Rozdział 2.

12.6K 604 20
                                    

Poranek
Byłam już w biurze. Miałam cudowny widok z trzynastego piętra. Przegladalam papiery, gdy natknęłam się na przetarg firmy Lucky&Green. Widziałam, że firma Connorów próbowała przed nami, to znaczy przed firma Blayka zawrzeć umowę z kancelarią. Pewnie dlatego ten facet tak wypytywał o Blayka. Właśnie...Blayk...Jak ja za nim tęsknię...
Zastanawiałam się co u niego. Za dwa dni powinien dostać mój list. Nie wiem dlaczego to napisałam. Żałowałam jak diabli! Powinnam walczyć, wiem to. Ale stchórzyłam. Usłyszałam pukanie do drzwi.

- Proszę - rzuciłam niepewnie. Do środka wszedł starszy mężczyzna, lat sześćdziesiątych pięć, może mniej.

- Witam panno Clais. Nie mieliśmy okazji się poznać. Jestem Michael Connor - podał mi rękę a ja gwałtownie wstałam. Zdałam sobie sprawę, że to on jest szefem. W takim razie kim był mężczyzna ' buc '?

- Bardzo się cieszę, że dołączyła pani do naszego zespołu. Taki ekonomista to skarb - powiedział, uśmiechając się - Jak się pani u nas czuję? Biuro się podoba?- zapytał, omiatając wzrokiem wnętrze gabinetu. Było piękne. Duża ilość drewna i wolnej przestrzeni. Tak jakby znali mnie na wylot. Zdziwiła mnie ta jego troskq w glosie o moje samopoczucie tu.

- Dziękuję, jest pięknie. Uwielbiam takie połączenia. Także, wystrój trafiony na piec z plusem - odpowiadam uprzejmie.

- Jak się domyślam, poznała pani mojego wnuka wczoraj - zaczął - mam nadzieję, że pani nie wystraszył.
A więc ten buc to jego wnuk...Czyli ktoś ważny. Zapamiętam.

- Nie, spokojnie. To...Miły człowiek - powiedziałam, po chwili zastanowienia - Czy coś się stało, że pofatygował się pan tu osobiście?

- Nie panno Clais. Staram się dbać o moich najlepszych pracowników. A z dniem wczorajszym, dołączyła pani do tego grona - odpowiedział, uśmiechając się podejrzliwie. Nie rozumiałam o co tu chodzi. Mężczyzna zachowywał się tak, jakbym była co najmniej cudem. Czułam się nie swojo w jego towarzystwie. Popatrzył na mnie przez chwilę, po czym odwrócił się i wyszedł. Usiadłam z powrotem do papierów.
Ehhh tyle tu pracy, że chyba zostanę do rana..Pomyślałam, patrząc na dwa stosy dokumentów, które czekały w kolejce. Z rozmyśleń wyciągnął mnie dźwięk telefonu. Sięgnęłam po niego, nie patrząc kto dzwoni odebrałam.

- Halo?

- Witam panno Clais - rozbrzmiał męski niski głos. Na jego dźwięk, mięśnie w moim ciele spięły się. Czułam, jak zalewa mnie fala gorąca.

- Witam panie Blayk - odpowiedziałam spokojnie. Starałam się, żeby nie wyczuł przez telefon mojego zdenerwowania.

- Co u pani słychać? Jak nowa praca?- pytał. Jego głos był jak melodia dla moich uszu. Uwielbiałam go. Przez chwilę wyobraziłam sobie, jak stoi obok mnie i mówi mi wprost do ucha wszystko to, za czym tak tęsknię.

- Dziękuję panie Blayk, wszystko u mnie w porządku. Praca? Hmmm na pewno jest jej dużo. Czy jest dobra? Okaże się. Proszę powiedzieć jak u pana? Jak idą interesy?-zapytałam, zagryzając wargę.

- Strasznie pani oficjalna. Interesy idę w jak najlepszym kierunku. Zagryza pani wargę..- nie było to pytanie, ale raczej stwierdzenie. Cholera! Skąd on wie?. Przełknęłam głośno ślinę. Za głośno - Więc jednak. Zgadłem. Uwielbiam, gdy pani to robi. Podnieca mnie to - w co on gra? Jest za wcześnie na erotyczne zabawy, to raz, a dwa nie powinien do mnie dzwonić.

- Nie wiem panie Blayk w co pan gra, ale wiem, że powinien pan skończyć. Ja jestem w pracy - odpowiedziałam stanowczo.

- Ja również. Chciałem tylko przez chwilę się upewnić, że nadal na panią działam.

Dotyk cz.2 !ZAKOŃCZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz