeszcze kilkoro innych uczniów, ale nie zwracają na nas uwagi.
- Nie. Kiedy wychodziłam z domu potknęłam się i nadwyrężyłam mocno kostkę. Dobrze, że Akashi mnie złapał, gdyby nie on, upadłabym na twarz. Przez to musiałam założyć baleriny i prawie się spóźniliśmy. Najgorsze jest to, że to właśnie on co rok otwiera bankiet. - Mówię przypominając sobie chłopaka, który grał mój ulubiony utwór, Sonatę Księżycową. Nawet teraz czuję przyjemne ciepło przez te wspomnienia.
Misaki prycha i kręci kilka razy głową.
- To chociaż sukienka mu się podobała?
- Tak, do czasu gdy Mitsuki ją porwała.
- Żartujesz.
- Nie. - Odpowiadam i głośno wzdycham. Zaczynam wyjmować zeszyt i piórnik.
- Ale stało się coś... pozytywnego? - Pyta dziewczyna lekko przejęta. Wzdycham przeciągle i chyba lekko rumienię.
- Powiedziałam mu, co do niego czuję.
Przerywa nam dzwonek.
Dwa dni wcześniej.
- Aria Hanawara?
Odwracam się zaskoczona na pięcie. Przede mną stoi niski, szczupły mężczyzna po pięćdziesiątce z miodowymi oczami i ciemnymi włosami. Kurde, podszedł do mnie ktoś ważny, a ja opycham się tymi rozstawionymi łakociami. Jest tu marcepan z pomarańczą, dwie rzeczy, które kocham. Jak mam się temu przeciwstawić?
Przełykam szybko jedzenie i kiwam kilka razy głową. Ma przerażające spojrzenie, przez które człowiek chce uciec. Nagle wspomnienia wracają do mnie i wręcz się prostuję.
- Bardzo przepraszam za tą kawę, naprawdę nie chciałam na pana ją wylać. Po prostu w kawiarni było bardzo dużo ludzi, ktoś mnie popchał i tak jakoś... - Mówię patrząc się na niego lekko podejrzliwie. Mężczyzna unosi do góry dłoń, a ja milknę.
- Już wtedy wszystko sobie wyjaśniliśmy, nie musisz przepraszać już setny raz. Jestem zaskoczony, że przeszłaś. Od dziecka unikałaś takich spotkań, szczególnie po rozwodzie twoich rodziców.
Ten człowiek jest niesamowicie szczery i bezpośredni. Lekko zdenerwowana przełykam ślinę i próbuję przypomnieć sobie nazwisko tego faceta. No kurde, tyle razy z nim rozmawiałam, gdy byłam mała, jak on się nazywał?
- Widzę, że dogadujesz się z moim synem, Seijuro. Myślałem, że zaprosił Mitsuki, bardzo mnie zaskoczył. - Mówi, a mnie zatyka.
Aaa, stąd go znam, no oczywiście. No bo kto inny mógłby tak zwalać spojrzeniem, jak nie ojciec Absoluta? Zasycha mi w gardle, mam ochotę się odwrócić i wziąć szklankę z pierwszy lepszym sokiem, ale tak nie wypada.
CZYTASZ
Absolut// Akashi Seijuro
FanfictionAkashi Seijuro. Najodważniejsze dziewczyny widząc go, podejdą i spróbują zagadać, co zawsze źle się kończy. Te najbardziej nieśmiałe wycofują się i wzdychają na trybunach obserwując zniewalającą grę koszykarza. Najmądrzejszy uczeń w Japonii prz...