- Proszę pana, ale ja nic nie rozumiem. Może pan mówić po angielsku?- zapytałam mężczyznę, który pod firmą wymachiwal do mnie łapami, krzycząc coś, czego wcale nie rozumiałam - Ale ja naprawdę nie wiem o co panu chodzi...Proszę mnie puścić!- mężczyzna zlapal mnie za ramię i potrzasal intensywnie.
- Scammers! Scammers! - wykrzykiwał. Byłam przerażona. Nie rozumiałam, o co mu chodzi i dlaczego mnie tak szarpie. Nagle podbiegł do mnie ochroniarz, odciagajac ode mnie człowieka. Za plecami poczułam czyjeś cieplo.
- Oszukalas tego mężczyznę?-zapytal wesoło Niv. Posłałam mu grozne spojrzenie i poprawiłam koszule.
- Nie rozumiem, o co chodzi panu ani o co chodziło temu mezczyznie - oznajmiłam, wchodząc do firmy. Niv podążał za mną.
- Krzyczał, że jest pani oszustka - stanęłam. Przeraziłam się. - Spokojnie, żartowałem. To znaczy owszem, ten jak pani to mówi, buc krzyczał, że jesteśmy oszustami ale nie tyczylo się to pani - uspokajał mnie. Nie odpowiedziałam. Nie trawilam jego towarzystwa - Nie lubi mnie pani, prawda?- zapytał, gdy weszliśmy do windy. Znowu zadaje pytania. Znowu skazuje mnie na rozmowę.
- Owszem. Ale to moje prywatne odczucie. I nie powinno to pana interesować - odpowiedziałam.
- Ale interesuje. Ciekawi mnie pani - kontynuował. Westchnęłam, przekręcając oczami. Nie odpowiedziałam mu. Nie chciałam, by dalej psuł mi dzien - Dobrze panno Clais, nie będę już pani męczył. Miłego dnia - powiedział. Winda zatrzymała się na piętrze dziesiątym. Wysiadł, posyłając mi swój, jak zapewne jeden z lepszych uśmiechów.
W gabinecie czekał na mnie bukiet tulipanów. Na górze był bilecik. Sięgnęłam po niego i już wiedzialam od kogo sa kwiaty.
' Nigdy dla nikogo, zawsze dla ciebie. William '
Sprawił, że poczułam jak unoszę się nad ziemią. Był tak daleko a czułam, jakby był gdzieś obok. Czułam jego bliskość. Moje ciało tęskniło za nim. Każda komórka mojego ciała, wolała o pomoc. Od niego. Było mi dobrze w Paryżu ale nie umiałam odciąć się od Blayka. Kilka dni temu dostał list. Na pewno. Musiał go dostać, bo Sofi obiecała, że mu go przekaże. Chciałam, by ułożył sobie życie. Molly wróciła. Żyła. Miała się dobrze. Mogli naprawić to, co stracili. Tylko czy zbyt pochopnie nie ocenilam uczuć Williama? Może mówiąc, że mnie kocha mówił prawdę? Może faktycznie to co było, już minęło i mogliśmy stworzyć albo chociaż spróbować stworzyć związek? Ohhhh Amy...Teraz żalujesz...Mogłaś walczyć! Moja wewnętrzna ja, wiedziała najlepiej jaka byłam beznadziejna. Jaki cholerny błąd popełniłam. Westchnęłam, wstawiając kwiaty do wazonu i zabrałam się za pracę.
****
Pakowalem walizke a w progu drzwi stał Henry i kiwal z głową z niedowierzaniem.
- No co się tak patrzysz?! - warknalem.
- Bo pierwszy raz od śmierci Layli cię takiego widzę.
- Jak mam się zachować wiedząc, że jakiś kutas się za nią ogląda?! Nie mogę pozwolić, by się do niej zbliżył! - byłem wkurwiony, gdy Henry pokazał mi zdjęcia Amy i jakiegoś frajera w tanim garniturze. Jego twarz wydawała mi się znajoma, ale nie mogłem nigdzie jej dokleic. Byłem wściekły, że już kogoś poznała. Rozrywalo mnie od środka, wiedząc, że Molly może się nie myliłam, mówiąc, że Amy znalazła pocieszenie w ramionach innego mężczyzny. KURWA NIE!!!!! Nie mogłem na to pozwolić.
Lot miałem o czwartej nad ranem. Więc było jeszcze trochę czasu, zanim wyjadę z domu. Henry milczal ale przyglądał mi się uważnie. Gapilem się na te zdjęcia, które mi dostarczył. Jest piękna...Najpiękniejsza...mowiłem w myslach, widząc jak siedzi na murku i ściąga szpilki. Zawsze wolała trampki. I wyglądała w nich znacznie seksownej niż w szpilkach. Na kolejnym zdjęciu ten frajer stoi zbyt blisko niej. Tania zagrywka pomyślałem, jak zobaczyłem na kolejnym zdjęciu, że podaje jej buty. Amy jakoś szczególnie nie była szczęśliwa na tych zdjęciach. Co dawało mi nadzieję, że mogę ją odzyskać.
CZYTASZ
Dotyk cz.2 !ZAKOŃCZONE!
RomanceKontynuacja losów wybuchowej pary - Amy Clais i William'a Blayk'a. Amy ucieka od swojej wielkiej miłości do Paryża. Tam, stara się ułożyć życie od nowa. Dostaje pracę w Bureau , francuskiej rodzinnej firmie Connor'ów. Poznaje Niv'a. Wnuka Michael'a...