- Amy? Amy? Żartujesz sobie prawda? - próbowałem ją ocucić, nagle zjechała mi z siedzenia. Myślałem, że sobie pogrywa ale ona naprawdę zemdlała - Kurwa mać!!!! Marcus! Do szpitala! Szybko kurwa! - wrzasnąłem do swojego kierowcy. Zmienił tor jazdy. Amy leżała na tylnym siedzeniu, bez ruchu. Bylem przerażony. Nie wiedziałem, co się z nią dzieje.
Podjechaliśmy pod szpital, wziąłem Amy na ręce i niosłem na izbę przyjęć.
- Pomocy! Lekarza! - krzyczałem. Podbiegła do mnie niska pielęgniarka, prosząc bym udał się za nią. Weszliśmy do jasnego pokoju z łóżkiem. Położyłem ją tam. Kazano mi wyjść. Po kilku minutach wyszedł do mnie doktor.- Pan przywiózł tutaj tę kobietę?
- Tak, to moja dziewczyna. Zasłabła w samochodzie. Ja...Nie wiem co się dzieje - mówiłem.
- Spokojnie. Proszę wezwać rodzinę tej pani. Musimy wiedzieć, czy jest na coś uczulona albo chorowała na coś w ostatnim czasie. Jest nieprzytomna ale oddycha. Musimy wiedzieć wszystko za nim zaczniemy cokolwiek jej podawać - oznajmił lekarz. Słuchałem w skupieniu co mówił. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Nory. Nie dokończyłem jej mówić co się dzieje, bo gdy usłyszała szpital i jego adres, rozłączyła się. Bylem cholernie zestresowany. Podeszła do mnie pielęgniarka i podała mi kartkę do wypełnienia. Patrząc na te pytania, zdałem sobie sprawę, że ja nic o Amy nie wiem. Wyczekiwałem przyjazdu Nory. W głowie miałem totalna pustkę. Kilkanaście minut temu siedziała obok mnie, rozmawiała i śmiała się. Nie wyglądała na chora ani nawet na zmęczona. Może to dlatego, że nic nie jadła? Chciałem, by mi powiedziano co się z nią dzieje.
Po 20 minutach na izbę przyjęć wpadła Nora. Była wystraszona.- Boże, William co się stało? Gdzie Amy?- pytała. Była zdyszana i trzęsła się cały czas.
- Chodź, potrzebują informacji o Amy, a ty jesteś jej siostra - powiedziałem i razem skierowaliśmy się do gabinetu. Nora weszła do środka sama. Nie byłem jej rodzina. Cholera! Długo stamtąd nie wychodziła. Zaczynałem się martwić.
- Już jestem - usłyszałem głos Nory - Ocknęła się. Robią jej podstawowe badania. To może potrwać. Mamy czekać na korytarzu. Możesz mi powiedzieć, co się stało? - zapytała.
- Nie wiem. Wyszliśmy z bankietu i wszystko było dobrze. Jechaliśmy do domu, rozmawiała ze mna, śmiała się...I nagle powiedziała, że chyba zemdleje..Myślałem, że żartuje ale ona po chwili odleciała...- mówiłem - Ostatnio nie wyglądała za dobrze ale to wszystko przez rozprawę..Ten cały stres..- próbowałem mówić tak, jak Amy. Tak właśnie tłumaczyła mi swoje samopoczucie. Uwierzyłem w to. Ale teraz...Teraz bałem się o nia.
Nora złapała mnie za rękę. To chyba było w geście dodania mi otuchy. Czekanie na jakąkolwiek informacje dłużyło sie niemiłosiernie. Siedzieliśmy na korytarzu. Nagle z pokoju wyprowadzili Amy. Siedziała na wózku.- Kochanie! - podbiegłem do niej. Wyglądała na wykończona, mimo to uśmiechała sie. Zapewne by mnie nie martwić - Jak sie czujesz?
- Dobrze, nie wiem po co ta cała otoczka szpitalna - rzekła, wywijając oczami. Pielęgniarka, która stała za nia zaśmiała sie.
- Panno Clais, proszę nie narzekać. Ta cała ' otoczka ' jest potrzebna w pani stanie - powiedziała kobieta - No, dobrze. Zabieram panią na sale. Możecie państwo przyjść za jakies 20 minut. Drugie piętro, sala numer 7. - dodała i udała się razem z moja kobietą w stronę windy. W jej stanie...Te slowa dudniły mi w uszach. Musieli wiedzieć co jej jest.
Czekaliśmy z Nora pod salą. Pielęgniarka poprosiła nas do środka.
CZYTASZ
Dotyk cz.2 !ZAKOŃCZONE!
RomanceKontynuacja losów wybuchowej pary - Amy Clais i William'a Blayk'a. Amy ucieka od swojej wielkiej miłości do Paryża. Tam, stara się ułożyć życie od nowa. Dostaje pracę w Bureau , francuskiej rodzinnej firmie Connor'ów. Poznaje Niv'a. Wnuka Michael'a...