Rozdział 1

9K 326 38
                                    

05.03.2017r

Ze snu wyrywa mnie budzik z telefonu. Patrzę na ekran, aby sprawdzić która godzina, jest 6:30.
Wyłączyłam budzik i jeszcze na chwile się położyłam i zamknęłam oczy. Nagle słyszę wołanie brata.
- Emily ile jeszcze, zaraz masz być na dole!- popatrzyłam znowu na ekran telefonu i okazało się, że jest 7:30. O nie moja chwila zamienił się w godzinę! Zaraz się spóźnię do szkoły, pomyślałam i szybko wstałam z łóżka. Podleciałam do szafy i wszystko jeansowe z niej wyciągać, aby znaleźć coś fajnego. W końcu wybrałam jeansowe spodenki i zwykłą bluzkę z krótkim rękawem. Wparowałam do łazienki jak oparzona i szybko załatwiłam poranną toaletę oraz zrobiłam lekki makijaż składający się z tuszu do rzęs i zwykłej pomadki. Gotowa wyleciałam z łazienki i spojrzałam na zegarek, była 7:50. Mam 10 min zanim mój brat będzie jechał do szkoły. Wzięłam torebkę pasującą do mojego stroju i wrzuciłam do nie książki potrzebne na dzisiaj do szkoły. Zeszłam na dół, a tam zobaczyłam mojego brata kończącego śniadanie. Jak schodziłam ze schodów to on obrócił się w moją stronę.
- Masz 5 min - powiedział Jack.
- Tak, tak wiem, bo nie będziesz na mnie czekał. -Jack się tylko zaśmiał, kiedy mi nie było za bardzo do śmiechu bo miałam 5 min na zjedzenie śniadania, które najpierw musiałam zrobić. Na szybko chwyciłam miskę, płatki i mleko. Jadłam jak najszybciej, a że to nie pierwszy mój raz że się spóźniam to mam w tym wprawę. Płatki zjadłam w 4 min. Miskę włożyłam do zmywarki i poleciałam do szafki z butami, aby wyciągnąć moje ulubione białe conversy. Jack siedział już w swoim bmw, które dostał na swoją osiemnastkę od rodziców. Szybko wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz, bo oczywiście moi rodzice o tej porze są już w firmie. Wsiadłam do auta i popatrzyłam na zegarek była 7:59. Popatrzyłam się na brata z cwaniackim uśmieszkiem. A on mi odpowiedział:
- Z czego tak się cieszysz, jak byś się spóźniła to bym odjechał.- i też się zaśmiał, bo wiem że tylko żartował.
- Ale się nie spóźniłam- wystawiłam mu język i zaczęłam się z tego śmiać. Droga do szkoły szybko zleciała, bo mamy tylko 5 min do szkoły. Od razu jak podjechaliśmy wokół auta zebrała się grupka uczniów przeważnie to napalone dziewczyny, które lecą na Jacka. Zauważyłam w tym gronie moją najlepszą przyjaciółkę Lily i szybko do niej podeszłam. Od razu się rzuciła na mnie, bo przez cały weekend się nie widzieliśmy.
-Hej sis - przywitała się ze mną.
- Hej Lily - odpowiedziałam i od razu poszliśmy pod nasze szafki, aby dać tam książki. Kiedy byliśmy pod naszymi szafkami, na szczęście mamy obok siebie, wzięłyśmy książki do matmy , którą mamy na pierwszej lekcji. Nie znoszę matmy na półrocze dostałam dwa oczywiście rodzice nie byli zadowoleni z tej oceny, ale mi to wystarczyło, bo matma to zło nie znoszę tego przedmiotu. Reszta przerwy zleciała nam bardzo szybko, bo byliśmy z Lily zajęte gadaniem o głupotach.

Zadzwonił dzwonek wszyscy weszli do klasy. Ja siedzę z Lily na końcu sali pod ścianą. Wszedł nauczyciel pan Henry Evans nie lubię jego jest bardzo surowym nauczyciel. Ma jakieś 50 lat. Czasami mam wrażenie że się uwziął na moją klasę. Robi nam bardzo często kartkówki , z których ja dostaje przeważnie jeden. Matma to dla mnie czarna magia. Evens sprawdza obecność i słyszę swoje nazwisko.
- White
- Jestem- odpowiedziałam od niechcenia , ja mam ostatni numer w dzienniku. Więc po mojej odpowiedzi zaczął mówić.
- No dobra wyciągamy karteczki.
Cała klasa zaczęła nagle stękać. I mówić, że niedawno była. Ale jak to jastrząb- bo tak nazywamy tego nauczyciela , ponieważ ma duży nos przypominający dziób jastrzębia- nas nie słuchał i zaczął pisać na tablicy zadania. Wszyscy ze straconymi minami wyciągnęli kartki i zaczęli pisać. Po kartkówce doszłam do wniosku, że będzie kolejna jedynka. Lily mówiła, że też jej zbytnio nie poszło, ale to się okaże.

Reszta lekcji na szczęście szybko zleciała bez żadnych niespodzianek. Dziś skończyłam dosyć szybko, bo wracam już o 14 do domu tylko, że teraz niestety będę musiała wrócić autobusem. Przystanek jest niedaleko szkoły, ale zdarzało się, że się spóźniłam. Bo chociaż ten przystanek jest blisko to mam tylko 5 min, aby do niego dotrzeć. Wyszłam ze szkoły pożegnałam się z Lily. I ruszyłam w stronę przystanku. W międzyczasie szukałam w torebce telefonu. Kiedy go w końcu znalazłam to okazało się że właśnie odjechał mój transport, a następny dopiero za godzinę. Zrezygnowana zastanawiałam się co teraz będę robić. Nie myślałam długo, bo przypomniałam sobie o treningach naszej szkolnej drużyny futbolowej.

W pięć minut doszłam do szkolnego stadionu i usiadłam na trybunach. Widziałam Jacka i Willa, bardzo dobrze moim zdaniem grają. Za tydzień mają wielki mecz o puchar Nowego Jorku w szkolnych zawodach futbolowych. Z dziesięciu szkół brali udział drużyny, a została tylko moja szkoła i druga której drużyna nazywa się Tygrysy nasza szkolna drużyna nazywa się Buldogi. Już trzeci raz z rzędu mają szanse wygrać ten puchar i nagrodę specjalną w wysokości 100 tyś dolarów dla szkoły, która może zrobić z wygraną co chce. W tamtym roku pieniądze poszły na sprzed do laboratorium chemicznego i jakieś ogólne przemeblowania. Najlepsze w tym jest, że dyrektor robi z różnych dziedzin konkursy dla uczni i zwycięzców jest około 50, nagrodą jest to, że zwycięzcy jadą na tydzień na wycieczkę. W tamtym roku byłam w Los Angeles- wygrałam konkurs taneczny, nie mówiłam wam, że od najmłodszych lat tańczę i jestem w tym coraz lepsza- wracając do konkursu wygrani robią głosowanie gdzie by chcieli jechać i miejsce z największą liczbą głosów wygrywa. A wracając. Siedziałam tak aż skończyli trening i podeszłam do mojego chłopaka na powitanie pocałował mnie w usta. A z bratem się przywitałam.
- Emily czemu nie jesteś w domu?-spytał mnie Jack.
- Autobus mi odjechał a następny miałam dopiero teraz więc przyszłam zobaczyć jak gracie.- odpowiedziałam mu.
- I co podobała się nasza gra- wtrącił się Will.
-Może być- odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać, chłopcy razem ze mną.
- To co siora jedziesz ze mną do domu?- spytał się mnie Jack.
- No chyba po to tu przyszłam.- uśmiechnęła się ironicznie do brata.
- To daj mi 5 min zaraz się przebiorę i przyjdę masz tu kluczyki do auta i czekaj tam na mnie- Jack podszedł do swojej torby i wyjął kluczyki od bmw po czym mi je podał i poszedł do szatni.
- Dobra kotek ja też idę się przebrać, to kiedy się widzimy?-powiedział Will
- Co powiesz na jutro od razu po szkole?- spytałam.
-Mi pasuje, to ja będę czekał przed szkołą na ciebie .- oznajmił.
- Dobrze to pa- na pożegnanie pocałowałam go w usta. I poszłam w kierunku auta Jacka. Po paru minutach słuchania muzyki z radia przyszedł mój brat. Rzucił torbę ze spoconym strojem na tylne siedzenie i usiadł na miejscu kierowcy.
- Jak ci minął dzień?-zapytał mnie Jack.
-Bywało lepiej- odpowiedziałam.
-Co się takiego stało?- drążył temat.
- Znowu była dzisiaj kartkówka z matmy. -powiedziałam oburzona.
- I jak ci poszło?- on chyba sobie żartuje.
-A jak myślisz?- powiedziałam jakby to była rzeczą oczywistą, że dostanę kolejną jedynkę.
-Może załatw sobie korepetycje z matmy ? - on na prawdę se jaja robi.
-Ty sobie ze mnie jaja robisz?- powiedziałam lekko wkurzona że w ogóle zaczął ten temat.
-Nie żartuję.- i nie drążyłam z nim dalej tego tematu, bo dojechaliśmy do domu.

Jak zwykle byliśmy sami, bo było dopiero przed czwartą, a rodzice wracają dopiero o ósmej lub dziewiątej. Zrobiliśmy se z bratem pizze, włączyliśmy film i tak zleciał nam dzień. Dziękowałam Bogu, że nie poruszał tematu z korepetycjami. Około dziewiątej poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Ubrałam słuchawki na uszy i zaczęłam słuchać muzyki oraz przeglądać internet. Kiedy dochodziła 12 postanowiłam iść pod prysznic, przebrałam się i poszłam spać, aby znowu nie zaspać. Nastawiłam budzik na 7:00 i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
---------------------------------------------------------
Hej mam nadzieje, że rozdział się spodobał i zapraszam do kolejnych, które mam nadzieje będą ciekawsze.
Zostawcie gwiazdkę i komentarze.
Następny rozdział pojawi się za parę dni.:-) :-) :-) :-)
Podziękowania za korektę happyalienx

KorepetytorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz