02. Dix-Huit

52 5 32
                                    

Całe siedem dni minęło w mgnieniu oka. Każdy dzień był przepełniony zadaniami do samego końca. Szkoła, praca i w między czasie znajomi. Dalej nie mogę dojść do tego, że już ją kończę. Ostatni rok zleciał mi potwornie szybko. Poznanie Luke'a, te wszystkie miłe chwile i kłótnie. Gdybym miał możliwość przeżyć to ponownie bez zastanowienia wybrałbym taką opcję. Ten chłopak to najlepsze co mnie spotkało w ciągu osiemnastu lat mojego istnienia. 

Pierwszy dzień był przeokropnie męczący. Począwszy od zajęć szkolnych i ostatnich zaliczeń aż do wieczora spędzonego w pracy. Kocham tam chodzić, ale ludzie, którzy tam przychodzą czasami są beznadziejni. Ich zachowanie również. Mógłbym całymi dniami obsługiwać starsze panie, a nie roszczeniowe paniusie z biura, którym nigdy się nie dogodzi. A to mleko w ich kawach jest mało spienione albo mają za mało cukru. Nie wiem, czy pomyślały, że na ich stolikach stoi coś takiego, jak cukierniczka i same mogą sobie dać go ile chcą. Ale nie, po co. Wylewajmy swoje niezadowolenie chłopakowi z obsługi, który nie ma nic wspólnego z zamówieniami, które dostały. 

Następnego dnia miałem wolne, więc przez popołudnie mogłem się skupić na zakupach, o które Luke prosił mnie od dłuższego czasu. Chciał, żebym z nim szedł kupić nowe buty i jakieś inne rzeczy. Przy okazji odebraliśmy nasze garnitury i spotkaliśmy Norę, z którą nie widziałem się szmat czasu. Miałem wrażenie, jakby minęły wieki odkąd widzieliśmy się ostatni raz poza szkołą. Ale prawda była taka, że ja poświęcałem więcej czasu swojej miłości, a ona zajęła się Calumem. Wpadliśmy do przypadkowej knajpki, która była ślicznie urządzona, a jedzenie było jeszcze lepsze. Opowieści o jej związku z Hoodem były nużące. Przez jakieś półtorej godziny wymieniali się najnowszymi plotkami. Nigdy bym nie uwierzył, że Hemmings interesuje się takim czymś. Kiedy jej obiecał, że przed wielkim dniem pójdzie razem z nią i Lucy do kosmetyczki i fryzjera, zacząłem marudzić, jak mały dzieciak. Nie żeby mi to nie pasowało. Po prostu nie podobało mi się to, że miał spędzić czas z Lucy. Nienawidzę tej dziewczyny. Jest jak mucha, która lgnie do lepu, a tym lepem jest jakikolwiek chłopak. 

Trzeci dzień minął mi prawie identycznie, jak pierwszy. Nic przyjemnego się nie działo. Było najzwyczajniej w świecie nudno. Znowu te same kobiety z biura obok. Te same problemy. Oraz miłe babcie, które zawsze zostawiają mi napiwki. Miałem wrażenie, że usnę lada moment. Jakiś dzieciak wbiegł we mnie, przez co wylałem na siebie gorącą kawę, a mój uniform zmienił się w jedną wielką brązową plamę. Po drodze do domu padł mi samochód, a bardziej akumulator. Czekanie na mechanika było najgorszą rzeczą w tym dniu. Cierpliwość nie była moją mocną stroną i w ciągu pół godziny zadzwoniłem do niego kilka razy i zwyzywałem go, żeby się pośpieszył, bo nie zamierzam tyle czekać. Mieszkanie w drugiej części miasta w tym momencie było uciążliwe. Gdybym miał dom bliżej, spokojnie zostawiłbym auto i wrócił po nie rano. Luke nie miał jeszcze prawka, a moja mama była w pracy na nocną zmianę, więc tak czy inaczej musiałem czekać na typa, któremu się najwidoczniej nie śpieszyło. Mi też się nie śpieszyło z zapłaceniem mu pełnej kwoty za odholowanie samochodu i podwózkę do domu, którą zrobił z życzliwości. 

Czwarty i piąty dzień spędziłem u boku Hemmingsa chodząc z nim od sklepu do sklepu. Poprzednim razem nie kupił wszystkiego, co chciał. Tragałem za nim masę jego toreb z rzeczami, które nie były potrzebne. Przynajmniej mi się tak wydawało, on był innego zdania. Nowe doniczki na stówę nie należały do jego listy, ale twierdził, że są piękne i musi je wziąć. Dodał też, że mojej mamie się spodobają. Zdziwił mnie jeden z jego odzieżowych zakupów. Nigdy nie widziałem go w koszulkach polo, a kupił takich kilka. Potem zaciągnął mnie po koszule do mojego garnituru i tą chusteczkę, czy jak to się zwie. Obie rzeczy były czarne, bo jak on to powiedział "to dobrze razem wygląda". Pod wieczór udało mi się zaciągnąć do kina i pomimo swoich protestów zgodził się na bajkę. Następny dzień zszedł nam na sprzątaniu calutkiego garażu. Większość rzeczy poszła na śmieci, a te które były jeszcze dobre, wystawiliśmy na sprzedaż. 

Jak na złość poszedłem razem z nim i tymi dwoma dziewczynami na zabiegi, które ponoć je upiększały. Nie zauważyłem żadnej różnicy po wyjściu od kosmetyczki. Wyglądały tak samo, może jedynie miały makijaż. Nic więcej. Z fryzjerem było tak samo. Lucy miała podkręcone włosy. Co z tego, że naturalnie takie ma. A Nora lekko ochłodziła ich kolor, ale też mało widocznie. Luke siedział tam z nimi i plotkował, jakby był jedną z nich, a ja jedynie przytakiwałem i umierałem ze znudzenia. Podjechaliśmy do mieszkania Nory, gdzie zostawiliśmy ubrania na bal i wszyscy w nie wskoczyliśmy. Kiedy moje oczy ujrzały ją w tej śmiesznej, cekiniastej sukience do ziemi myślałem, że uduszę się ze śmiechu. W tamtym momencie udała obrażoną i nie odezwała się słowem aż do momentu dodarcia do hotelu, w którym wszystko się odbywało. Wchodząc do środka zdałem sobie sprawę, że wyglądamy, jak banda idiotów, którzy szukali stroi na ostatnią chwilę. Każdy oprócz nas wyglądał zjawiskowo i nawet te dziewczyny, którymi gardzę były tego dnia piękne.

⚫️⚫️⚫️

H E J K A  K O C H A N I

Stworzyłam superową playlistę do tego fanfika, bo te stare zgubiłam... Przechodząc do rzeczy, link jest na moim profilu w ostatniej wiadomości czymkolwiek to jest. 

Coraz bardziej zbliżamy się do końca ten naciąganej części i zaczniemy z czymś nowiutkim. Z nowy ludźmi!! Ze starej ekipy zostanie tylko nasza dwójeczka, która opuści swój dom i uda się na podróż życia. Nawet nie wiecie, jaka jestem podekscytowana tym, że już lada moment będę mogła publikować prolog. Jeszcze niedawno nie byłam pewna, czy w ogóle skończę pisać tą patrząc na to, jak publikowałam rozdziały, że był jeden na miesiąc i to jeszcze taki od niechcenia. 

Dbajcie o siebie, maluchy

Kc Was

Ola xx

Internet Friends |Muke|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz