On mnie broni

3.6K 330 46
                                    

   - No więc słucham. - Mówi Akashi i opiera się o ścianę obserwując wszystkie osoby w pomieszczeniu. Dziewczyny odwracają wzrok speszone, a ja niestety robię to co one. Jego obecność jest przytłaczająca, niesamowite oczy robią dziurę w moim wnętrzu i po prostu jest mi wstyd. Dowie się, co zrobiłam i nie będzie chciał już nigdy więcej ze mną pograć w shogi. Możliwe, że mnie znienawidzi, to prawdopodobnie jest gorsze od zawieszenia. 

   - Hanawara, opowiedz nam wszystkim co zrobiłaś. - Odzywa się dyrektor, a ja się krzywię. Dlaczego tak okropna osoba jest moim nauczycielem od matematyki? Spoglądam ukradkiem na Akane, widzę, że się boi. Pochodzi z bardzo zamożnej rodziny i gdyby rodzice się dowiedzieli, że uczniowie z niej szydzą i się śmieją, znienawidziliby jej. Uważaliby za żałosną istotę, która nie potrafi sprzeciwić się słabszym. Nie mogę na to pozwolić, widzę w niej samą siebie.

   - Ta dziewczyna się ze mną pokłóciła z błahego powodu, a Meiwakuna-san próbowała nas rozdzielić. Zdenerwowałam się dwa razy bardziej i przywaliłam jej. Oto cała historia. - Kończę i wzruszam ramionami od niechcenia. Wpatruję się w swoje splecione dłonie, ciężko mi się oddycha. Mam wrażenie, że w klasie jest miliard stopni Celsjusza. Zaraz zemdleję. Dyrektor kręci zrezygnowany głową i głośno mlaska.

   - Nie spodziewałem się tego po tobie, Hanawara. Na lekcjach zawsze byłaś spokojna i jednocześnie uśmiechnięta, takie zachowanie do ciebie nie pasuje. Niestety, ale będę zmuszony wyrzucić cię ze szko...

   - Ona kłamie! - Zrywa się ze swojego miejsca Akane, w jej oczach dostrzegam łzy. Jestem bardzo zaskoczona, myślałam, że całą prawdę zachowa dla siebie. Dyrektor zaskoczony na nią spogląda i kiwa głową dając znak, żeby kontynuowała. - Hanawara-san była w bibliotece z Tobio, uczył on ją chyba matematyki. Zobaczyła mnie i podeszła, żeby spytać się, czy wszystko ze mną dobrze. Potem zaczepiła nas ta dziewczyna i zaczęła mnie... wyzywać. Byłam bezbronna, nie wiedziałam co zrobić, nie mogłam udać się do kogoś po pomoc. Hanawara-san nie wytrzymała i ją uderzyła. W mojej obronie. Jeśli ona ma zostać ukarana, to ja też. - Mówi Akane i patrzy się twardo w oczy dyrektora. Nie wierzę, że to opowiedziała i na dodatek jest w stanie wziąć na siebie połowę winy. Czuję jakąś nieznaną mi ulgę i głośno wzdycham. Nie powinna tego robić, teraz pewnie jej rodzice się o tym dowiedzą.

   - Rozumiem, że uderzenie Hanawary jest uzasadnione, ale to nadal przemoc. Przykro mi Hanawara, ale nie dajesz mi wyboru. Od przyszłego tygodnia nie będziesz już uczennicą tej szkoły.

  Robi się cicho, choć bardzo dobrze słyszę dudnienie mojego serca i szum w uszach. Jestem przerażona i smutna. Byłam taka szczęśliwa, kiedy dostałam list proponujący mi pójście do jednej z najlepszych szkół w Japonii. Nie potrafiłam powstrzymać mojej radości i szoku, nigdy nie byłam jakoś wybitnie uzdolniona. Rakuzan, cała ta szkoła miała być dla mnie początkiem nowego życia, które teraz zostało zniszczone.

   - Panie dyrektorze, pozwolę się wtrącić. Jestem przeciwko wydalenia Arii, to najbardziej idiotyczne rozwiązanie. - Odwracam się i nie mogę uwierzyć. Akashi Seijuro właśnie mnie broni. Dobrowolnie staje po mojej stronie. Chłopak odrywa się od ściany i siada na krześle naprzeciwko biurka nauczyciela.

   - Rozwiń to. - Jestem zaskoczona, że matematyk nie odrzuca jego zdania, wręcz przeciwnie. Akashi unosi delikatnie do góry brwi, jakby dziwił się tym pytaniem.

   - Bądź co bądź, Aria stanęła po stronie swojej koleżanki. Touka znęcała się nad Akane psychicznie, czy także nie powinna zostać wyrzucona? Przemoc fizyczną i psychiczną dajemy na równi, więc dlaczego tylko Aria ma cierpieć z tego powodu? Czy obrona drugiej osoby nie pokazuje, że uczniowie o siebie dbają, mimo że był to dość karygodny sposób powstrzymania Touki? Czy wyrzucenie Arii jest wręcz bezpodstawne? Moim zdaniem tak. Teraz wszyscy wyjdźcie, muszę porozmawiać z panem dyrektorem na osobności. - Mówi i patrzy się na mnie mrużąc oczy. Zaskoczona kiwam kilka razy głową i wychodzę z klasy wraz z Akane i Touką. Dziewczyna z połamanym nosem przeklina pod nosem i odchodzi, a ja siadam koło Akane.

   - Meiwakuna-san, niepotrzebnie to mówiłaś. Będziesz mieć teraz przeze mnie problemy. Niedaleko jest inna szkoła, i tak Rakuzan to dla mnie za wysokie progi... Meiwakuna-san, cz coś się stało? - Pytam widząc minę dziewczyny. Patrzy się na drzwi zaskoczona i po chwili mruga, jakby wyrwała się z jakiegoś transu.

   - Zdajesz sobie sprawę, co przed chwilą się stało? Akashi Seijuro stanął po twojej stronie. Teraz się targuje z dyrektorem, czy zostaniesz w tej szkole, czy nie.

   - Jest przewodniczącym. To chyba jego obowiązek, no nie? - Zerkam na Akane zaskoczona, a ona kilka razy kręci głową przez co jej piękne włosy zakrywają połowę jej twarzy.

   - Akashi-san nie interesuje się niczym. Po śmierci swojej babci bardzo się zmienił. Każdy myślał, że już wszystko jest dobrze... Tego samego dnia, kiedy wrócił do Rakuzan Tobio mu się sprzeciwił mówiąc, że nie ma zamiaru słuchać jakiegoś pięknisia. - Dziewczyna śmieje się pod nosem histerycznie. - Tobio został w drużynie, ma zbyt wielki talent, ale Akashi... połamał mu rękę. Nie mogłam uwierzyć dopóki nie zobaczyłam tego na własne oczy. Zaskakująco szybko ściągnęli Tobio gips, teraz nie udziela się w sporcie. Akashiemu-san nikt nic nie zarzucił, za bardzo się boją. Nie chodzi tu o jego pieniądze, po prostu wytwarza przerażającą aurę. Niedawno jakiś chłopak podpadł samorządowi uczniowskiemu, ten nie przychodził tydzień do szkoły bojąc się spotkania z przewodniczącym. Akashi-san zawsze był niebezpieczny, ale teraz przerósł samego siebie. 

  Na te słowa blednę, ale próbuję być spokojna.

   - Jak mógł coś takiego zrobić, skoro niedawno wrócił?

   - Nie chodził na lekcje, ale często był na treningach. Koszykówka bardzo dużo dla niego znaczy. Chyba przypomina mu jego mamę. Jako wiceprzewodnicząca unikałam bycia z nim sam na sam w jednym pomieszczeniu. Nigdy nie wiedziałam co mam zrobić, powiedzieć. Przerażał mnie. Nie mam zielonego pojęcia, jak ty możesz z nim grać w shogi.

  Po przemowie Akane czuję się niespokojna i naprawdę zaczynam obawiać się Akashiego. Widziałam w nim oazę spokoju i opanowania, nie wydawał się agresywny i brutalny. Widziałam w nim ideał, żadnych wad. Ale dlaczego, nawet po tym, co powiedziała mi Akane, nadal czuję ten dziwny ścisk, gdy o nim myślę? Dlaczego w moich oczach nadal jest Absolutem? 

  Drzwi od gabinetu dyrektora się otwierają, a matematyk spogląda na mnie zadowolony. Jestem coraz bardziej przerażona.

   - Chodź na chwilę Hanawara. - Mówi, a ja wstaję i wchodzę do klasy. Akashi obserwuje widoki przez okno, a ja głośno przełykam ślinę i nie mogę powstrzymać drżenia rąk.

   - Przedyskutowałem to z Akashim i postanowiłem, że zostaniesz w tej szkole. Jednak bez jakiejkolwiek kary się nie obejdzie. - Błagam, tylko nie czyszczenie toalet, tylko nie czyszczenie toalet... - Touka wyszoruje wszystkie ubikacje w szkole, a ty... Hm, właściwie co mogę ci dać? - Zawiesza się, a ja szczęśliwa głęboko wzdycham. - O, już wiem! Za dwa miesiące odbędzie się festiwal, dni otwarte naszej szkoły. Akane została wydalona z samorządu i nikt nie jest odpowiedzialny za organizację tej imprezy. Pomożesz Akashiemu.

   - Panie dyrektorze, to nie jest dobry pomysł... - Odzywa się Akashi, a jego spojrzenie niczego nie zdradza.

   - Racja, jest doskonały! Większość papierów zostanie tobie odebrana żebyś na przerwach obiadowych i po lekcjach miał czas na planowanie z Hanawarą. Jestem świetnym dyrektorem, co nie? O właśnie, Hanawara, do zobaczenia na lekcji! - Mówi i szczerzy się do mnie szatańsko, a ja nie wiem, jak się zachować.

  Bać, czy być szczęśliwa?

Absolut// Akashi SeijuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz