Rozdział 29

2.4K 141 8
                                    

Zbudziły mnie promienie słońca, chciałam sięgnąć po telefon, ale nie mogłam i dopiero teraz przypomniałam sobie, że John śpi w moim łóżkó. Uwolniłam rękę i sięgnęłam po telefon była 14, czyli spałam 7 godzin o dziwo jestem wyspana.
- A ty już na telefonie.- powiedział zaspany, ale uśmiechnięty chłopka, ja odwzajemniłam uśmiech.
- Śpij jeszcze.- mówi i mocniej mnie przytula do siebie.- a która godzina?- pyta.
- Miałeś spać.- zaśmiałam się, a on popatrzył na mnie z rozbawieniem.- nie no żartuję 14.
- Ciekawe czy oni już wstali?- mówię.
- Żartujesz Max z Dylanem wyglądał jakby pochłoneli cysternę wódki.- zaśmiał się, a ja razem z nim.
- Co ty na to, żeby zejść już na śniadanie.- proponuję.
- Mi jest tak dobrze.- mówi i wtula się w moje włosy.
- Nie będziemy cały dzień się w łóżku wylegiwać.- mówię.
- Czemu nie, przecież jest sobota.- mówi.
- A w poniedziałek jedziemy do Kalifornii.- oznajmiam.
- A pro po wyjazdu, przydałoby mi się jeszcze kilka rzeczy.- mówi, ja uśmiecham się szeroko do niego.
- To znaczy zakupy.- mówię podekscytowana.
- Tak.- mówi.
- No to wstawaj.- mówię i zrywam się na równe nogi zanim John zdążył mnie zakleszczyć swoimi rękami.
- No, ale po co?- pyta.
- No, bo za godzinę jedziemy na zakupy.- mówię.
- Dzisiaj?- pyta zaskoczony.
- A kiedy?- odpowiadam pytaniem na pytanie.
- Myślałem, że jutro.- oznajmia.
- Jutro cały dzień zarezerwowany na pakowanie.- mówię i podchodzę do szafy, aby wyciągnąć moje dresy.
- Ale ja wczoraj piłem i ty też.- broni się rękami i nogami.
- Pojedziemy autobusem.- odpowiadam. On tylko westchnął i zaczął się ubierać.
- Czym umyję zęby, nie pójdę tak wśród ludzi.- próbuj dalej.
- Nie bój się, mam dodatkową, nową szczoteczkę w łazience.- mówię i się cwano uśmiecham. Idę do łazienki szybko się przebrałam, włosy związała w luźnego koka. Kiedy oboje byliśmy gotowi zeszliśmy na dół. W salonie śpią Max, Dylan i Chris wyglądają komicznie Chris śpi na fotelu, a Max i Dylan razem na kanapie, aż zrobiłam kilka fotek Max śpi na Dylanie i ślini mu koszulkę.
- Może kiedyś mi się te zdjęcia przydadzą.- mówię szeptem i cykam zdjęcia.
- Ty jesteś niemożliwa.- mówi John na co ja się cich śmieję.
- To co chcesz na śniadanie?- pytam, kiedy wchodzimy do kuchni.
- A może ja coś zrobię?- pyta.
- A co proponujesz?- pytam, a on się chwilę zastanawia.
- Masz jajka i boczek?- pyta chłopka.
- Powinny być.- mówię i podchodzę do lodówki.- Mam!- mówię i wyciąga te produkty na wyspę kuchenną.
- Co powiesz na jajecznicę na boczku?- pyta.
- Chętnie.- mówię i siadam na krześle.
- No to już się robi.- mówi i wyciąga patelnię po czym zaczyna robić.
- Pamiętasz jak pół roku temu Jack załatwiał mi z tobą korepetycje, a potem nocowałeś u nas, bo ten projekt, a raczej pokaz filmowy mieliśmy i ty na noc zostałeś, i właśnie wtedy też robiłeś mi i Jackowi jajecznicę.- przypominam sobie.
- No i pomyśleć sobie, że wtedy mnie tak nie lubiłaś za te korepetycje.- mówi ze śmiechem.
- Szczerze, najpierw byłam zła za te korki, ale szybko się do nich przekonałam.- powiedziała.
- Bardzo mnie to cieszy.- mówi i podchodzi do mnie po czym łączy nasze usta.
- O jajecznica.- mówi zaspana Lily.
- O hej już wstaliście.- mówię, kiedy Lily i Math wchodzą do kuchni.
- Oczywiścię zrobię więcej jajecznicy.- mówi z uśmiechem John.
- Macie jakieś plany na popołudnie?- pytam przyjaciół.
- Nie wiem, może pójdziemy na jakiś spacer.- mówi Lily.- a wy?- pyta.
- John potrzebuje kilka rzeczy na wyjazd.- wyjaśniam.- może chcecie jechać z nami.- proponuję.
- Może innym razem, nie mam siły na zakupy.- stęka Math, a ja z Lily się zaśmiałyśmy.
- Śniadanie podano.- mówi John i nakłada cztery porcje na talerze.
Wszyscy siadamy do stołu i zajadamy przepyszną jajecznicę.
- Pyszne.- mówię i całuję chłopka w policzek.
- Na prawdę bardzo dobre John.- mówi Lily.
- Oj John musi mnie nauczyć robić tą jajecznicę, żebyś mi dziewczyny nie odbił.- mówi Math i wszyscy wybuchamy śmiechem.
- Stary co ty odpierdzielasz!- słyszymy krzyki Dylana.
- Zatkaj się głowa mi pęka.- mówi ledwo przytomny Max, a nasza czwórka ogląda tą scenę z drzwi kuchennych.
- Co cicho, ujebałeś mi całą koszulkę śliną!- krzyczy wściekły Dylan, po czym zrzuca Maxa z kanapy, a on londuje na ziemi.
- Chłopaki co wy tak z samego rana się drzecie, ludzią spać nie dajecie.- mówi zaspany Chris.
- To przez niego zaślinił mi całą koszulkę.- mówi zły Dylan.
- To ją ściągnij i idź spać.- powiedział Chris i ułożył się do ponownego spania, Dylan tak zrobił i też poszedł spać, a Max już dawno chrapie na ziemi. Weszliśmy do kuchni i ledwo co powstrzymywaliśmy się od wybuchnęcia, na cały dom śmiechem.
- Co to miało być?- mówi w śmiechy Math.
- Nie mam pojęcia, ale żałuję, że tego nie nagrałem, po prostu kabaret na kółkach.- powiedział czerwony od powstrzymywania śmiechu John.
- Ale ja to nagrałam.- powiedziałam z triumfalnym uśmiechem.
- Ty jesteś niemożliwa.- powiedziała John.
- Dosyć często to słyszę.- zaśmiałam się.- jedno co się nauczyłam przy chłopakach to, to, żeby zawsze mieć przygotowaną kamerkę, bo u nich to nie wiadomo co się śmiesznego wydarzy, a tak to jest pamiątką.- dodałam, na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Ty jesteś genialna!- mówi Lily.
- Dzięki, a teraz przepraszamy was, ale my się zbieramy.- mówię i łapię Johna za rękę, po czym idziemy do mojego pokoju.
- Daj mi 5 min na przyszykowanie, a za ten czas sprawdź za ile mamy autobus do centrum.- mówię i biorę z szafy krótkie spodenki i t-shirt, po czym wleciałam szybko do łazienki.
- Mamy 20 min.- mówi John, kiedy wyszłam z łazienki.
- Akurat.- powiedziałam i wzięłam spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy typu telefon, portfel i klucze.
- Możemy iść.- oznajmiam i zeszliśmy oboje na dół.
- Poczekaj chwilę przypnę tylko karteczkę na lodówkę Jackowi, że wychodzimy.- powiedziałam.
- Oki.- odpowiedział i zaczął ubierać buty. Napisałam szybko na karteczce, że wychodzę z Johnem na zakupy i przypiełam ją do lodówki.
Wróciłam do Johna i zaczęłam ubierać swoje Conversey.

- No, to co jeszcze przymierz te spodenki.. i... o, tą bluzkę.- powiedziałam i podawałam Johnowi te rzeczy. John był cały załadowany, więc tylko szwędał się za mną.
- Może wystarczy?- pyta zmęczony John.
- No dobra, niech ci będzie idź do przymierzalni.- mówię.
- Że co? Ja mam to teraz wszystko przymierzać?- pyta zszokowany John, a jego mina wyglądała jakby zobaczył duch, aż się z niego zaczęłam śmiać.

Po 30 min w przymierzalni John kupił kilka lub kilkanaście par spodenek i t-shirt,

- No, to co, coś jeszcze chcesz?- pytam z uśmiechem.
- Tak na prawdę jeszcze jakieś okulary przeciwsłoneczne by się przydały, bo mam same stare, ale po trzech godzinach zastanawiam się, czy nie przeprosić się do starych.- powiedział ze śmiechem.
- Jak już jesteśmy to choć.- mówię, a on tylko przewraca oczami i odrazu zaczyna się śmiać.

Po kolejnych 30 min John kupił sobie trzy pary okularów przeciwsłonecznych i przy okazji ja też se dokupiłam dwie.
- Za ile mamy autobus do domu?- pytam.
- Poczekaj, już sprawdzam.- oznajmia u wyciąga telefon z kieszeni.
- Za minutę.- odpowiada.
- No to spuer, a następny?- pytam.
- Za 15 min.- mówi.
- No to na luzie.- powiedziałam i poszliśmy w stronę wyjścia.

- Na pewno nie możesz jeszcze wpaść do mnie?- pytam.
- Nie moi rodzice mnie zabiją, miałem wrócić po południu, a już jest wieczór.- wyjaśnia.
- No to trudno.- powiedziałam zawiedziona.
- Mała nie smuć się jutro przyjdę i pomogę ci się spakować.- mówi.
- Pomożesz, czy raczej przeszkodzisz w pakowaniu.- powiedziałam ze śmiechem.
- To się okaże.- mówi i całuje mnie namiętnie w usta.
- No to do zobaczenia jutro.- mówi i idzie w stronę domu, a ja weszłam do swojego.

- Hej, jak tam sister?- przywitał mnie brat, kiedy weszłam do salonu.
- Hej, u mnie spoko, a u ciebie widzę, że nie najlepiej.- stwierdzam.
- Trochę mnie jeszcze głowa boli, ale da się znieść.
- A co tu tak czysto?- pytam, kiedy rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Posprzątaliśmy z chłopakami.- oznajmił.
- A pro po, gdzie oni są?- pytam i się rozsiadam na kanapie.
- Poszli do domów, co ty na to, żeby zrobić maraton filmowy.- zaproponował Jack.
- Chętnie.- powiedziała z uśmiechem.

Nasz maraton zakończył się szybciej niż myślałam, bo po pierwszym filmie Jack zasnął jak małe dziecko. Wyciągnęłam z szafki kocyk i go nakryłam, wyłączyłam telewizor. Na koniec poprawiłam brata, żeby było mu w miarę wygodnie i poszłam do siebie.

Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i położyłam. Spojrzałam ostatni raz na telefon było trochę po jedynastej, sprawdziłam moje media i poszłam spać.
---------------------------------------------------------
Hej jest nowy rozdział, mam nadzieję, że się spodobał, zostawcie gwiazdki i komentarze.😘

Kto nie może się doczekać jak nasi bohaterowie pojadą do Kalifornii?? 😂
Kiedy to piszę to coraz bardziej nie mogę się doczekać wakacji, a wy? 😘🌡☀

KorepetytorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz