Mój umysł nie jest już tym, czym był kiedyś.

129 24 6
                                    

Obudziłam się rano z ogromnym bólem głowy. Nie pamiętałam nic z wczorajszego dnia. Wiedziałam, że na pewno jestem w pokoju Amandy. Wstałam z łóżka. Głowa bolała mnie jeszcze bardziej niż wcześniej. Spojrzałam na zegarek, była 13:29. Nagle zakręciło mi się w głowie. Czułam, że upadam. Gdy nagle, ktoś wszedł do pokoju. Nie widziałam kto to jest. Miałam mroczki przed oczami. Nagle ktoś zaczął krzyczeć:

-Zooe! Nie powinnaś wstawać z łóżka!

-Nic nie wiedzę.  Słabo mi.

-Zooe. To ja Amanda.

-Amanda jak dobrze że to ty.

-Zaczekaj. Zawołam Justina.

-Po co?

-Żeby pomógł ci wstać, i zaniósł na łóżko.

-Dobrze.

-Justin!

-Tak kochanie!

-Chodź na chwilkę!

-Już idę skarbie!

Nagle poczułam, że tracę przytomność. Upadałam na ziemię, i nic nie mogłam z tym zrobić. Bałam się, że to jest już mój koniec. Co ja wygaduje? Powinnam się cieszyć. Jeszcze nie dawno chciałam to zrobić, a teraz się boję. Co się ze mną stało?  Kim ja jestem?

Nagle poczułam ból przeszywający mi czaszkę. Usłyszałam krzyki. Nie wiedziałam kogo, bo były strasznie zagłuszone. Obudziłam się w szpitalu. Przy moim łóżku siedziała Amanda która trzymała mnie za rękę, a obok niej siedział Justin w którego się wtulała. Po drugiej stronie siedział Taylor. Czy on zawsze musi być tam, gdzie ja go nie chcę? On jest osobą której nie chciałam widzieć. Zacisnęłam rękę, by dać znać Amandzie że się obudziłam. Spojrzała się na mnie z uśmiechem i powiedziała:

-Zooe. W końcu wstałaś.

-Ile byłam nieprzytomny?

-Trzy dni.

-Wy tu cały czas byliście?

-Tak. Nie chciałam żebyś została sama.

-Dlaczego?

-Obiecałam ci, że już nigdy cię nie zostawię.

-Tego dnia kiedy...

-Co kiedy?

-Ty nic nie pamiętasz?

-Nie.

-Poszliśmy do galerii na zakupy. Doszłyśmy do wniosku, że porozmawiasz z Taylorem. Wytłumaczyłaś mu wszystko. Potem Justin poszedł z nim porozmawiać, wtedy  powiedziałaś mi, że Hunter ci grozi. Później on przyszedł i...

-I co?

-I chciał cię...

-Co mnie?

-Chciał cię zgwalcić.

-Co?!

-Tak

-Zrobił to?

-Nie, bo Justin znalazł cię w ostatniej chwili.

-...-zaczęłam płakać.

-Zooe nie płacz. Już nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić.

-Dziękuję.  Nic ci się nie stało?

-Odepchnął mnie, ale chłopacy złapali mnie w ostatnim momencie.

-To dobrze że nic ci się nie stało.

-A co ja tu robię?

-Uderzył tobą o podłogę. Później pojechaliśmy do mnie do domu.  Tam się obudziłaś, wstałaś i zemdlałaś. Wtedy przywieźliśmy cię tutaj.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz