Bóg stworzył, diabeł wychował

88 21 4
                                    

           Zooe
-Ja kurwa kocham was obu!-po tych słowach łzy zaczęły spływać mi po policzkach.

-Jak można kochać nas obu?

-No...no normalnie.

-Rozumiem. Ale zrozum że ja cię naprawdę kocham.

Usiadł naprzeciwko mnie. Przybliżył się. Zaczęłam się oddalać, aż odparłam się o ścianę. Hunter podszedł, i rękami zagrodził mi drogę ucieczki. Patrzyłam się prosto w jego orzechowe oczy. Za każdym razem gdy je widziałam zawierało mi dech. Chłopak zaczął przybliżać swoje usta do moich. Nagle, nasze usta się połączyły. Znowu poczułam ich smak. Ciarki przeszły po moim całym ciele. Oplotłam go nogami, a on zaniósł mnie na łóżko. Myślałam, że znowu będzie próbował to zrobić, ale jednak nie. Ułożył mnie na swoich kolanach, i tak po prostu się całowaliśmy. Wtedy zrozumiałam, że go kocham. Chciałam z nim być, kochałam go, ale...ale nie mogłam mu wybaczyć tego, że próbował mnie zgwałcić. To było za szybko na to, żebyśmy mieli zostać parą. Jedyne na co mogę się zgodzić to przyjaciele. Bardzo bolalo mnie to o czym myślałam, bo brakowało mi jego bliskości. Hunter nagle zaczął schodzić w dół. Zaczął całować mnie po karku, i już schodził do piersi gdy go zatrzymałam.

-Nie Hunter...

-Skarbie, ale...

-Zrozum kocham cię, i to właśnie zrozumiałam, ale nie mogę. To dla mnie za szybko, dopiero zakopaliśmy topór wojenny, a teraz mieliśmy wylądować razem w łóżku.

-Co masz na myśli?

-Zostańmy narazie przyjaciółmi.

-Dlaczego?

-Hunter, jakiś tydzień temu próbowałeś mnie zgwałcić. Ja nie dam rady ci tak od razu wybaczyć.

-Rozumiem.

-Ja nie chce żeby znów bolalo. Ja się boję, że znowu ktoś mnie zrani.

-Rozumiem, ale ja nie umiem być dla ciebie tylko przyjacielem.

-To musisz się nauczyć, a teraz opanuj swoją szpade, bo ci ucieknie. -zaśmiałam się.

-Ja nie umiem go przy tobie opanować piękna.

-Oj Hunter przestań mi słodzić. Pamiętaj tylko przyjaciele.

-No tak, przepraszam.

-Nie masz za co, trudno będzie się przyzwyczaić.

-Idę zrobić coś do jedzenia.

-Dobrze.

-Zawołam cię jak skończę.

- Oki.

Zostałam sama w pokoju. Będąc przy Hunterze, coś wypełnia miejsce gdzie powinni być moi rodzice. Przy nim czuje się kochana. On był ta osobą za którą tęskniłam. Położyłam się i nawet niewiem kiedy zasnęłam. Nawet zapomniałam już o tym, że Hunter dał mi telefon.

Obudziłam się w dziwnym miejscu. Widziałam łóżko a na nim Huntera, i jakaś dziewczynę. Czekaj, kurwa to byłam ja, i... ja się z nim kochałam. To był sen, ale może on ukazywał to co niedługo miało się stać.

Obudziło mnie wołanie Huntera:

-Zooe choć coś zjeść.

-Już idę.

Poszłam do kuchni i odparłam się o blat. Nagle, ktoś złapał mnie w tali.

-Hunter mógłbyś?

-Nie.

-A co ja mówiłam?

-Ja cię po przyjacielsku objąłem w tali.

Obkręcił mnie tak, że byłam twarzą skierowana do niego. Przybliżył się, i pocałował mnie w usta. Odwzajwmniłam pocałunek.

-Hunter obiecaj z mi coś.

-Oczywiście księżniczko.

-Obiecaj mi, że nie mówisz mi tego wszystkiego po to, żeby mnie tylko przelecieć. 

-Obiecuje. Nie mógłbym za bardzo cie kocham.

Po tych słowach zrozumiałam, że nie umiemy być tylko przyjaciółmi. Nie powiedziałam mu tego narazie. Będę mu pozwalała na więcej, ale bezprzesady. Zjedliśmy coś, usiedliśmy na kanapie. Zaczęliśmy oglądać jakiś film, gdy zrobiłam się spać. Położyłam się na kolanach Huntera. Uśmiechnął się. Obudziłam się rano. Byłam przykryta kocem, i nadal spałam a jego kolanach. Obróciłam głowę tak, że mogłam patrzeć na jego twarz z dołu. On spojrzał się na mnie, i powiedział.

-Jak ci się spało księżniczko?

-Twoje kolana są naprawdę wygodne.

-Wiem.- nachylił się, i pocałował mnie w usta.

-...-zaniemówiłam, i puściłam mu uśmiech.

-Idę zrobić śniadanie.

-Dobrze. 

Zostałam sama na kanapie.  Zdecydowałam, że obejrzę coś w telewizji.  Spojrzałam na zegarek, była 11:36. O tej godzinie powinien lecieć jakiś serial w telewizji. Włączyłam go, i zaczęłam przeglądać kanały. Nagle, trafiłam na wiadomości. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam w telewizji swoje zdjęcie. Podgłośniłam trochę.

Dnia 21.05.2016 roku. Nieopodal parku zaginęła 17-letnia Zooe Mayer. Policja ustala kto mógł dokonać czegoś takiego, ale jak narazie nie ma żadnych śladów, ani podejrzanych.

Wyłączyłam telewizor. Nie mogłam uwierzyć w to, że zgłoszono moje zaginięcie. To pewnie Taylor, Amadna i Justin. Nagle usłyszałam głos za sobą:

-Co robisz?

-Myśle...

-Nad czym?

-Ktoś zgłosił moje zaginięcie.

-Co?!

-Coś się stało?

-Kazałem chłopaką zatuszować ślady, mam nadzieję, że udało im się.

-Spokojnie, ja cię nie oskarżę o porwanie.

-Ale powinnaś.

-Dlaczego?

-Bo ja cię pobiłem, chciałem zgwałcić...

Wstałam, i usiadłam mu na kolanach.

-Przestań.

-Ale ja mówię prawdę.

-Ale ja cie kocham.

-Co?

-No kocham cie.

-...-Nie był w stanie nic powiedzieć.

Złapałam go, i pocałowałam. Odwzajemnił go. Wplotłam palce w jego włosy, i zaczęłam się nimi bawić. Odkleiliśmy się od siebie, bo zabrakło nam tchu.

-Zooe...

-Tak?

-Czy my jesteśmy razem.

-Niewiem...

-Ja cię naprawdę kocham. Chce być przy tobie, chronić cię, być zawsze obok gdy mnie potrzebujesz, ale nie jako przyjaciel tylko ktoś więcej.

-...-oniemiałam.

-Zooe czy ty zostaniesz moją dziewczyną?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W tym momencie kończę rozdział, będę was trzymać w niepewności.  Czy Zooe będzie z Hunterem, a może znowu pokaże swój charakter, i go odrzuci.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz