Rozdział 8

5K 237 5
                                    

Dzwoni budzik. Dzisiaj jest poniedziałek, nie znoszę poniedziałków tak jak większość ludzi. No, ale co zrobić muszę iść do szkoły. Wstałam i podeszłam do szafy. Wybrałam jeansy z dziurami i do tego białą bluzkę. Poszłam do łazienki się ogarnąć.

Schodzę na dół i widzę mojego brata siedzącego przy wyspie kuchennej i jedzącego płatki.
- Hej co dzisiaj takie marne śniadanie- powiedziałam żartobliwie.
- No, bo zaspałem, ale ciesz się z tego co masz.- powiedział nadal śpiącym głosem. Ja siadłam koło niego i zaczęłam jeść moje płatki.
- Pamiętasz, że dzisiaj przychodzi John cię uczyć.- powiedział.
- Tak wiem.- powiedziałam lekko zmarnowana. Nie chodzi o to, że nie lubię Johna, ja nie znoszę matmy.
- Co tak go nie lubisz, wydawało się, że fajnie się bawicie.- powiedział z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
- Nie chodzi o to, lubię Johna, ale nie cierpię matmy.-Powiedziałam zła.
- A nóż Johnowi uda się ciebie nauczyć i zmienisz zdanie o matmie.- powiedział zadwolony.
- Na pewno.- powiedziałam sarkastycznie. Więcej nie rozmawialiśmy, tylko zjedliśmy śniadanie i poszliśmy w stronę wyjścia. Ubrałam na nogi moje białe conversy i wyszłam.

Stoję właśnie przed klasą matematyczną razem z Lily.
- No i co.- spytała Lily. Ja podniosłam jedną brew na znak, że nie wiem o co jej chodzi.- widać, że polubiłaś Johna.- dodała, aby mi wyjaśnić.
- John jest nawet fajny, a co ty o nim sądzisz.- spytałam.
- Jest spoko.- powiedziała treściwie.
- Myślałam, że będzie zawsze taki mało mówmy, ale widać, że się rozkręca.- powiedziałam z uśmiechem.- tylko, żeby to niebyła cisza przed burzą.- dodałam ze smutniejszą miną.
- Czemu tak sądzisz.- spytała.
- No, bo chociaż więcej gada to i tak jest tajemniczy są takie chwile, że się tak zamyśla, że zapomina o świecie.- oznajmiłam przyjaciółce.
- Ale dzisiaj przychodzi na korki prawda- przerwała a ja skinęłam głową na znak, że to prawda- no to go lepiej poznasz.- powiedziała i się uśmiechnęła.
- Ale skąd wiesz, mi się zdaje, że on coś ukrywa i to takiego, że nikomu nie powiedział.- powiedziałam już bardziej smutnym głosem.
- Nie wiem co mam powiedzieć, wszystko samo wyjdzie.- powiedziała.
- No to się okaże.- powiedziałam i zadzwonił dzwonek. Weszłyśmy do klasy, mój koszmar się zaczął. Jak zwykle najpierw obecność po tę zaczyna mówić.
- Zapowiadam wam na piątek sprawdzian.- powiedział. Co sprawdzian kolejna jedynka, a muszę dostać chociaż dwójkę. Oby okazało się, że Johnowi uda się mnie nauczyć. Nikomu się nie przyznałam, ale ja naprawdę nie chcę zostać w tej samej klasie i nie wieżę, że to powiem, będę musiała się wziąć za matmę.
Lekcja leciała bardzo wolno, że miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. W końcu ta męczarnia się skończyła. Reszta lekcji szybko zleciała.

Weszłam do domu było po trzeciej, więc zrobiłam szybko obiad. Były to gołąbki, ale kupione i sos z torebki, bo nie zdążyłabym zrobić nic innego. Jack wszedł punkt czwarta do domu.
- Hej co na obiad.- powiedział i zaczął ściągać buty.
- Nic nie zrobiłam, bo nie zdążyłam.- pomyślałam, że zażartuje sobie z niego.
- Jak to, jestem głodny.- powiedział oburzony.
- Każdemu się zdarza nie zdążyć.- powiedziałam na swoją obronę i o mało nie wybuchłam śmiechem jaki on oburzony. Jack wszedł do kuchni i zobaczył, że na stole stoją gołąbki.
- To ładnie tak okłamywać brata.- powiedział z udawanym zburzeniem.
- Oj tam.- zaczęłam się śmiać.
- A mam cię wrzucić do basenu.- zaczął mi grozić. Nie mówiłam wam, ale w domu mamy duży basen, z którego czasami korzystam.
- Jak mnie wrzucisz to będziesz miał jedzenie zimne.- powiedziałam i wystawiłam mu język. Lubię się z nim tak droczyć. Jack zaczął do mnie podchodzić nie wiedziałam co chce zrobić, ale zaraz miałam się przekonać. Podszedł do mnie i zaczął mnie gilgotać. Ja się tak śmiałam, że nie mogłam oddychać.
- Zostaw mnie.-powiedziałam przez śmiech.
- Przeproś.- powiedział i na chwilę przestał mnie gilgotać.
- Nie.- powiedziałam stanowczo, a on znowu zaczął.
- Jedzenie będzie zimne.- powiedziałam. On popatrzył na stół na którym były gołąbki.
- Masz szczęście, że jestem bardzo głodny.- powiedział, a ja wybuchłam śmiechem. Wstałam z ziemi i siadłam koło brata przy stole. Jedliśmy i śmialiśmy się.

Dochodziła już piąta zaraz miał przyjść John. Inaczej wyobrażałam sobie ten dzień, myślałam, że nie będę znała w ogóle Johna i będę miała o nim to samo zdanie co kiedyś, że jest dziwny. Jest inaczej lepiej poznałam Johna i wiem, że nie będzie tak źle, chociaż zdaje mi się, że mój korepetytor ma tajemnicę, która mnie bardzo ciekawi. Ogólnie jestem bardzo ciekawska. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, byłam sama w domu, bo Jack poszedł gdzieś i powiedział, że nie będzie mi przeszkadzał w nauce. Otworzyłam drzwi, a tam stał mój korepetytor ubrany w czarne jeansowe spodnie, czerwonej koszuli i na to miał założoną czarną skórzaną kurtkę.
- Hej.- przywitałam się z uśmiechem.
- Hej, gotowa na naukę.- powiedział wesoło.
- Na matmę nigdy nie jestem gotowa.- powiedziałam i oboje się zaśmialiśmy.- proszę wejdź nie będziesz cały czas przed drzwiami stał.- dodałam.
- Co ty na to, żeby rozłożyć wszystko w salonie, nikt nam nie będzie przeszkadzał, bo Jack gdzieś wyszedł, a rodzice na miesięcznej delegacji.- powiedziałam.
- Może być i wiem moi rodzice pojechali z twoimi.- powiedział z uśmiechem.
- Może chcesz coś do picia?- spytałam, im dłużej będę zwlekać tym krócej będziemy się uczyć, pomyślałam.
- Nie dzięki.- powiedział i zaczął rozkładać jakieś kartki i inne rzeczy na stoliku w salonie.
- A może coś do jedzenie.- zaoferowałam. On się zaśmiał, widocznie domyślił się, że specjalnie przeciągam.
- Im szybciej siądziemy, tym jest większa szansa, że coś się nauczysz.- powiedział z uśmiechem.
- Ta jasne.- powiedziałam stracona.
- No to co teraz macie na tej matmie?-spytał.
- Poczekaj przyniosę książkę i zeszyt z pokoju.- powiedziałam i kierowałam się w stronę schodów.
- Dobrze, tylko specjalnie nie przedłużaj.- powiedział z uśmiechem.
- Postaram się.- uśmiechnęłam się do niego.
Poszłam do swojego pokoju po potrzebne rzeczy i nie przedłużając zeszłam od razu do Johna.
- Mam.- powiedziałam i położyłam rzeczy na stoliku- jesteśmy tutaj.- dodałam i wskazałam ostatni temat. John zaczął przeglądać książkę i zeszyt.
- Kiedy sprawdzian?- spytał.
- Skąd wiesz, że już zapowiedział.- spytałam zdziwiona.
- Znam już bardzo dobrze jastrzębia.- powiedział z uśmiechem.- to kiedy.- dodał.
- W piątek.- powiedziałam zmarnowana.
- No to nie mamy dużo czasu.- powiedział.
Od razu zabraliśmy się za różne zadania, których kompletnie nie rozumiałam. Chociaż przyznam, że im dłużej mi to tłumaczy tym więcej czaję.
- No to jaki będzie wynik w tym zadaniu?- spytał John. Wzięłam kartkę i zaczęłam je rozwiązywać i pierwszy raz wiedziałam co robię. Po jakiejś minucie rozwiązałam.
- 2(5x+7b).- odpowiedziałam.
- Bardzo dobrze.- powiedział z uśmiechem, który odwzajemniłam.
- No to kolejna lekcja, szybko nam idzie, zaraz będziemy w połowie rozdziału.- powiedział zadwolony. Ja się uśmiechnęłam.
- No to do roboty.- powiedziała.
Przez następne pół godziny uczyliśmy się, a ja coraz więcej rozumiałam.
- No to co kończymy na dzisiaj i tak dużo zrobiliśmy.- powiedział zadwolony.
- Dzięki.- powiedziałam.
- Za co?- spytał.
- Za to że miałeś do mnie cierpliwość.- powiedziałam wdzięczna.
- Nie ma za co, to ja będę się zbierał.- powiedział i zaczął zbierać swoje rzeczy ze stolika. Kiedy skończył poszedł ubrać buty. Zastanawiałam się czy nie zaproponować mu, żeby został, ale sama nie wiedziałam.
- Może chcesz zostać pooglądamy jakiś film.- powiedziałam obojętnym wyrazem twarzy, a co tam raz się żyje. Powiedziałam tak jakby to była normalna rzecz zapraszać korepetytor na film.
- Może innym razem, dzisiaj muszę już wracać .- powiedział z ciepłym uśmiechem. Pożegnał się i wyszedł.

Była godzina 19, Jack wrócił do domu.
- Hej jak tam korepetycje?- spytał brat.
- Jakoś.- powiedziałam.
- Może bardziej rozwiniesz swoją odpowiedź.- zaproponował.
- No co korki jak korki uczyliśmy się i można powiedzieć, że coś tam załapałam. Jack się tylko uśmiechnął i nie drążył dalej tego tematu, bo wiedział, że nic mu to nie da.

Resztę wieczoru spędziłam z bratem. Oglądaliśmy jakąś komedię. O 23 poszłam się wykąpać. Przebrałam się i poszłam spać.
---------------------------------------------------------
Hej mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Następny w środę. Jak się spodobało to zapraszam do gwiazdkowania i komentarzy. Polecajcie znajomym  :-) :-) :-) :-) :-)

KorepetytorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz