Kocham tego dupka

75 19 10
                                    

Obudziłam się w pokoju Am. Nie pamiętam nic z tamtej kąpieli. Nawet niewiem czy nie odpłynęłam wczoraj w wannie. Nagle poczułam czyjąś rękę przyciągającą mnie w pasie. Odwróciłam się powoli, i moim oczą ukazał się nikt inny jak Harry. Od razu odskoczyłam, a on podniósł głowę do góry.

-Czemu mnie obudziłaś?

-Miałeś się trzymać odemnie z daleka!

-Nie powiedziałaś mi tego, a ja czułem potrzebę położenia się obok ciebie.

-Zamknij się i wyjdź stąd!

-Nie.

-Co ty w ogóle tutaj robisz! Dostałeś swoje kilka minut i miałeś zniknąć!

-Ale nie umiałem.

-To teraz zniknij!

-Nie, bo czuję potrzebę żeby cię pocałować.

-Co kur...

Nie zdążyłam dokończyć, a on już był obok mnie o trzymał moją twarz w swoich dużych dłoniach. Byliśmy tak blisko siebie. Wręcz czułam jego oddech. Wiem, że coś do niego czuję, ale nie mogę mu tego pokazać. Nagle nasze usta się złączyły. Nie chciałam odwzajemnić tego pocałunku, ale coś mnie do tego skłoniło. Czułam, że pocałunek z przyjacielskiego, takiego niewinnego, i nie pewnego przechodzi w coraz bardziej namiętny.  Poczułam jego rękę która schodzi coraz niżej, i powoli mnie kładąc na łóżko. Położył się nademną i nadal całował, trzymając rękę z obu stron mojej głowy. Chyba się bał, że mu uciekne, ale nie miałam zamiaru.  Ten piękny moment przerwało pukanie do drzwi. Odskoczyliśmy od siebie, cali zdyszani.

Oczywiście to była Am.  Ona zawsze wie kiedy ma przyjść, żeby przeszkodzić ludzią.

-Hejka... Harry!  Co ty tutaj robisz?!

-Eee.... poczułem potrzebę położenia się w nocy obok Zooe.

-W samych bokserkach?!

No nie wierzę. Dopiero teraz mu się przejrzałam.  Siedział zdyszany, i czerwony w samych bokserkach.

-Eee...najwidoczniej.

-Zaraz zawołam Justina to go wywali Zo.

-Nie-odparłam.

-Co?-powiedzieli oboje w tym samym czasie.

-Muszę dokończyć wczorajszą rozmowę z Harrym, bo wczoraj nie dokończyliśmy, bo uciekłam.

-Okej, to ja pójdę zrobić śniadanie, na co masz chęć, znaczy się na co wy macie?

-Naleśniki-odparliśmy razem.

-Okejj.

Am wyszła, a my w tym czasie zaczęliśmy się śmiać. To było dziwne, bo przez ta jedną akcję przed chwilą jak się całowaliśmy, moje wszystkie uczucia wróciły, i przestały być mieszane.

-To na czym skończyliśmy? -odparł, i zaczął się przybliżać.

-Na tym, że miałeś stąd wyjść.

Jego mina była bezcenna. Widziałam, że go to trochę zabolało, ale nie mogłam pokazać moich uczuć za szybko, bo nie jestem pewna czy on nie zartuje z tym, że mnie kocha.

-Aaa... jaką rozmowę chciałaś dokończyć?-spojrzał się na mnie tymi pięknymi brązowymi oczami.

-O niczym. Powiedziałam tak, żeby Justin nie musiał cię wyrzucać stąd.

-Czyli się o mnie martwisz?-widziałam ten płomyczek nadzieji w jego oczach.

-Tak, trochę muszę, w końcu uratowałeś mi życie.

-Wiesz, że możesz się dopłacić mi w naturze-uśmiechnął się, po czym spojrzał na dół, na swoją wypukłość w bokserkach.

-Jesteś obrzydliwy.

-Może, ale wiesz przynajmniej jak na niego działasz-zaczął się śmiać.

-Bardzo śmieszne.

-No.

-Dupek-wymruczałam pod nosem.

-Słyszałem. Pamiętaj, że ten dupek chce być twój.

-Ok, zapamiętam.

-Tylko tyle.

-A na co ty więcej liczyłeś.

-Na to, że się na mnie rzucisz, i zaczniesz całować-znowu zaczął się śmiać. Kochałam tego dupka.

-Dobra skończ, i się ubierz, bo zaraz pewnie Am nas zawołam na śniadanie.

-Oki.

Wstał z łóżka, i zaczął zmierzać w stronę swoich ciuchów. Ja w tym czasie położyłam się, i udawała, że śpię. Po jakimś czasie, sprawdziłam co robi, i ujrzałam na jego karku tatuaż. Było to serce ze znaków nieskończoności, w którym pisało jakieś imię. Wstałam, i podeszłam trochę bliżej, bo tatuaż nie był aż taki bliski. Przyjrzałam się lepiej, i zamarłam. W tym sercu było napisanie "Na zawsze w moim sercu zostaniesz ty" a pod tym napisem imię "Zooe". Czemu on zrobił sobie taki tatuaż? Czy on naprawdę mnie kocha? Muszę z nim o tym później porozmawiać, bo to jest trochę dziwne. Stałam jak wryta, nie słuchając co on do mnie mówi, i nie patrząc jak się odwraca. Złapał mnie w tali i przyciągnął do swojego torsu. Oczywiście był o głowę wyższy odemnie. Oparł mi swoją szczękę na czubek głowy, i zaczął mówić:

- Zooe...-przerwałam mu.

-Możesz mi mówić Zo.-mimo że go nie widziałam, to czułam, że się uśmiechnął.

-Dziękuję. Zo kocham cię, i wiem że twoje uczucia do mnie też nie są ci obojętne.

-...-zatkało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć.

-Zo, byłaś, jesteś i zawsze będziesz moim całym światem.

-Słodko, ale ja niewiem czy coś do ciebie czuje.

-Musisz, jeśli odwzajemniłaś to co się działo przed chwila.

-Niewiem...

-Cii. Nie mów już nic. Cieszmy się chwilą.

Przytuliłam się mocno do jego torsu. Było mu tak fajnie. Czułam się bezpieczna, i kochana. Ja się czuje kochana. Ja kocham tego dupka. Przecież dopiero wczoraj wróciła. Po 5 latach, bez kontaktu tak nagle...on mnie aż tak kochał, że wyjechał, a może jestem po prostu jakimś zakładem. W tym momencie przypomniało mi się o Taylorze. Ciekawe co u niego. Muszę się z nim spotkać. Jak się w końcu odkleje od dupka to do niego zadzwonię.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sorki, że rozdział dość krótki, ale staram się uczyć na egzaminy. Mam nadzieję, że mimo wszystko się wam on spodoba. Może i trochę dziwny i chętnie pewnie byście zabili Am za to, że zawsze musi komuś przerwać. Już niedługo kolejny ♥♥♥♥ Piszcie w komentarzach swoje uwagi

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz