Jestem już twoim aniołkiem we śnie....

27 8 7
                                    

                                                                                                              Harry

Co ja tu robię? W myślach powtarzałem sobie te słowa. Byłem na jakimś bardzo jasnym holu. Czekaj to jest szpital, no tak...jestem nadal w szpitalu u Zooe. Musze do niej iść, muszę ją znaleźć... Idąc holem nie byłem w stanie dostrzec nikogo. To trochę dziwne jak na tak wielki szpital, mimo mojego zdziwienie podążałem dalej holem. Mijałem wiele pokoi. Liczby już mi się rozmywały. Przeraziłem się gdy poczułem, że chodzę w kółko. Usiadłem na pierwszej lepszej ławce. Musiałem na spokojnie przemyśleć to co się tu dzieje. Ja śnie? Nie... to jest raczej nie możliwe.Kto mógłby mieć takie dziwne sny. Muszę znaleźć Am, ona napewno wie gdzie jest Zo. Nie, Amande będzie cięzko znaleźć. Znajdę Zo... Znajdę ją...  Myśl, myśl kurwa jaki ona miała numer pokoju... No kurwa nie wiem. Wstałem i jak głupek zacząłem biegać po holu. Minęło może dobre 10 minut, zanim znowu usiadłem. W oddali dostrzegłem jak ktoś z personelu wchodzi po schodach. Od razu zacząłem biec w kierunku tej osoby. Była to wysoka brunetka z brązowymi oczami. Dość szczupła, widać że chodzi na siłownie.

-Proszę zaczekać! Co tu się dzieje? Gdzie są wszyscy?

-Co pan tu robi? Ewakuowano budynek gdyż jest podejrzenie wydzielania niebezpiecznego dla życia gazu... Proszę się za mną udać.

Byłem zadziwiony, taka nagła ewakuacja budynku, a ja nic nie wiedziałem.... Idąc mijałem tyle pokoi, i zauważyłem pokój mojej ukochanej. Wszedłem do niego mimo zakazu pielęgniarki. Pokój był pusty... Nie było nawet jej rzeczy. Wydało mi się to dziwne, może ją poprostu przenieśli. Poszedłem za pielęgniarką, która była trochę podirytowana moim zachowaniem. Wychodząc z budynku dojrzałem płaczącą Amande. Podbiegłem do niej, bo nie wiedziałem czy to coś poważnego, a że to jest sis Zooe to musiałem.

-Am co się dzieje?!

-Harry...zo... Zooe nie żyje...

-Że kurwa co?! Jak to nie żyje!

-No ten wypadek, operacja... Nie dali rady jej uratować.... Nie dało się... Harry nie dało!

-Nie żartuj sobie ze mnie kurwa! Ona musi żyć!  Ja ją kocham!

-To że powiesz nie zwróci jej życia...

-Przestań! Ona żyje! Żyje dla mnie!

-Tak żyje... w twoim sercu.

-Skończ! Musze z nią porozmawiać, bo wiem że robicie sobie ze mnie jaja...-mówiąc te wszystkie słowa płakałem.

-Harry... jakby robiła sobie jaja, to bym teraz nie płakała!

-To nie może być prawda... moja Zo... ja chce do mojej kochanej Zo..

Nie umiem żyć bez niej. Jest moim światłem w tunelu. to dla niej tu wróciłem. To ją kocham. Przy niej chciałem się zawsze rano budzić i zasypiać wieczorem. Proszę.. To musi być sen. Niech mnie ktoś obudzi z tego piekła. Ona nie może być moim aniołkiem.... Ja chce żeby ona była moim aniołkiem który przyjmie moje nazwisko. Ja chce ją kurwa tutaj!! Płacze niewyobrażalnie. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Biegłem w stronę mostu na którym się pokłóciliśmy. Rozejrzałem się, by zobaczyć czy napewno nikt nie będzie mnie próbował uratować. Stanąłem na krawędzi mostu. Myślałem cały czas o niej. Zrobiłem krok do przodu, nie było już odwrotu... Spadając w dól wykrzyczałem słowa "Idę do ciebie mój aniołku!!"

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak wiem znowu zjebałam, bo mnie tu dawno nie było.... Ale spokojnie tu macie rozdział, a już niedługo nowa książka😊😊 nie zdradze o czym zobaczycie jak już będzie ❤❤

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz