Rozdział 29.

9K 528 15
                                    

Jechaliśmy z Amy na spotkanie. Biedna nie miała pojęcia, gdzie i w jakiej sprawie jedziemy. Miałem nadzieję, że propozycja jaką ode mnie otrzyma, nie przestraszy jej. Była nieobecna. Od wczorajszej kolacji zachowywała się chwilami dziwnie. Próbowała wypytać mnie o ojca. Nie chciałem opowiadać o tym dupku. Nie umiałem nazwać go nawet ojcem. Nie zasłużył na to. A jego wczorajsze zachowanie względem Amy sprawiło, że moja nienawiść znowu wzrosła. Musiałem trzymać ją jak najdalej od niego. Podjechaliśmy pod Ellite Group. Mina Amy mówiła jedno : co ja tu robię?

- Chodźmy - rzuciłem, wychodząc z auta. Amy wysiadła niepewnie. Złapała mnie za rękę ale stała w miejscu. Spojrzałem na nią pytająco.

- Nie ruszę się, dopóki nie powiesz mi o co chodzi - mówiła naburmuszona. Urocza kobieta...

- Chyba nie chcesz żebym cię zaniósł? - zapytałem, unosząc brew do góry. Zacisnęła usta i ruszyła ze mną do środka. Wszyscy pracownicy klasycznie spoglądali na nas i szeptali coś między sobą. Nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. Niestety Amy znosiła to nie co gorzej. Przy recepcji zatrzymała mnie Lisa.

- Witam panie Blayk, dzień dobry panno Clais - przywitała się - Mam tu dla pana informacje od Jenny. Nie będzie jej dzisiaj, jest chora - dodaje i podaje mi kartkę. Zabieram papier ze sobą i ide razem z Amy w kierunku windy.

- William, wszyscy się gapią - szepcze mi do ucha.

- Nie zauważyłem - zaśmiałem się. Amy puknela mnie ramieniem. Weszliśmy do windy. Po kilku minutach znaleźliśmy się na miejscu. Zadowolony zaciągnąłem Amy do mojego gabinetu. Weszła zdziwiona i czekała, aż coś powiem.

- Usiądź na fotelu za biurkiem - mowie. Widzę jak idzie niepewnie w kierunku biurka. Siada na fotelu. Jest przerażona.

- Usiadłam - mówi - I co teraz William?

- Zaczekaj chwilę. Ktoś do nas dołączył​ - informuje ją. Jej twarz dalej jest zdziwiona. Cóż za uroczy widok. Ta cała zabawa, bardzo mi się podoba. Liczę, że Amy zrozumie i nie ucieknie. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Dołącza do nas mój prawnik.

- Witam państwa, bardzo przepraszam za spóźnienie - mówi z zadyszka - Nowy Jork miastem korków - podchodzi do Amy i kładzie przed nią dokumenty. Widzę jak przełyka ślinę. Jest zdenerwowana.

- O co tu chodzi? - dopytuje. Adam uśmiecha się do mnie i zaczyna przemowę.

- Więc tak. Tutaj są dokumenty przejęcia przez panią firmy Ellite Group - na te słowa Amy przestaje oddychać. Widzę jaka jest zszokowana - Jest akt darowizny pana Blayk'a oraz rezygnacja ze stanowiska prezesa firmy. Pan Blayk zastrzega sobie, jedynie prawo do udziałów w zebraniach zarządu. Pan Blayk już podpisał dokumenty, teraz czas na panią - kończy, podając jej papiery do popisania. Czekam niecierpliwie na jej reakcje.

- Może nas pan na moment zostawić? - pyta chłodno, nie patrząc ani na mnie ani na prawnika. Adam wychodzi. Zostajemy sami.

- Amy?- pytam niepewnie. Zaraz rozpęta się tu piekło.

- Co to ma znaczyć? - głos ma spokojny, jednak bardzo stanowczy. Podchodzę bliżej.

- Oddaje ci firmę, dla której tak ciężko pracowałaś - oznajmiłem. Amy podnosi wzrok. Jest zła. A nawet bym śmiała stwierdzić, że wściekła.

- Czyś ty oszalał?! Ja...W ogóle nie rozumiem! Po co to wszystko?! William wytłumacz mi to! - zaczęła krzyczeć. No tak, mogłem się spodziewać, że bez tego się nie obejdzie.

- Amy kochanie, zrozum, że to dla twojego dobra i bezpieczeństwa. Chcę byś miała coś na wypadek gdyby...- urywam. Nie może mi to przejść przez gardło. Amy podnosi się i podbiega do mnie.

Dotyk cz.2 !ZAKOŃCZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz