Rozdział 22.

9K 552 12
                                    

- Nie jesteś tu mile widziany, Niv - warknąłem. Nie rozumiałem jak ten palant miał czelność tu przychodzić.

- Nie ty będziesz o tym decydował Blayk. Juz raz vi to mówiłem! - odpowiedział, podchodząc do jej łóżka.

- Nie zbliżaj się do niej! - wrzasnąłem i już po chwili, trzymałem gnoja za koszule - Już dawno powinienem ci przypierdolić w ten paskudny ryj!

- Żałosny jesteś. No dalej, pokaż swoje prawdziwe ja!- wycedził ze śmiechem. Zagryzłem wargi. Aż mnie nosiło, żeby mu przywalić. Zasłużył na to.

- Wynos się stąd! Chyba Amy jasno dała ci do zrozumienia  że nie jest tobą zainteresowana - odsunął się na bezpieczną odległość. Spojrzał na Amy ze współczuciem. Wziął wdech, po czym skierował wzrok na mnie.

- Wyjdźmy. Porozmawiamy. Wydaje mi się, że mam ci coś ważnego do powiedzenia.- oznajmił i wyszedł z pokoju. Byłem wściekły, że się tu pojawił. Ale nie mogłem popadać w paranoje. Dla Amy musiałem być silny.

- Streszczaj się Connor.

- Jak zawsze uprzejmy. Dobra...Widziałem się z Amy jakąś godzinę przed wypadkiem - mówił.

- Słucham?! - rozwścieczył mnie. Byl z moją Amy...

- Posłuchaj mnie. Owszem, wyszedłem z tej kawiarni wściekły i nie do końca jestem pewny, czy dobrze widziałem. Ale...- urwał i widziałem, że myśli nad czymś intensywnie - chyba widziałem Molly – zastygłem. No tak! Molly! Czemu sam na to nie wpadłem? Wyjąłem telefon i szybko wykręciłem numer do Henry'ego. 

- Stary...Juz wiesz? Gdzie ona teraz jest? Trzeba to skończyć, raz na zawsze! Zabije ją! - krzyknąłem do słuchawki. Nie miałem już nic do stracenia. Jedyne czego pragnąłem, to zniknięcia Molly z powierzchni ziemi. Niv stał za mną i przysłuchiwał się rozmowie. Nagle w drzwiach korytarza zobaczyłem Sofi i Ben'a. Teraz mogłem zostawić Amy i zajać sie Molly.

- Panie Blayk, co z Amy? - zapytała cicho Sofi. Chciałem jej powiedzieć, że jest lepiej ale niestety, Amy dalej tkwiła w śpiączce. 

- Bez zmian. Muszę wyjść - zmarszczyłem brwi - Jakby coś się działo, proszę do mnie zadzwonić. Wrócę wieczorem...
Niv wyszedł ze mną.

- Co zamierzasz zrobić?- zapytał, gdy stałem przy samochodzie.

- Nie interesuje się - rzuciłem.

- Słuchaj, możesz mnie nie lubić. Masz prawo. Ale uważam, że źle robisz - spojrzałem na niego z pogardą w oczach - Blayk, ja nie zrezygnuje z niej. Więc uważaj na swoje ruchy. Bo pewnych czynów nie da się odwrócić - dokończył i odszedł w kierunku czarnego Jeepa. Stałem przed swoim samochodem i nie wiedziałem co mam zrobić. Chciałem, by to się wreszcie skończyło. Żeby Molly zniknęła raz na zawsze z życia mojego i Amy. Jedyna osoba, która mogła mi pomóc, to Henry.
Umówiłem się z Henry'm u mnie w mieszkaniu. Podjechałem pod budynek, zaparkowałem auto w garażu i windą udałem się na górę. W mieszkaniu już ktoś był. Wyczułem te duszące perfumy. Kurwa, jak ona się tu dostała....Wszedłem powoli do środka. Panowała cisza. Zobaczyłem jak stała przy oknie.

- Czekałam na ciebie.
Podszedłem bliżej. Zauważyłem, że w dłoni trzymała pistolet.

- Wiem co zrobiłaś - zacząłem - Jak mogłaś?

- Nie rozśmieszaj mnie Willi. Dobrze wiedziałeś jak będzie. Ostrzegałam cię. A ty, jak zwykle mnie zlekceważyłeś. Po raz kolejny. Myślałeś, że pozwolę ci żyć szczęśliwie? - zapytała. Sam nie wiem co myślałem. Z własnej głupoty naraziłem Amy na śmierć....

Dotyk cz.2 !ZAKOŃCZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz