Rozdział 27

2.5K 167 12
                                    

Dzisiaj wstałam wyjątkowo przed zawdzwonieniem budzika, chociaż w nocy też nie umiałam zasnąć. Leżę i cały czas układam sobie w głowie wypowiedzi mamy i taty. Próbuję coś wymyślić, w głowie mam mnóstwo czarnych scenariuszy, co jeśli tata zdradził mamę, albo na odwrót, może mama jest w ciąży i oboje są źli, albo co najgorsze postanowili pożucić mnie i Jacka, chociaż może jakby tak było to by nie odbierali. Próbuję odgonić te złe myśli i wymyślić coś pozytywnego, ale czy w takiej sytułacji są jakieś pozytywy, nie mam pojęcia. Leżałam tak chyba z pół godziny rozmyślając aż w końcu postanowiłam wstać z łóżka i się ogarnąć, bo zegarek wskazywał siódmą. Podeszłam do szafy i wybrałam jeansowe spodenki z dziurami, a do tego krutki biały crop top oraz mój ulubiony dodatek czyli zegarek na rękę. Po czym poszłam do łazienki, nie chciało mi się nic z włosami robić, więc po prostu rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół i tak jak zwykle stał mój brat, widać było po nim, że jest zakłopotany tą całą sprawą.
- Hej.- przywitałam się smutnym głosem.
- Hej.- powiedział w podobnym humorze co ja i podał mi moją porcję płatków.- siostra nie przejmuj się, jakoś się ułoży.- cały on, zawsze, nawet jak on jest w złym humorze to mnie pociesza, co jak co, ale brata mam najlepszego.
- Jakoś, Jack ja dzisiaj pół nocy nie spałam tylko o tym myślałam.- powiedziałam z żalem.
- Wiem ja też nie spałem.- powiedział i spuścił głowę w dół.
- Jack ja muszę się dowiedzieć o co chodzi.- powiedziałam stanowczym głosem. On tylko skinął głową.- tylko nie wiem jak.- dodałam i także spuściłam głowę w dół, poczułam, że Jack obejmuje mnie ramieniem dla dodania mi otuchy, lecz nie wiele to pomogło. Całe śniadanie prawie w ogóle się nie odzywaliśmy.

- Emily będzie dobrze.- pociesza mnie Lily, kiedy czekamy na chłopaków.
- Lily ja nie mam pojęcia co mam zrobić.- powiedziałam nadal smutna.
- Ja też nie mam pojęcia co mogłabym ci doradzić.- powiedziała i w tej samej chwili przyszedł John z Mathem.
- Hej dziewczyny.- przywitał się radośnie Math.
- Hej.- odpowiedziałam cały czas smutna.
- Co się stało?- spytał zatroskany John. W tej chwili przypomniało mi się, że miałam napisać do niego po wszystkim wczoraj.
- Sama chciałabym to wiedzieć.- powiedziałam, po czym zadzwonił dzwonek na lekcje. John pocałował mnie na pożegnanie.
- Pogadamy na następnej przerwie, niesmuć się będzie dobrze.- powiedział z czułym uśmiechem po czym poszedł w swoją stronę. Wszyscy mówią mi, że będzie dobrze, ale czemu ja jakoś nie umiem w to uwierzyć.

Siedzę na ostatniej matmie w tym roku szkolnym. Zawsze na koniec dziękowałam, że będę miała dwa miesiące przerwy od matmy i nie tylko, ale w tym roku matma okazała się nie taka straszna, dzięki Johnowi. Siedzę jak zwykle z Lily i obie się trochę nudzimy, bo jastrząb kazał nam robić jakieś zadania, które jak dla mnie nie były trudne i oczywiście pomogłam Lily. Zadzwonił dzwonek, skierowałyśmy się w stronę wyjścia, kiedy Evans jeszcze powiedział.
- Wszystkim życzę udanych wakacji!- powiedział podniesionym głosem, tak żeby przekszyczeć uczniów.
- A tobie Emily, tylko tak dalej.- powiedział z uśmiechem kiedy byłam blisko biurka. Chyba pierwszy raz w życiu widziałam jak jastrząb się do mnie uśmiecha.
- Dziękuję.- powiedziałam niepewnie i wyszłam z klasy.
- Co to było?- pyta zszokowana Lily.
- Nie mam pojęcia.- powiedziałam również zdziwiona.

Mamy długą przerwę, Lily poszła z Mathem na deptak, a ja dzisiaj nie mam jakoś ochoty i siedzę koło jakiejś klasy na parapecie.
- Hej kochanie.- powiedział i pocałował mnie na przywitanie.
- Hej.- powiedziałam.
- No to może teraz mi powiesz co cię trapi?- spytał John, ja westchnęłam i zaczęłam mówić.
- To przez rodziców.- powiedziałam krutko i spóściłam głowę, chłopak objął mnie i przytulił.
- Co z nimi?- dopytywał.
- Sama chciałabym do końca wiedzieć, jak na razie wiemy z Jackiem tyle, że coś kombinują, pamiętasz jak ci mówiłam, że będziemy do nich dzwonić.- przerwałam, a John kiwnął głową na znak, że pamięta, więc kontynuowałam.- no to zadaliśmy im te same pytania, a ich odpowiedzi nie były zgodne.- mówię.
- Na przykład.-pyta zaciekawiony.
- Mama mówiła, że twoi rodzice musieli wrócić do domu, bo prywatne sprawy, a tata, że nie byli potrzebni i po prostu wrócili szybciej.- oznajmiłam, na twarzy Johna pojawiła się zakłopotany mina.
- John coś wiesz o tym?- pytam.
- Wiesz jak zaczęłaś się martwić tą całą sytuację, to ja postanowiłem podpytać rodziców czemu wrócili szybciej.- przerwał.
- I co?- pytam zniecierpliwiona.
- I powiedzieli, że delegacja się po prostu skończyła, a twoi rodzice powiedzieli, że muszą coś załatwić.- powiedział zakłopotany.
- Ale jak to?- spytałam podniesionym głosem.- a mówili coś o moich rodzicach?- zadaję kolejne pytanie.
- Tak.- przerwał, jak ja nie lubię jak w takiej sytułacji przerywa swoje mówienie.
- I co powiedzieli?- pytam zirytowana.
- Powiedzieli, że twoi rodzice przez całą delegacje dziwnie się zachowywałi.- oznajmia.
- A mówili coś więcej?- pytam.
- Że cały czas chodzili zestresowani, źli.- dodał.
- I to wszystko?- mam w głowie mnóstwo pytań, ale muszę o tym wszystkim powiedzieć Jackowi.
- Tak, wiem, że ci nie pomogłem tymi informacjami.- powiedział smutny.
- Przestań i tak dziękuję ci, każda informacja jest bezcenna.- oznajmiam i przytulam go.
- Jak będę mógł ci w czymś jeszcze pomuc to mów, nie bój się nie zostawię cię z tym samej.- mówi i mocniej mnie do siebie przytula.
- Dziękuję, ale to moi i Jacka rodzice musimy sobie z tym sami dać radę.- powiedziałam. Zadzwonił dzwonek, pożegnałam się z chłopakiem i poszłam w stronę mojej klasy.

Czekam koło auta brata, wiem, że kończy tak jak ja.
- O Emily.- powiedział zdziwiony brat.
- Hej jadę dzisiaj z tobą, musimy w domu porozmawiać.- powiedziałam.
- Coś się stało?- spytał zmartwiony.
- Mi nic nie jest.- powiedziałam i widziałam na jego twarzy ulgę.- mam nowe info o rodzicach.- mówię i widzę na twarzy Jacka złość.
- Choć wstąpimy do pizzeri i kupimy na obiad pizzę.- powiedział i zrobił wymuszany uśmiech, wiem, że Jack nie chce, żebym się przejmowała i ukrywa swoją złość, ale ja go za dobrze znam.

Weszliśmy do domu i od razu poszliśmy do salonu. Ja przyniosłam talerze do pizzy. Oboje usiedliśmy na kanapie.
- No to co się dowiedziałaś?- pyta brat.
- No to tak..- przerwałam, bo nie wiedziałam jak to powiedzieć.- powstała jeszcze trzecia wersja.- powiedziałam.
- To znaczy?- pyta Jack.
- No, bo John pytał rodziców czemu szybciej wrócili.- znowu przerwałam.
- I?- niecierpliwił się Jack.
- Powiedzieli, że delegacja się skończyła i oni wrócili, a nasi rodzice powiedzieli, że mają coś załatwić.- oznajmiła. Jack się chwilę nie odzywał.
- A mówili coś jeszcze o naszych rodzicach?- pyta w końcu.
- Że przez cały wyjazd byli zestresowani, źli i ogólnie dziwnie się zachowywali.- Jack ja już nie wiem co mam myśleć.- powiedziałam, byłam na schyłku załamania. Przytuliłam się do brata.
- Ja też nie wiem, teraz coś zjedz.- powiedział. Cieszę się, że mam Jack to najlepszy brat, zawsze mnie wesprze i pomoże.

Siedzieliśmy tak do wieczora, cały czas o zastanawialiśmy się nad tą sytuacją, ale do niczego nie doszliśmy. Około jedynastej wieczorem poszłam do pokoju. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam nową piżamę. Podłączyłam telefon do ładowania i poszłam spać.
---------------------------------------------------------
Hej w końcu jest nowy rozdział, sorki, że nie było szybciej tego rozdziału, ale na święta nie miałam czasu, a teraz miałam próbne egzaminy gimnazjalne. Postaram się, żeby nowy rozdział był we wtorek.

Wielkie dzięki za 24,9 tyś wyświetleń i ponad 2 tyś gwiazdek, jesteście wspaniali.😘😘😍😍

A jak poszło trzecioklasistą, mam nadzieję, że dobrze? I co sprawiło najwięcej kłopotu matma, polski? 😘

KorepetytorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz