3

2.3K 132 14
                                    

Andreas odpycha od siebie dziewczyne, a ja biorę kurtkę i chce stąd jak najszybciej wyjść.

- To ja wam nie będą przeszkadzac - otwieram drzwi, a Andreas za mną wybiega.

- Scarlett proszę cię, zaczekaj.

- Po co? Wracam do domu, nie będę ci psuła wieczoru.

- Ale daj mi to wytłumaczyć, proszę.

- Andreas ty mi się z niczego nie musisz tłumaczyć - próbuje się nie rozpłakać.

- Ale chce, przecież widziałaś, że ja tego nie chciałem, to jest moja była. Ona weszła i jak gdyby nigdy nic mnie pocałowała, a ja ją jak najszybciej odepchnąłem.

- Jak to była? Kochanie przecież jesteśmy nadal razem! Ja cię kocham! - nagle słyszę dziewczyne, która nie wiadomo od kiedy tu w ogóle jest.

- Zniknij z mojego życia, ty nie kochasz mnie tylko moje pieniądze i wracaj do swojego równie pustego jak ty lalusia z którym wszystko wymyśliłaś - Andreas powiedział to bardzo stanowczo.

- To przez tą zdzire! - wykrzyczała dziewczyna, a ja stałam bez ruchu.

- Zdzire?! Ja pierdole albo teraz znikniesz albo załatwimy tą sprawe inaczej - pierwszy raz widziałam w takim stanie Andreasa i nie wiedzialam co zrobić, próbowałam nie przejmować się tą dziewczyną, ale mnie akurat łatwo zranić..

- Scarlett przepraszam cię, ta sytuacja nie powinna mieć miejsca, nie przejmuj się nią błagam - miałam łzy w oczach, a Andreas szybko do mnie podszedł i przytulił.

- Dobrze nic się nie stało, ale jest już późno więc i tak wrcam do domu.

- Możesz zostać u mnie.

- Myślę, że chyba powinnam wrócić do siebie.

- Ale jeszcze nie obejrzeliśmy filmu - zaśmiał się na co ja się uśmiechnęłam. Andreas złapał mnie za rekę i pociągnął do domu. Znowu siedziałam wtulona do niego i oglądaliśmy film, a on głaskał moje włosy.

- Chciałem cię jeszcze raz przeprosić - znowu zaczął.

- Andreas nie musisz mnie przepraszać to nie twoja wina - uśmiechnęłam się i szczerze mówiąc powoli o tym zapomniałam.

- Ale nie powinienem do tego dopuścić, nikt nie ma prawa cię obrażać.

- Nie mogłeś tego przewidzieć, nie myśl już o tym - uśmiechnęłam i pocałował go w policzek, a on się uśmiechnął - I wiesz co teraz to ja musze cię przeprosić.

- Jak to? Za co? - zdziwił się

- Bo zbiłam ci kubek.

- Scarlett to jest twój problem? - wybuchnął śmiechem.

- No tak, był ładny i chciałam ci zrobić herbatę .

- Oo to miłe, dziękuję - podszedł bliżej i pocałował mnie w czoło

- To może ja chociaż pozbieram resztki tego kubka, chodź.

- Nie, nie, ty to zostaw. Siadaj tutaj, ja to posprzątam - uśmiechnął się

- Dziękuję, to co chcesz herbatę? Tym razem spróbuję nic nie zbić - zaśmiałam się.

- Jasne, to ty zrób nam herbatkę, a ja zrobie nam coś wkońcu do jedzenia.

Po około 20 minutach zjedliśmy kolację i poszlismy do salonu. Usiedliśmy i znowu oglądaliśmy coś w telewizji, a ja zrobiłam się śpiąca.
-----------------------------------------------------------
Otwieram oczy i zastanawiam się przez chwilę gdzie jestem. Po chwilii przypominam sobie wszystko jednak dziwne jest to, że spałam w ubraniach i jak znalazłam się w tym pokoju. Postanawiam iść do łazienki i się ogarnąć. Po około pół godzinie schodzę na dół i spotykam Andreasa w kuchni, który robi śniadanie.

- Oo śpiąca królewna wstała - zaśmiał się.

- No hej. Wiesz, że poszłam spać w ubraniach? Byłam chyba bardzo zmęczona - zaśmiałam się

- Wiesz usnęłaś na kanapie, a dokładnie na moich nogach, nie chciałem cię budzić, a jak sam chciałem iść spać to zaniosłem cię na górę - uśmiechnął się do mnie, a ja troszke się zdziwiłam.

- O kurcze przepraszam i dziękuję w takim razie.

- Haha nie masz za co.

- A ty nie musisz być na treningu?

- A no nie musze - uśmiechnął się.

- Oki to fajnie.

- Proszę - podał mi herbatę i naleśniki, która uwielbiałam.

- Dziękuję, pyszności - zaśmiałam się.

- Co ty na to żebyśmy dzisiaj trochę pochodzili po mieście?

- Super pomysł - uśmiechnęłam się i upiłam łyk herbaty.

- Oki to zaraz wychodzimy.

Po około 15 minutach stałam już w kurtce, tak samo jak Andreas. Otworzył mi drzwi i wyszliśmy na dwór. Na początku szliśmy śmiejąc się i wygłupiając, ale oczywiście jak to mi musiało być zimno, a Andreas to zauważył.

- Chodź tu do mnie zmarźluchu - przytulił mnie i z kieszeni wyciągnął rękawiczki.

- Haha dziękuję, widzę, że się przygotowałeś - zaśmiałam się.

- Oczywiście, chcesz kurtkę? - uśmiechnął się.

- Nie jest dobrze, nie martw się już tak o mnie nie jestem dzieckiem - zaśmiałam się.

- Ojj no dobra.

- Andi, gdzie my tak w ogóle idziemy?

- Andi hmm fajnie - zaśmiał się.

- Cii, gdzie idziemy? - wybuchłam śmiechem.

- Za dużo chciałabyś wiedzieć - znowu się zaśmiał.

- Pff - udałam obrażoną.

- Chodź i nie marudź.

- No dobra - uśmiechnęłam się.

* 15 minut później *

- Jesteśmy na miejscu - uśmiechnął się.

- Ojj chyba dobrze znam to miejsce - zaśmiałam się

- Ja myślę, że to nasze miejsce - przytulił mnie, a ja poczułam tak zwane motylki w brzuchu, ale szczerze mówiąc chyba nie powinnam nic takiego czuć...

- Masz racje - uśmiechnęłam się i usiadłam na ławce, a chłopak obok mnie. Przez chwilę po prostu siedzieliśmy i nic nie mówiliśmy jednak on przerwał tą cisze.

- Scarlett pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć i że jesteś dla mnie bardzo ważna. Mam nadzieję, że nie ostatni raz siedzimy na tej ławce, w tym parku czy gdziekolwiek. Czuję się przy tobie po prostu sobą i jestem szczęśliwy. Dziękuję ci za wszystko - na to przysunełam się do niego bliżej i położyłam głowę na jego ramieniu i miałam łzy w oczach.. Nie wiem czemu, czy z tego powodu, że sie wzruszyłam?

- Jejku czemu płaczesz? Powiedziałem coś nie tak? - zapytał zmartwiony chłopak

- Nie, to co powiedziałeś było cudowne, ale ja po prostu się boje, że jednak kiedyś o mnie zapomnisz, albo że się pokłócimy i nie będzie tak jak teraz, albo że znajdziesz kogoś lepszego, albo... - mówiłam na jednym tchu, a nagle poczułam jego usta na swoich i zaczęłam oddawać pocałunek. Kiedy zabrakło nam tchu spojrzeliśmy sobie w oczy, a ja nie bardzo rozumiałam co się właśnie wydarzyło..

- Andreas co to było? - spytałam zmieszana.

- No nie wiem wydaje mi się, ze pocałunek. Tylko tak da się ciebie uciszyć - zaśmiał się.

- Aa no super... Andreas ale my nie możemy - odpowiedziałam załamanym głosem. Po kilku sekundach chłopak wstał i odszedł.

---------------------------------------------------------
Jest tu ktoś? Mam nadzieję, że komukolwiek chociaż troche podoba się to opowiadanie 😏 Jeżeli już tu jesteś to zostaw gwiazdkę lub komentarz 🙏





Our Place || Andreas Wellinger || Ski jumping ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz