2

2.5K 115 4
                                    

Przed chwilą się obudziłam, ogarnęłam i miałam zamiar iść coś zjeść.
Włączyłam telewizor i zobaczyłam na stoliku jakąś kartkę i talerz z kanapkami. Dopiero teraz ogarnęłam, że Andreas już nie śpi i nie ma go już u mnie. Na kartce było:
Musiałem iść na trening i nie chciałem cię budzić, zrobiłem ci kanapki, życzę smacznego. Jeżeli będziesz czegoś potrzebowała to mój numer. Andreas
Zjadłam kanapki i zrobiłam sobie kawę, usiadłam przed telwizorem i zapisałam sobie numer chłopaka. Postanowiłam do niego napisać:

Do Andreas:
Dziękuję za śniadanie, powodzenia na treningach i dzisiejszych skokach. Miłego dnia :) Scarlett.

Od Andreas :
Dziękuję, mam nadzieję, że przyjdziesz dzisiaj na skoki? ;)

Do Andreas :
Nie mam biletów, ale będą trzymała mocno kciuki i oglądała w domu :)

Od Andreas :
Przyjdź pół godziny wcześniej i czekaj na mnie przed skocznią, bilety to nie problem :D

Do Andreas :
Nie musisz tego robić, lepiej skup się w 100 procentach na skokach, a nie będziesz załatwiał mi bilety.

Od Andreas :
Ale ja chce, a ty nie masz już wyboru ;)

Do Andreas :
Ahh oki, w takim razie do zobaczenia :)

Od Andreas :
Do zobaczenia :D

Za 2 godziny muszę być gotowa, więc ide się myć i ubierać. Na koniec zrobiłam sobie lekki makijaż i luźnego warkocza. Miałam jeszcze trochę czasu więc włączyłam laptopa i sprawdzałam portale społecznościowe, zauważyłam, że Andreas mnie obserwuje, z tym wiele nowych osób, zapewne jego fanów. Po około 15 minutach wyłączyłam laptopa, założyłam kurtkę i buty, wzięłam klucze i wyszłam z domu.
Przeszłam parkiem, który stał się dla mnie bardzo ważnym miejscem, mogę się tam wyciszyć i wszystko sobie przemyśleć. Po jakiś 20 min znalazłam się już pod skocznią i ujrzałam blondyna, który szedł w moją stronę.

- Hej Scarlett - powiedział i mnie przytulił.

- Hej - uśmiechnęłam się.

- Proszę - chłopak dał mi bilety, które pozwalały stać mi najbliżej skoczni i chodzić tam gdzie normalnie nie mogłam.

- Dziękuję, ale nie trzeba było, wystarczyłyby mi zwykłe bilety - spojrzałam się na niego, a on się uśmiechnął.

- Ojj już nie marudź tylko chodź - zaśmiał się i pociągnął mnie w strone moich miejsc.

- Dobra, ty już chyba powinieneś iść - pokazałam mu godzinę i się zaśmiałam, a on się pożegnał i zaczął dosyć szybko iść.

Andreas właśnie siada na belkę startową, wierze w niego i modle się żeby nic mu sie nie stało.
Tak, tak Andreas obejmuje prowadzenie i myślę, ze trudno będzie go pokonać. Z uśmiechem na twarzy czekam na ostatnich zawodników i liczę na to, że nikt go nie pokona.
Jestem dumna, widzę dekoracje,a Andreas dumnie wchodzi na podium i jest zwycięzcą dzisiejszego konkursu. Kibice z dumą śpiewają hymn, następnie Andreas szybko udaje się udzielić wywiadu, a ja znowu widze iskierki szczęścia w jego oczach. Po około pół godzinie kibice się rozchodzą, a ja czekam na Andreasa, żeby mu pogratulować. Dostrzegam go z daleka i idę w jego stronę.

- Gratuluję, było rewelacyjnie! - ściskam chłopaka, a on mocno się uśmiecha.

-  Proszę to dla ciebie - wręcza mi bukiet z dekoracji, na co ja się lekko zaczerwieniam.

- Dziękuję, a ty nie musisz wracać do hotelu z chłopakam?

- Nie, mam inne plany - uśmiecha się, a ja czuję się zmieszana.

-  Oki to do zobaczenia - uśmiecham się i odchodzę, jednak czuję rękę, która ciągnie mnie w swoją stronę.

- A ty gdzie się wybierasz? - śmieje sie chłopak - Chyba nie myślisz, że pozwolę ci wrócić do domu?

- To w takim razie na co mi pozwolisz? - próbuje opanować śmiech.

- Chodź idziemy do jakiejś kawiarni - chłopak ciągnie mnie za rękę i biegnie.

- No widzę, że kondycje to ty masz i mieliśmy iść, a nie biec - znowu śmieje się, a Andreas śmieje się jeszcze bardziej.

- Ale zobacz ile czasu zaoszczędziliśmy, to tutaj - pokazuję mi palcem i udajemy się w stronę drzwi. Siadamy przy wolnym stoliku i bierzemy menu. Po kilku minutach podchodzi do nas kelnerka i składamy zamówienie. Wzięliśmy dwie herbaty i ciasto, nie zważając na diete Andreasa. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim, a ja czułam się świetnie w jego towarzystwie.

- Scarlett może pójdziemy do mnie? Dzisiaj moge wrócić na spokojnie do siebie, a nie siedziec w hotelu. Robi się ciemno i nie chce żebyś wracała sama do domu, a później najwyżej cię odwiozę?

- Jeżeli to nie problem to czemu nie - uśmiecham się i zakładam kurtkę, po paru minutach wychodzimy i idziemy w stronę jego domu

- Nie jest ci zimno? Chcesz kurtkę?

- Nie jest oki, dziękuję - zrobiło mi się ciepło od tych słów, to urocze, że się o mnie martwi.

- Jesteśmy na miejscu - chłopak otworzył przedemną drzwi i poczekał, aż wejdę.

- Wow Andreas teraz już wiem dlaczego uznałeś moje mieszkanie za przytulne, twój dom jest ogromny - zaśmiałam się.

- Chociaż nie gubisz się we własnym domu - zaśmiał się - Chcesz coś do picia lub do jedzenia?

- Może herbatę - lekko się uśmiechnęłam i poszłam za chłopakiem do kuchni.

Po paru minutach herbata była gotowa, a my poszliśmy do salonu. Usiadłam na kanapie, a Andreas zaproponował jakiś film.

- To co oglądamy? Może jakiś horror - zapytał.

- Taa jasne - nie chciałam być niemiła więc się zgodziłam, ale na prawdę nie cierpie horrorów i strasznie się później boję.

Po jakiś 5 min oglądania, chłopak podszedł do odtwarzacza i wyłączył film. Podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.

- Następnym razem powiedz po prostu Andreas idioto boje się horrorów - zaśmiał się.

- Ojj nie chciałam być nie miła, a z toba moge nawet horror obejrzeć - zaśmiałam się.

Andreas włączył jakąś komedie i oglądaliśmy film wtuleni do siebie, ale ktoś nam przerwał tą chwile bo zadzwonił dzwonek do drzwi.

Chłopak poszedł do drzwi, a ja zostałam na kanapie. Andreas mówił, że wypiłby herbatę, wiec wstałam i poszłam do kuchni, wzięłam kubek i szłam do salonu jednak zobaczyłam coś czego nie chciałam widzieć...
Kubek wypadł mi z ręki, jakaś dziewczyna całowała Andreasa.

Our Place || Andreas Wellinger || Ski jumping ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz