Rozdział 17

3.1K 179 4
                                    

Zbudził mnie budzik w telefonie. Wstałam i podeszłam do szafy. Wybrałam jeansowe spodenki z dziurami oraz szarą bokserkę. Weszłam do łazienki, ogarnęłam się włosy rozpuściłam i zrobiłam codzienny makijaż. Wyszłam z pokoju, skierowałam się schodami w dół.
- Hej, co na śniadanie?- spytałam, kiedy weszłam do kuchni.
- Jajecznica.- powiedział i podał mi moją porcję. Zaczęłam jeść. Jak zwykle gadaliśmy o byle czym. Kiedy skończyliśmy, poszliśmy ubierać buty.

Stoję przy szafkach razem z Lily.
- Nie widziałaś dzisiaj Johna?- spytałam przyjaciółkę i zaczęłam się rozglądać, bo może akurat będzie tędy iść.
- Nie, a co?- popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.- czy Emily mi się zakochała.- dodała z cwanym uśmiechem.
- Nie!-powiedziałam oburzona.- wczoraj nie przyszedł na korki i nie odbierał telefonów.- oznajmiłam.
- Może coś mu ważnego wypadło.- powiedziała Lily.
- No może, dlatego chcę go znaleźć i spytać. Mówiłam ci, że czasami dziwnie się zachowuje.- powiedziałam i zadzwonił dzwonek. Weszłam do klasy, pierwszą lekcję miałam biologię.

Zadzwonił dzwonek na długą przerwę. Razem z Lily skierowaliśmy się w stronę stołówki. Może tam będzie John. W ciągu 5 min obeszliśmy całą stołówkę, ale nie znaleźliśmy chłopaka.
- Hej.- usłyszałam dobrze znany mi głos za plecami.
- Hej nie widziałeś Johna?- spytałam brata.
- Nie ma go raczej w szkole.- powiedział.
- Raczej?- spytałam.
- No, bo na lekcjach go nie było.- oznajmił Jack.
- Oki dzięki, ja będę lecieć.- powiedziałam i złapałam Lily za nadgarstek i pociągnęłam ją w stronę wyjścia ze stołówki.
- A coś się stało?- krzyknął brat za mną, ale ja to zignorowałam.
- To co teraz zrobimy?- spytała Lily.
- Gdzie teraz ma lekcje Math?-spytałam Lily. Wiedziałam, że zna odpowiedź, bo dobrze się dogadują i często ze sobą piszą, chociaż jeszcze nie są razem, ale na pewno będą, pasują do siebie i to bardzo.
- Jeśli się nie mylę to teraz ma geografię.- powiedziała z uśmiechem Lily.
- No to choć, zostało nam 11 min.- powiedziałam i obie przyśpieszyliśmy kroku. Po chwili byliśmy pod jego klasą.
- Gdzie on jest?- spytałam i się rozglądałam po korytarzu.
- Tam!- powiedziała trochę głośniej Lily. Math siedział z jakimś chłopakiem na ławce. Podeszliśmy do niego.
- Hej.- przywitaliśmy się z chłopakiem.
- Cześć.-przywitał się z uśmiechem  chłopak.
- Math mam do ciebie sprawę.- powiedziałam i pociągnęłam chłopaka za sobą na bok.
- Coś się stało?- spytał chłopak.
- To ja cię powinnam o to zapytać.- chłopak popatrzył na mnie z pytającym wyrazem twarzy.- Nie wiesz co się stało z Johnem, wczoraj nie przyszedł na korki ani nie zadzwonił, ani nie odbierał ode mnie telefonu.- wyjaśniłam i zauważyłam, że Math się trochę zaniepokoił, czyli coś musi wiedzieć.
- Może mu coś wypadło?- powiedział, ale było widać  że kłamie.
- Math nie kłam.- powiedziałam. Math był zmieszany nie wiedział co powiedzieć.
- Math jak coś wiesz to powiedz, proszę.- powiedziała Lily.
- Nie mogę.- powiedział ze smutnym wyrazem twarzy.
- Bo?- spytałam, zaczęłam się niepokoić, mam złe przeczucie.
- Bo John mnie zabije.- oznajmił.
- No to nie mów o co chodzi tylko powiedz gdzie on jest.- powiedziałam.
Math zaczął się zastanawiać.
- Math, proszę.- powiedziałam i popatrzyłam na niego wzrokiem szczeniaczka.- może będę mogła mu jakoś pomóc.- dodałam.
- A skąd wiesz, że potrzebuje pomocy?- spytał Math.
- No, bo jak to była by błahostka to byś tak tego nie ukrywał.- powiedziałam.
- Emily, John mnie zabije, ale może ty dasz radę mu pomóc, bo ja nie wiem jak.- powiedział i przerwał.- O której kończysz?- spytał.
- O 3.- oznajmiłam.
- Ja też, więc czekaj na mnie przed szkołą.- powiedział.
- Oki.- powiedziałam.
Zadzwonił dzwonek, razem z Lily szybkim krokiem poszliśmy pod naszą klasę.

Zadzwonił ostatni dzwonek, wyszliśmy z klasy.
- Jak chcesz to mogę pojechać z tobą i odwołać moje plany.- powiedziała z troską.
- Nie musisz.- oznajmiłam.
Wyszliśmy ze szkoły. Pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam w stronę samochodu Math. On siedział już w nim i na mnie czekał. Wsiadłam.
- No to gdzie on jest?- spytałam.
- Zaraz zobaczysz.- oznajmił ze smutkiem. Ruszyliśmy.
- Naprawdę nie możesz mi powiedzieć co się stało?- zadawałam kolejne pytania, żeby dowiedzieć się czegoś więcej.
- Emily, nie mogę. John jak będzie chciał to ci powie.- powiedział ze smutkiem.
- A w jakim on jest stanie?- nadal pytałam.
- No to chyba mogę ci powiedzieć.- przerwał na chwilę.- jest bardzo złym stanie.- powiedział.
- A dokładniej?- doprawiłam.
- On ma coś typu depresja?- patrzyłam na niego pytającym wzrokiem, nie rozumiem, John dobry uczeń, fajny przyjaciel ma depresję. Może to przez te telefony.
- A czy to ma coś wspólnego z jego tymi telefonami.- powiedziałam chłopak na mnie popatrzył pytającym wzrokiem, chociaż wiedziałam, że wie o co mi chodzi.- no, bo czasami na korkach miał telefony, które rzadko kiedy odbierał, a jak już to gadał tylko "nie dzwoń" lub coś w tym stylu, potem zawsze był zdenerwowany.- wyjaśniłam.
- Tak to przez to, dobra John może mnie zaszczelić, ale może jak będziesz wiedzieć trochę więcej niż powinnaś lepiej będziesz wiedzieć jak mu pomóc.- powiedział.
- Zamieniam się w słuch.- powiedziałam.
- To zaczęło się tydzień temu, pomijając szczegół, John od tygodnia jest w tym miejscu do którego jedziemy, cały czas pije i boję się, żeby nie wpadł w złe towarzystwo, albo , żeby nie zaczął ćpać.- powiedział z wielkim smutkiem.
- Dzięki, że chociaż tyle mi powiedziałeś.- powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko, aby dodać mu trochę otuchy. Wyciągnęłam telefon i napisałam do brata smsa.

Do: Jack
Dzisiaj wrócę trochę później do domu i nie dam rady zrobić obiadu, więc zjedz coś na mieście sory.

Wysłałam. Math popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.
- Musiałam wysłać do brata smsa, że dzisiaj wrócę późno.- oznajmiłam.
- Ale nie mówiłaś czemu się spóźnić?- powiedział zaniepokojony.
- Nie martw się nic mu nie powiedziałam.- powiedziałam, aby go uspokoić.
- Mam wielką prośbę jakbyś mogła nikomu nie mówić co dzisiaj się jeszcze zdarzy.- powiedział prosząco.
- Obiecuję, że nikomu nie powiem.- powiedziałam z uśmiechem.
Dojechaliśmy na miejsce. Stoimy przed starym, zniszczonym budynkiem z powybijanymi oknami, pomalowanym różnymi grafiti. Ciarki mnie przeszły.
- To co chcesz iść?- spytał Math. Ja tylko sięgnęłam głową, że tak.
Weszliśmy. Math pokazał, żebym weszła po betonowych schodach na piętro. Weszłam i znajdowałam się na "korytarzu" zaczęłam zaglądać do każdego pomieszczenia. W jednym z nich na starej kanapie ktoś leżał. Domyśliłam się, że to John. Wyglądał okropnie, zarośnięty, czuć od niego alkohol, teraz śpi czyli ma wielkiego kaca.
- John.- powiedziałam cichym głosem, ale on nie reagował.
- John!- powiedziałam głośniej, ale znowu nic.
- Emily to nie ma sensu on teraz jest totalnie zalany.- powiedział Math.
Wokół kanapy było mnóstwo pustych butelek, po najróżniejszym alkoholu.
Zaczęłam to zbierać.
- Co ty robisz?- spytał Math.
- Sprzątam, może jak nie będzie tyle pustych butelek to nie będzie go kusiło.- chłopak tylko patrzył na mnie zdziwiony.- co?- spytałam, bo nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Myślałem, że jak zobaczysz go w takim stanie to nie będziesz chciała mu pomóc.- powiedział.
- Musimy mu pomóc, bo chłopak sobie życie zrujnuje.- oznajmiłam.- no to pomożesz mi?- spytałam.
- Jasne.- powiedział z lekki uśmiechem. Przez następne pół godziny sprzątaliśmy butelki. John nadal się nie obudził. Siadłam na ziemie i powiedziałam Mathowi, że nie ruszę się stąd dopóki nie pogadam z Johem

Dochodziła już dwudziesta pierwsza.
- Emily to nie ma sensu on jutro popołudniu się obudzi po tym co dzisiaj wypił.- powiedział i wstał z ziemi.- mamy jutro szkołę musimy iść.- dodał.
- A przyjedziemy tu jutro?- spytałam.
- Ja na pewno jak będziesz chciał to też możesz.- powiedział z uśmiechem. Ja sięgnęłam tylko głową.
- To chodź odwiozę cię do domu.- powiedział chłopak i podał mi rękę, aby pomóc mi wstać. Poszliśmy do auta i skierowaliśmy się w kierunku mojego domu.
- Dzięki.- powiedział Math.
- Za co?- spytałam.
- Za to, że chcesz jemu pomóc.- powiedział.
- Nie ma za co.-uśmiechnęłam się do niego.
Po 10 min byliśmy pod moim domem.
- To do jutra.- pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam z auta.
- Do jutra i jeszcze raz dzięki.-powiedział z sympatycznym uśmiechem, który odwzajemniłam. Poszłam po drzwi i dopiero doszło do mnie, że ja śmierdzę alkoholem, a jest wtorek i miałam umowę z bratem, że w tygodniu nie piję, w roku szkolnym oczywiście. Weszłam do domu.
- Hej jestem, sory, że nie zrobiłam dzisiaj obiadu, byłam z Lily u jej cioci i obie zajmowaliśmy się jej kuzynami. Młody wylał na mnie colę, więc idę po prysznic.- powiedziałam na jednym wdechu.
- Okej- powiedział i popatrzył na mnie. Jack siedział z pudełkiem pizzy w salonie i coś oglądał.- jak się wykopiesz to zapraszam na pizzę.- powiedział  z uśmiechem.
- Ok.- powiedziałam i poleciałam do łazienki.
Po 20 min byłam już wykopana. Zeszłam do brata. Razem oglądaliśmy jakiś film i zajadaliśmy się pizzą. Gadaliśmy jak zwykle o różnych rzeczach, na szczęście nie pytał co dzisiaj dokładnie robiłam.

Około północy poszłam do swojego pokoju, byłam padnięta, więc od razu się położyłam i zasnęłam.
---------------------------------------------------------
Hej mam nadzieję, że rozdział się spodobał, zostawcie gwiazdki i komentarze.

Dziękuję za 3,84 tyś odsłon i ponad 310 gwiazdek, jesteście wspaniali.

Zapraszam do dalszego czytania :-) :-) :-) :-)

KorepetytorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz