Rozdział 32.

9.1K 496 16
                                    

Wybiegłam do BHC niczym huragan. Podbiegłam do recepcji.

- William jest u siebie? - zapytałam młoda recepcjonistkę.

- Panna Clais? Yyy tak...jest...- po jej słowach, udałam się w kierunku windy - Ale ma spotkanie! - usłyszałam, gdy drzwi windy zamykały się. I co mnie to obchodzi? Ja muszę się z nim widzieć...Mówiłam w myślach sama do siebie. Spojrzałam na swoje odbicie. Chryste, jak ja wyglądam! Włosy rozwiane na wszystkie strony...Czym prędzej poprawiłam swoje odbicie i z dumą wyszłam na ciemny korytarz. Przystanęłam na chwilę. Już nie czułam się tak pewnie jak 5 minut temu. Ręce zaczęły mi się pocić. Nogi drżeć.

- Spokojnie Amy....- szeptałam pod nosem. Stanęłam przed drzwiami do jego biura. Stwierdziłam, że nie będę pukać. Wejdę z efektem. Otworzyłam drzwi i tego widoku spodziewałam się najmniej.

- Amy?! - William wstał od biurka, zapiął marynarkę i podszedł do mnie. Na przeciwko niego siedział...Jego ojciec.

- Co on tu do cholery robi?! - zapytałam. William był zdezorientowany.

- Spokojnie Amy...Chciał porozmawiać - mówił. Nie wierzyłam własnym uszom. Po tym wszystkim co zrobił i robił przez lata, William tak po prostu się z nim spotkał. Carl wstał z fotela. Podszedł do nas. Na mnie nawet nie spojrzał.

- Synu, przemyśl to. Drugi raz nie będę się fatygował, żeby przyjść do tego jak to mówisz, hotelu...- rozejrzał się z pogardą w oczach i wyszedł. Pozostawił po sobie niezręczna atmosferę. William odwrócił się do mnie tyłem i podszedł do okna. Milczał. A ja nie mogłam wytrzymać.

- Wytłumaczysz mi to? Czy dalej zamierzasz milczeć?!

- Nie dramatyzuj...- palnął od niechcenia. Zagotowało się we mnie. Zbliżyłam się do niego.

- Słucham?! Kurwa William! - odwrócił głowę, jak usłyszał moje przekleństwo. Sama siebie zszokowałam...Chwilę mi zajęło za nim przetrawiłam to, co powiedziałam - Posłuchaj mnie! Przyjechałam tutaj, żeby cię przeprosić za swoje zachowanie. Wiem, że ostatnio zachowałam się egoistycznie i przyznaje, nie powinnam wychodzić. Ale to, co ty robisz, to jest jakaś chora komedia! Dobrze wiesz jak zachowuje się twój ojciec, a wpuszczasz go tutaj i rozmawiacie w najlepsze! Co się dzieje? - zapytałam. Wzrok miał jakiś pusty. Nie wiem co się z nim działo ale nie było to nic dobrego. Cholernie nie przypominał mojego Williama - Proszę cie, wyjaśnij mi co się dzieje....William, kocham cię i nie umiem udawać, że jest inaczej...Nie umiem nie widzieć, że nic się nie dzieje...Czuję, że coś ukrywasz...- stał i milczał, to wychodziło mu ostatnio idealnie. Podeszłam bliżej i po prostu bez słowa, wtuliłam się w niego. Najmocniej jak tylko potrafiłam. Wdychałam jego zapach. Ulubione korzenno-piżmowe nuty, które otulały jego skórę.

- Amy. Nie pytaj o nic, tylko mi zaufaj, proszę - szepnął. Zawahałam się nad odpowiedzią.

- Ale...

- Proszę. - nalegał.

- Dobrze. Zaufam ci - odpowiedziałam. Nie chciałam by mnie puszczał. Pragnęłam by ta chwila trwała wieczność. Chciałam być z nim. To on był moją kotwica. Moim ratunkiem w życiu.

- Kochanie..Mam do ciebie pytanie - wtrącił nagle, odsuwając się ode mnie. Minę miał poważna. Zaczynałam się jeszcze bardziej bać.

- No słucham - wziął głęboki wdech i przygryzał dolną wargę.

- Może chciałabyś się do mnie wprowadzić? - zapytał. A ja odruchowo położyłam dłoń na sercu. Chyba chciałam je zatrzymać, w razie gdyby planowało wyrwać się z mojej klatki. Zaczęło mi piszczeć w uszach. Nie byłam pewna czy dobrze usłyszałam.

Dotyk cz.2 !ZAKOŃCZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz