02. Un

70 12 5
                                    

Minęło kilka dni od czasu, gdy się wybudziłem. Aktualnie czekałem na informację o wypisie do domu. Siedziałem, jak na szpilkach oczekując również na wyniki badań. To od nich dużo zależało, mimo że mój stan praktycznie był dobry poza jednym mankamentem. Lucy siedziała, jak zwykle przy mnie. Opowiadałam mi o różnych sytuacjach, w których ponoć uczestniczyłem. To wszystko było dla mnie nadzwyczaj dziwne. Nie przypominałem sobie żadnego chłopaka, z którym z jej opowieści byłem w związku. Było to dość absurdalne.

Po dwóch godzinach do mojej sali zawitał mój lekarz. Przekazał mi ważne dla mnie wieści. Dostałem wypis, wewnątrz swojego ciała skakałem z radości. Badania miały dobre wyniki, więc nie chcieli mnie już tutaj dłużej trzymać, może to i nawet lepiej. Szybko wyskoczyłem z piżamy i ubrałem czarną koszulkę z spranym logiem jednego z moich ulubionych zespołów oraz tego samego koloru jeansy, które miały przecięcia na kolanach. Na nogi założyłem ulubione, znoszone vansy. Wziąłem torbę w rękę i byłem gotowy do opuszczenia tego miejsca.

Wraz z brunetką, która przez cały czas ze mną była wyszliśmy i wsiedliśmy do samochodu. Nigdy mi nie wspominała, że zdała na prawo jazdy. Znaleźliśmy się pod dziwnie znajomym mi domu. Kojarzył mi się z dzieciństwem, z dorastaniem. Przed posiadłością stała dwójka dorosłych osób, pamiętałem je.

***

- Zamierzasz mi coś jeszcze powiedzieć? – Wysyczałem.

- Nie chciałam, żeby tak wyszło... To nic dla mnie nie znaczyło. – Odrzekła i wbiła wzrok w ziemię.

- Ale tak wyszło. Nie interesuje mnie, że to było chociażby przez internet. – Powiedziałem ciężko oddychając. – Teraz będziesz miała dużo czasu na zabawy, bo mnie nie będzie.

- Czy ty właśnie próbujesz mi przekazać, że to koniec? Mike, daj mi to wytłumaczyć. – Błagała, próbując spojrzeć mi w oczy.

- Nie wiem, czytaj między wierszami. – Odburknąłem. – Rób sobie, co chcesz, tłumaczenia już nic nie zmienią.

- Ale... - Urwała i poczuła, jakby serce stanęło jej w gardle i miałaby zaraz się rozpłakać.

Zabrałem swoje walizki i zamówiłem taksówkę na lotnisko. Chciałem już wrócić do Sydney, ale czekała mnie długa podróż. Taksówkarz przyjechał, jak najszybciej się dało i zawiózł mnie na port lotniczy, gdzie czekałem na odprawę, a później lot. Marzyłem o zobaczeniu blondyna, który prawdopodobnie już o mnie zapomniał bądź żywi do mnie nienawiść.

⚫️⚫️⚫️

Witam Was bardzo serdecznie moi drodzy czytelnicy. Ojezu, jak to poważnie zabrzmiało XD. Cześć bakłażany, krewetki, czy czym Wy tam jesteście.

Woah, Ola napisała rozdział. Jest tak słaby, że współczuję sobie i Wam. Nie wiem, kiedy będzie kolejny, bo... Nie mam ani ochoty ani pomysłów na pisanie. Czasu, żeby go poświęcić na napisanie czegoś z sensem też.

Do następnego!

Kc Was

Ola xx

Internet Friends |Muke|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz