Rodzial 3.

11.8K 598 21
                                    

- Panie Blayk, dzisiaj ma pan spotkanie z panem Greenem o dwunastej. Jutro przyjedzie też pan Wilson, w sprawie rozbudowy banku. Dzwonili do pana z BHC. Prosili o pilny kontakt - Simone przekazuje mi informacje na dzisiejszy dzien. Kiwam głową i gestem ręki każe jej wyjśc. Nie miałem dzisiaj nastroju na spotkania, rozmowy i ogólnie na wszystko. Upadalem każdego dnia bez niej.
Sięgam po słuchawkę telefonu, wykrecam numer do Blayk House Continental i czekam, aż moja sekretarka odbierze.

- Lisa? Ile razy mam Ci powtarzać, że Ellite Group to nie mój prywatny telefon!? Masz dzwonić do mnie, nie do moich pracowników!! Zrozumiałaś? A teraz mów o co chodzi - wrzasnąłem na nią. Naprawdę byłem zły, że popełnia takie błędy. Nie płaciłem jej mało, więc mogłem oczekiwać chociaż odrobiny rzetelności. Lisa wyjaśniła mi, że panna Stanford w dalszym ciągu oczekuje wizyty ze mną. Kurwa...Czy ona kiedyś odpuści? Miała wyjechać...A dalej tu siedzi.

- Nie wiem kiedy będę w firmie. Niech Jose zajmie się sprawami. Jest poinformowany. Ja na razie jestem potrzebny w Ellite Group. - skłamałem. Tak naprawdę, mogłoby mnie tu nie być i nic by się nie działo. Firma szła do przodu, nie było żadnych obaw, że coś może pójść nie tak - I Lisa, jak jeszcze raz zachowasz się jak dziś, wylecisz z pracy z hukiem! - rozlaczylem się, nim dziewczyna mogła cokolwiek powiedzieć. Poprawiłem krawat, patrząc na plan dzisiejszego dnia. Zbliżała się dwunasta, więc za kilka chwil pojawi się tutaj Green. Naprawdę nie znoszę tego dupka. Nie wiem co mnie podkusilo, żeby działać w biznesie razem z nim. Był jak wrzód na dupie. Pojawiał się nagle, uwierał a i tak chuj z tego wyszedł. Simone cicho zapukała do drzwi, wstawiła swoją blond czuprynę miedzy szparę i oznajmiła mi przybycie Brada.

- Witam cię Willi - zaczął, wchodząc do środka. Ścisnął moja dłoń, po czym usiadł na wskazanym przeze mnie miejscu.

- No więc Brad, co cię sprowadza?- zapytałem.

- Kilka spraw. Między innymi twoja nowa ekonomistka Simone. Chciałbym, aby skontaktowała się z moim działem finansów i przeanalizowała nowe wpływy. Jestem pewny, że będziesz zadowolony z zysków. Mamy co raz więcej spraw w kancelarii. Zrobiłeś razem z Amy darmową reklamę. Swoją drogą co u niej? - zapytał nagle.

Scisnalem pięści pod biurkiem. Miałem ochotę zwyczajnie mu przyjebać.
- Wszystko dobrze. Nie mam zamiaru rozmawiać z tobą na tematy panny Clais. Mów dalej, w jakim celu tu jesteś. Nie mam za dużo czasu. Sam powiedziałeś, zrobiłem reklamę i teraz mój plan dnia pęka w szwach - oznajmiłem spokojnym tonem. Niespodobalo mu się to, bo minę miał już kiepska. Opowiedział o swoim nowym planie, wydatkach i przychodach. Miałem już dość jego zarozumiałej mordy. Przestałem go słuchać chwilę po tym, jak wspomniał jeszcze raz o Amy. Wyszedł po trzydziestu minutach pieprzenia o głupotach. Nareszcie spokoj...Podszedłem do okna, gdzie miałem okazały widok na Nowy Jork i myślałem o kobiecie, która skradła mi serce. Nigdy nie spodziewałem się, że pojawi się kobieta, która zawładnie nim tak doskonale jak ona. Która wymarze ciemność z wnętrza mojego umysłu. Jej się udało. Udało się osiągnąć szczyt. Byłem jej wdzięczny, jednak czułem, że bez niej znowu przepełnia mnie mrok.

Czas leciał mi wolniej z dnia na dzień. Nie umiałem znaleźć sobie miejsca po jej wyjeździe. Wszystko było puste. Brak blasku i śmiechu. Szczególnie doskwierał mi brak jej śmiechu. Głośnego i pełnego życia. Tego, który pokochałem. Od wyjazdu Amy minęły dokładnie trzy tygodnie , dziewiętnaście godzin i dwadzieścia cztery minuty. A ja czułem, jakby minęła wieczność.
W Ellite Group bywałem bardzo często. Ze względu na to, że to miejsce przypominało mi o niej.

- Panie Blayk, mam dokumenty, o które pan prosił - powiedziała blond włosa dziewczyna. Zatrudniłem ja, gdy Amy dała wypowiedzenie. Dałem jej szansę, jest to jej pierwsza praca.

Dotyk cz.2 !ZAKOŃCZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz