Rozdział 21.

9.4K 517 25
                                    

Rozpacz i ból. Teraz czuję to wyraźnie. Jakieś szepty. Blask...Światła? Czy może słońca? Jest tak dziwnie cicho. Gdzie się podziały drzewa? Ulice? Wiatr? Gdzie ja jestem? Co się dzieje?

- Szybko proszę wezwać karetkę!

- Widziałam jak wbiega na jezdnie...Boże...tamten samochód jechał tak szybko..Chyba czarne Volvo.

Słyszę głosy ale nic nie widzę. Jaki samochód, kto wbiegł na jezdnie...O czym oni mówią? Dlaczego do cholery nic nie widzę?! Co to za światło? Co się ze mną dzieje?

***

W biurze walało się mnóstwo papierów. Szykowaliśmy się do zakończenia kilku ważnych projektów. Wszyscy w Ellite Group pracowali jak mrówki. Każdemu zależało. Mnie czekała jeszcze wizyta w BHC. Musiałem dopilnować dokumentacji z Paryża. Hotel był w połowie gotowy. Brakowało kilku szczegółów, które chciałem omówić z Amy. Byłem szczęśliwy mimo strachu o nią. Powiedziała, że mnie kocha...Zrobię wszystko, by była szczęśliwa.
Zbliżała się pierwsza. Próbowałem się do niej dodzwonić, ale chyba spotkanie z Debb trochę się przedłużyło.
Wyszedłem z biura na spotkanie z właścicielem firmy przewozowej. Musiałem ustalić, jakie koszta poniosę za przewóz, ręcznie robionych mebli do hotelu w Paryżu. Nie chciałem przewozić ich samolotem. Za duże ryzyko. Wolę pewnie dostarczyć droga lądowa.

- Panie Blayk wszystkie koszta będą dosyć wysokie. Ze względu na rodzaj przewożonego towaru. Sam pan rozumie - mówił właściciel firmy. Chyba nie do końca wiedział, że dla mnie pieniądze nie grają za dużej roli.

- I to mnie interesuje. Żeby były przewiezione w szczególny sposób. Hotel, który otwieram jesienią, jest jednym z najbardziej intymnych hoteli, jakie chciałem stworzyć. Ma dla mnie duże znaczenie. Także cena jest w tym przypadku najmniej ważna - mówię spokojnie. Spotkanie przebiegło pomyślnie. Wychodząc z firmy, znowu próbowałem dodzwonić się do Amy. Chciałem jej przypomnieć o spotkaniu z moją mamą. To ważny dla mnie krok. Mama nie poznała nikogo, prócz Layli. Wiedziała ile znaczy dla mnie Amy. Jak bardzo mnie zmieniła i jak bardzo ją kocham.
Pojawiłem się jeszcze na dwóch spotkaniach, w tym jedno w BHC. Wracając do Ellite Group, zaczynałem się martwic, że Amy nie odbiera. Ale nie chciałem jej osaczać.

-Panie Blayk, Debby pana szuka. Jest jakaś nieswoja - zaczęła Amanda - Jest u pana w biurze.
Po tych słowach pognałem do windy. Miałem złe przeczucie. Serce podeszło mi do gardła. Niecierpliwie czekałem, aż winda dojedzie na moje piętro. Gdy drzwi się otworzyły, ruszyłem do swojego biura. Wpadłem niczym huragan. Debby siedziała na kanapie. Płakała. Obok niej kucał jej mąż. Zdziwił mnie ten widok.

- Debby? Co się dzieje? Gdzie jest Amy?- pytałem. Debby podniosła głowę i zalała się łzami. Co jest kurwa? - Debby do cholery, co się dzieje?!- podniosłem głos. Byłem już zdenerwowany.

- Panie Blayk...- zaczęła, pociągając nosem - Amy...Ona...- łzy znowu pojawiły się na jej twarzy - Ona miała wypadek - po tych słowach, mój świat przestał istnieć. Czułem, jak moje ciało osuwało się przy ścianie na ziemię. Spojrzałem na jej zapłakana twarz i wiedziałem, że jest źle.

- Gdzie ona jest Debby? Mów!

- W szpitalu Emergency. Panie Blayk...Ja..Ona...Boże, przepraszam - i znowu zalała się łzami.

- Proszę, zabierz Debby do domu. Niech zrobi sobie kilka dni wolnego – powiedziałem do jej męża. Wybiegłem z biura. Jedyne o czym myślałem, to żeby dostać się jak najszybciej do szpitala. Nie mogłem uwierzyć, że coś mogło się stać mojej Amy. Nie pamiętam jak tam dotarłem. Przed wejściem spostrzegłem Ben'a.

Dotyk cz.2 !ZAKOŃCZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz