Prawda boli

80 22 3
                                    

Zooe

Zaczął się rozbierać. Muszę przyznać ciałko to on ma ładne. Został w samych bokserkach. Zaczął iść w moją stronę po czym się na mnie rzucił, i zaczął całować. Nie wiedziałam co mam zrobić. Leżałam cała sztywna. Myślałam o tym co teraz robi Amanda i Justin. Nagle, Hunter zszedł ze mnie. Zdziwiłam się, i zastanawiałam co on robi.

-Nie mogę tego zrobić.

-Dlaczego? -cieszyłam się, ale byłam zdziwiona.

-Bo nie jesteś na to gotowa, ty tego nie chcesz.

-...-czy on powiedział to co ja słyszę.

-Nie mogę tego zrobić. Wiesz dlaczego cię porwałem?

-Nie wiem, żeby się na mnie odegrać?

-Żeby cię chronić.

-Ty...mnie! Nie wiem przed czym!?

-Przed Taylorem. On nie jest tym za kogo się podaje.

-On nie jest! Chciałabym ci przypomnieć, że ty tez jesteś taką osobą.

-Mylisz się Zooe.

-Co?

-Ja już nie jestem tym kim byłem. Nie zadaje się z tymi chuliganami. Zrozumiałem co straciłem.

-Co straciłeś?

-Cześć mojego serca. Osobę na której mi bardzo zależało, i nadal zależy.

-...-Nie wiedziałam co powiedzieć.

-Zooe...ja cię nadal kocham.

-Nie...to nie może być kurwa prawda. Zrozum, że ja cię już nie kocham. Ja kocham Taylora.

-Namącił ci w głowie.

-Dlaczego tak sądzisz?

-Powiec mi, czy to nie dziwne, że ledwo przyjechał do naszej szkoły, i od razu do ciebie zaczął podbijać.

-Co w tym dziwnego?

-Powiem inaczej. Porwałem cię, żeby uratować cię od porwania.

-Co?

-Twoja rodzina jest dziana, on jest ładny. Chciał cię porwać dla okupu.

-To nie może być prawda. To kurwa nie może być prawda?!

-Uspokój się.

Wstałam z łóżka. Podeszłam do jakiejś szafki, i zaczęłam rzucać w niego wszystkimi rzeczami jakie tylko się tam znajdowały. Zaczęłam płakać. Nie wierzyłam, w to co on mi mówił, może inaczej nie chciałam w to wierzyć. Nie może uwierzyć komuś kto mnie tak zranił. On na pewno kłamie. Ja kocham Taylora, i tak ma zostać. Nie kocham juz Huntera. Spokojnie Zooe dasz rade to ogarnąć.

-Zostawię cię samą. Idę zrobić kolacje. Zawołam cię jak skończę.

-Dobrze.

-A i jeszcze jedno.

-Co?

-Oddaj mi komórkę.

-Nie oddam ci jej!

-Dostaniesz nową, przez którą nie będą mogli cię namierzyć.

-No dobra. Niech Ci będzie.

Oddałam mu komórkę. Nie mogłam się z nim kłócić, bo by mi coś jeszcze zrobił. Czekaj on mi nic nie zrobi. Jak się zmienił naprawdę to powinien mi ulegać. Wolę na razie nie ryzykować. Usiadłam na łóżku. Skuliłam się, i myślałam. Myślałam czy to co on mówi ma sens, i o tym czy Hunter się zmienił. To było trudne. Nie umiałam uwierzyć nikomu, niż Amandzie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie wołanie Huntera:

-Zooe choć na kolacje!

-Już idę!

Mam nadzieję, że zrobił coś dobrego. Wstała, i zaczęłam iść w stronę jadalni. Gdy doszłam do jadalni, to zauważyłam na stole coś czego się nie spodziewałam. Stało na nim pełno jedzenia, i zapalone świeczki. Hunter podszedł do mnie, i odsunął mi krzesło, żebym mogła usiąść. Zdziwiłam się. Widocznie Hunter naprawdę się zmienił. Usiadłam i zaczęłam jeść. Jedzenie było pyszne. Nagle Hunter zaczął mówić:

-Smakuje ci?

-Bardzo. Jedzenie jest pyszne.

-Cieszę się.

-...

-Chcesz wina?

-Poproszę.

Wstał, i zaczął iść z butelką w moją stronę. Gdy na niego spojrzałam zobaczyłam tego samego Huntera jakim był kiedyś. Znów był miły, czuły, i dało się z nim porozmawiać. Uśmiechnęłam się w jego stronę, a on odwzajwmnił mój uśmiech. Wypiłam wino i poszłam się wykąpać. Weszłam do łazienki. Była piękna. Wszystko było w odcieniach czerni i bieli. Rozebrałam się, i weszłam do wanny w której czekała już na mnie gorąca woda. Od czasu jak byłam w szpitalu marzyłam tylko o tym. No właśnie co z moją głową. Przestraszyłam się. Bo niby miałam już wypis ze szpitala, ale bałam się że może dojść do powikłań. Kąpałam się chyba z 30 min. Gdy wyszłam na łóżku leżała piękna sukienka. Obok niej leżała kartka. Przymierz ją, bo jutro jedziemy na spotkanie. Zdziwiłam się, ale ubrałam sukienkę. Była piękna. Idealnie na mnie leżała, była czarna i kończyła się przed kolanami. Nie miała ramiączek. Nagle do pokoju wszedł Hunter. Oniemiałam z wrażenia. Był ubrany w garnitur. Był piękny. Zaczęłam chyba znowu coś do niego czuć.

-Zooe wyglądasz olśniewająco.

-Nie przesadzaj. Ty wyglądasz lepiej - stałam przed lustrem a on podszedł do mnie od tyłu.

-Nie przesadzam jesteś piękna.

-Oj tam...

-Nie "oj tam", to dla ciebie się zmieniłem.

-Cieszę się, że się zmieniłeś, ale wątpię że będziemy razem.

-Ale ja w to wierzę.

-To dobrze.

Nagle podszedł do mnie bliżej, i odgarnął moje włosy ukazując mój kark. Objął mnie w pasie, i zaczął mnie całować po karku. Podobało mi się to. Nagle odchyliłam głowę, i zaczęłam się z nim normalnie całować. Czułam się jak dawniej. Czułam, że jestem bezpieczna. Zrobiło mi się ciepło. W pewnym momencie zemdlałam. Obudziłam się na łóżku. Przy mnie siedział Hunter i trzymał mnie za rękę.

-Co się stało?

-Zemdlałaś, był u ciebie lekarz, i powiedział ze masz leżeć.

-Ale jutro jest to spotkanie.

-Walić to spotkanie. Ty jesteś ważniejsza.

-Czekaj...

-Co?

-Mi się śniło, że my się całowaliśmy.

-Nie.

-Co?!

-Stało się coś?

-To niemożliwe!

-Uspokój się. Mi było dobrze, i tobie też.

-Zostaw mnie samą!

-Spokojnie. Już wychodzę.

To nie może być kurwa prawda. Ja się z nim nie całowałam. To był kurwa sen spokojnie Zooe, uspokój się. My się tylko całowaliśmy. Ale to niemożliwe! Ja go nie mogę kochać!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następny rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. ♥♥♥♥

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz