Rozdział 15.

9.3K 528 27
                                    

Wyszła i pozostawiła po sobie zapach perfum i wspomnienie zapłakanej twarzy. Wszystko co znajdowało się na blacie biurka, znalazło się na ziemi. Byłem wściekły. Chciałem, by wszystko wróciło do normy. Powiedziałem jej, że nas nie ma, by ratować ją przed bólem, jaki mogę jej dać. Nie zasługiwałem na nią. Wszystko na czym mi zależało, legło w gruzach. Strach o nią samą jest znacznie silniejszy, niż chęć bycia razem. Chciałem ją chronić.

- Panie Blayk - usłyszałem głos Jenny.

- Czego kurwa chcesz?! Lepiej wezwij sprzątaczkę. I dzisiaj nie ma mnie dla nikogo! - wrzasnąłem. Spuściła głowę w dół i wyszła z gabinetu. Nie mogłem się uspokoić. Nie mogłem uwierzyć, że Michael Connor posunął się do czegoś takiego. Wiedziałem co chciał zrobić. Wykorzystał Amy. Myślał, że będzie miała wpływ na moją decyzję. Chciał mnie zniszczyć przy pomocy kobiety, która kocham. Zdawałem sobie sprawę, że to miała być kara za Layle.
Musiałem stanąć twarzą w twarz z Michael'em Connor'em . Nadszedł czas, by zamknąć wszystkie sprawy z tamtego okresu, raz na zawsze.
Wyszedłem z biura informując Jenny, że nie będzie mnie w firmie przez kilka następnych dni.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu. W myślach ciągle miałem jej zapłakane oczy. Oczy, które tak kochałem. Na daną chwilę takie rozwiązanie wydawało mi się prostsze, niż bycie z nią po tym wszystkim. Wiem, że zachowałem się jak egoista ale musiałem. Mówiąc jej, że nas już nie ma, moje serce pękło na milion drobnych kawałków. Poczułem jak spadam w przepaść i nie chce jej za sobą pociągać. Chciałem, by mogła żyć normalnie. Bez obaw i lęków. Była dla mnie wszystkim. Chciałem dać jej wszystko. Jednak moje nie wyjaśnione sprawy ciągnęły się za mną, jak smród za gównem. Musiałem to wszystko poukładać sam. Załatwić sprawy z Connor'em i Molly. Z jakichś przyczyn czułem, że to właśnie z nią będzie najciężej. Nienawidziła mnie. Ale rozumiałem to w pełni. Skrzywdziłem ją.

Wpadłem do domu, by spakować potrzebne mi rzeczy. Musiałem też szybko zarezerwować sobie bilet, na najbliższy lot do Paryża. Musiałem spotkać się z Michael'em Connor'em. Layla nie żyje. Od kilku lat nie żyje, a to co zrobiła ciągnie się za mną cały czas. Jej śmierć jest kulą u nogi. Chciałbym, żeby jej wuj zrozumiał, że nie byłem świadomy tego, co się dzieje w jej głowie...Byłem tak samo młody jak ona. Wydawało mi się, że byłem rozsądny i to co robiłem, było z korzyścią dla nas obojga. Jednak nie. Layla musiała przeżywać swój własny dramat w srodku. W sobie. Przez lata czułem się winny. Winny jej śmierci. Później winny śmierci własnego dziecka. Molly nigdy mi tego nie wybaczy, wiem to. Jednak chciałbym, aby wiedziała, że mogę jej pomóc stanąć na nogi. Chce chronić Amy przed atakami ze strony innych. Ona musi być bezpieczna. Ja mogę płacić za swoje grzechy do końca życia. Nie dbam o to. Ale ona musi być szczesliwa.

****

Byłam już spakowana. Wracałam do Paryża. Niv próbował ze mną rozmawiać o tym, co wydarzyło się w gabinecie Blayk'a, jednak bez skutku. Nie chciałam mu opowiadać o tym, że straciłam ukochanego, że moje serce zostało skopane i pochowane żywcem razem z moją duszą. Mimo wszystko, kochałam Williama. Starałam się rozumieć jego wybór ale nie wiedziałam co nim kierowało. Aż tak bardzo go zraniłam tym, że uczestniczyłam w tym projekcie?

- Mówiłam ci, że będziesz przez niego cierpieć - rzuciła Molly, gdy czekałyśmy na taksówki.

- Daruj sobie. Nie będziesz prawic mi kazań-oznajmiłam.

- To nie kazania Amy. Willi już taki jest. Po prostu niszczy wszystko. Mnie poniżył do granic możliwości. Miesiącami zbierałam się do kupy, po tym jak mnie potraktował. Wyjechałam na kilka miesięcy żeby odżyć. I wróciłam, by zniszczyć wszystko co zbudował - mówiła a w jej oczach widziałam ból. Ogromny ból.

Dotyk cz.2 !ZAKOŃCZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz