Siedziałem w restauracji, czekając na Molly. Chciałem mieć to za sobą i wrócić do Nowego Jorku. Henry przekazał mi, że Amy właśnie wyleciała z Paryża. Nic mnie tu nie trzymało. Hotel otwieram dopiero na jesień, więc byłem tu zbędny.
Kelner podał mi dwie karty, zamówiłem wodę i czekałem. Minęło dwadzieścia minut a jej dalej nie było. Działała mi na nerwy. Próbowałem do niej zadzwonić ale nie odbierala telefonu. Po trzydziestu minutach, weszła do restauracji.- Czesc. Mam chwilę. Czego chcesz?- rzuciła, stojąc nade mną.
- Nie znasz się na zegarku? Siadaj - oznajmilem. Wykręciła oczami i usiadła.
- Do rzeczy Willi.
- Możesz mi powiedzieć w co ty grasz? Załatwiliśmy nasze sprawy już dawno temu. Zapłaciłem ci tyle, ile żądałaś! Malo ci?- warknalem. Uśmiechnęła się złowrogo, zarzucając włosy na bok.
- Nie Willi. Nie załatwiliśmy wszystkiego. Zrujnowałeś mi życie. Musisz za to zapłacić - scisnalem pięści. Nienawidziłem jej. Z całego serca jej nienawidziłem.
- O czym ty mówisz Molly?!
- Posłuchaj mnie. Zniszczę wszystko co zbudujesz. Nie zaznasz szczęścia. Zabrałeś mi wszystko co miałam! Kochałam cię Willi. A ty dla tej dziewuchy wyrzuciłeś mnie jak śmiecia! Myślisz, że ujdzie ci to na sucho?- mówiąc to, widziałem jak cała się gotuje.
- Wiem co zrobiłem. Wiem jak bardzo cię skrzywdzilem. Ale nie tylko ty musisz żyć ze świadomością, że naszego dziecka już nie ma. Czasu nie cofnę. Ale trzeba się pogodzić z tym...
- Nie!!! Ja nie będę się godzi z tym, co mi zrobiłeś. I nie chodzi już o dziecko. Bo gdyby ono było, cierpiało by jak ja! Chodzi o to, że zrujnowales mnie od środka. Zabiłeś mnie!!!! Nie będziesz szczęśliwy. Nigdy! - krzyknęła i wstała od stołu. Rzuciła we mnie serwetka, która ściskala w dłoniach i wyszła. Byłem zdezorientowany. Wiedziałem, że to będzie trudniejsze niż zakładałem. Zostawiłem kelnerowi gotówkę za wodę i wyszedłem.
Nie sądziłem, że jest taka zawistna. Nie mogłem tego tak zostawić. Musiałem to zakończyć. Raz na zawsze. Ale najpierw musiałem wszystko dokładnie przemyśleć. Mieć plan, za nim po raz drugi podejmę kroki w stosunku do Molly.****
- Sofi, ja nie mam planu na dalsze życie...- mówiłam, pijąc kawę w Light Caffee. Nareszcie czułam się dobrze. Powrót do Nowego Jorku po niespełna miesiącu pobytu w Paryżu, to najlepsza decyzja.
- Nie planuj nic. Zostań tu. Prace dostaniesz u nas. Powinnaś odpocząć od tych korporacji. A nam przyda się para rąk do pracy - oznajmiła ciepło. Miała racje, powinnam zająć się czymś zupełnie innym niż ekonomia.
Spędzałam w Light Caffee każdy dzień. Zajmowałam myśli praca. Dni mijały mi szybko. Nim się zorientowałam, byłam w Nowym Jorku od dwóch tygodni. Z William'em nie miałam żadnego kontaktu. Za to Niv dzwonił i pisał niemal codziennie.
Wstałam o siodmej rano. Wykapalam się, wyciągnęłam z szafy podziurawione jeansy i biała koszulkę. Pomalowałam się lekko i związałam włosy w niechlujnego koka. Ubrałam trampki i wybiegłam z domu. Lubiłam chodzić do pracy przez park. Szczególnie w tak cudowna pogodę.
Kupiłam w pobliskim kiosku gazetę i usiadłam na ławce.-Amy? - usłyszałam dobrze znajomy głos. Powoli podniosłam głowę. Niv stał na przeciwko mnie, trzymając w dłoniach kubek kawy. Wyglądał zupełnie inaczej niż zwykle.
- Niv? Czesc..- mruknęłam nie spuszczając z niego wzroku.
-Mogę?- zapytał, wskazując na wolne miejsce obok mnie.
CZYTASZ
Dotyk cz.2 !ZAKOŃCZONE!
RomanceKontynuacja losów wybuchowej pary - Amy Clais i William'a Blayk'a. Amy ucieka od swojej wielkiej miłości do Paryża. Tam, stara się ułożyć życie od nowa. Dostaje pracę w Bureau , francuskiej rodzinnej firmie Connor'ów. Poznaje Niv'a. Wnuka Michael'a...