Rozdział 7

5.1K 249 1
                                    

Zbudziły mnie promienie słońca, które wpadały do mojego pokoju przez okno. Oczywiście zapomniałam zasłonić rolety. Spojrzałam na zegarek, była 13:41. Dzięki Bogu, że była sobota. Leżałam na łóżku i zastanawiałam się czy Lily już wstała. A co mi tam zadzwonię do niej. Wzięłam telefon i zadzwoniłam od razu do przyjaciółki.
Jeden sygnał.
Drugi sygnał.
Trzeci sygnał. Już chciałam się rozłączyć, ale Lily odebrała.
- Wiesz, która godzina.- powiedziała zaspanym głosem. Ups musiała spać, ale już nie śpi, pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.
- To ja tu dzwonię sprawdzić czy moja siostra żyję, a tu zamiast cześć albo pocałuj się w dupę, słyszę która godzina, jakbym zegarka w domu nie miała.- powiedziałam z udawanym wyrzutem. A w słuchawce usłyszałam śmiech.
- No to pocałuj się w dupę.- zaśmiała się- a już jak obie nie śpimy to może gdzieś wyskoczymy.- zaproponowała jeszcze trochę śpiącym głosem Lily.
- Czemu nie, a gdzie centrum handlowe, basen, kino?- spytałam.
- Nie wiem może wyskoczymy gdzieś razem z chłopakami im więcej tym weselej.- powiedziała przyjaciółka.
- Z chłopakami czyli z kim dokładnie.- spytałam jej chociaż bardzo dobrze wiem, że chodziło jej o Jacka i Johna.
- Z Johnem i Jackiem.- powiedziała i przypuszczam, że się chytro uśmiechała.- lepiej poznasz korepetytora, a po za tym dobrze się wczoraj bawiliście.- dodała.
- Lily przestań się bawić w swatkę.- powiedziałam zmęczona jej ciągłymi gadaniem o tym.
- Oj dobra idź zjeść śniadanie i pogadaj z bratem.- powiedziała.
- Ej a skąd wiesz, że nic nie jadłam.- spytałam.
- Intuicja kochana dobra ja też idę coś zjeść jak coś będziesz wiedziała w sprawie wyjścia to dzwoń.- powiedziała przyjaciółka.
- Dobra, pa.- powiedziałam i się rozłączyłam. Poszłam do łazienki się ogarnąć i wykąpać. Związałam włosy w byle jaki kok. Ubrałam się w szare dresowe spodnie i białą bokserkę.

Siedzę właśnie z bratem przy stole i jemy śniadanie, którym były gofry. Ja oczywiście z nutellą, cukrem pudrem i owocami.
- Ej co ty na to, żeby wziąć Johna i razem z Lily pojedziemy na basen.- spytałam z obojętną miną.
- A co ty nagle tak z tym Johnem.- spytał z cwanym uśmiechem mój brat.
- Po pierwsze Lily zaproponowała go wziąć, a po drugie trzeba go trochę rozerwać. Nie może cały czas ślęczeć nad książkami.- powiedziałam na swoją obronę.
- Dobra mniejsza z tym. Zadzwonię do Johna i się spytam, ale na pewno nie przyjmę odmowy.- powiedział z uśmiechem Jack.
- Dobra jak coś to będę u siebie w pokoju.- oznajmiłam.
- A o której ma być ten wypad?- spytał. Spojrzałam na zegarek była 2:24.
- O 5.-oznajmiłam.
- Ok.- odpowiedział.

Leżałam właśnie na łóżku i przeglądałam instagrama, kiedy usłyszałam krzyk brata.
- Emily, John się zgodził. Będziemy musieli wyjechać szybciej, bo musimy po niego skoczyć i oczywiście Lily.- oczywiście miał rację zawsze jak wychodzimy gdzieś z Lily to my po nią jeździliśmy. Ja, Jack i Lily często robimy różne wspólne wypady. Poza tym można powiedzieć, że jesteśmy taką paczką. Zadzwoniłam do Lily, aby poinformować ją o wypadzie.
- Hej i co?-spytała się radośnie.
- Hej, jedziemy na basen o piątej.- powiedziałam do telefonu.
- A John też jedzie?- spytała się Lily.
- A ty co zakochałaś się w nim.- powiedziałam zirytowana.
- Jego zostawiam dla ciebie.- powiedziała zadowolona.
- Lily!- krzyknęłam do słuchawki.
- No dobra to, o której będziecie po mnie.- spytałam.
- Jak mamy na piątą, to jakoś o 4:45 bądź gotowa.- powiedziała.
- Jest 3, więc spoko mam jeszcze trochę czasu, żeby się polenić.- powiedziała i zaczęła się śmiać, a ja się do niej dołączyłam.
- Dobra ja kończę. Pa.- powiedziała Lily.
- Pa. Buziaczki.- powiedziałam do słuchawki i się rozłączyłam.

- Emily jesteś gotowa zaraz jedziemy.- krzykną Jack.
- Już schodzę.- powiedziałam i ostatni raz się przeglądnęłam w lustrze miałam na sobie jeansowe spodenki poszarpane na końcach nogawek i do tego czarną bluzkę, na ręce miałam zegarek. Nie malowałam się, bo w końcu idziemy na basen i ja nie wstydziłam się wyjść bez makijażu nie miałam kompleksów. Wzięłam przyszykowaną prędzej torbę ze strojem, ręcznikiem i najpotrzebniejszymi rzeczami.
Zeszłam na dół. W przedpokoju siedział Jack, który ubierał buty. Na sobie miał białą bluzę z kapturem i czarne spodnie jeansowe.
- No w końcu zeszłaś jest już 4:35.- powiedział z uśmiechem Jack.
- Wow mam zegarek spokojnie zdążymy.-powiedziałam.
- Ale musimy jeszcze wystąpić po dwóch pasażerów.-powiedział.
- Oj tam to będziemy później na basenie.- stwierdziłam. Jack nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął i wyszliśmy z domu.

Stoimy właśnie przed domem Johna, a on idzie w naszą stronę. Jack wyszedł z auta i otworzył bagażnik, aby John wrzucił torbę. Chłopaki weszli do auta.
- Hej Emily.- przywitał się John.
- Hej- odpowiedziałam z uśmiechem - jeszcze jedziemy po Lily.- oznajmiłam.
Do Lily mamy stąd jakieś 15 min drogi. Cały czas gadaliśmy, śmialiśmy, nawet zauważyłam, że John zaczął więcej mówić. W końcu stanęliśmy pod domem Lily, tym razem ja wyszłam i przywitałam przyjaciółkę. Ona także wrzuciła torbę do bagażnika i obie wsiadłyśmy do auta. Jack prowadził, ja siedziała na miejscu pasażera, Lily z Johnem z tyłu. Wszyscy rozmawiali mam nadzieje, że Lily i John się polubią, bo jest jakaś możliwość, że John będzie należał do naszej paczki, bo w końcu będę go widzieć minimum 3 razy w tygodniu, nie licząc naszych takich wypadów.. Jechaliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy i wygłupialiśmy się.

Weszliśmy już wszyscy na basen, kupiliśmy wejściówki. Rozdzieliliśmy się po szatniach. Chłopaki oczywiście się szybciej przebrali, ale długo na mnie i Lily nie musieli czekać, bo doszliśmy do nich. Wszyscy ruszyliśmy najpierw do basenu. Przepłynęliśmy parę basenów. Wiedziałam,że nasz trójka umie pływać, ale nie wiedziałam czy John umie. Powiedział nam, że kiedyś pływał naprawdę często, a teraz już to jakoś zanikło, ale umie wspaniale pływać.
- Idziemy na zjeżdżalnie.- powiedział zadwolony John.
- Pewnie.- powiedziałam radosna.
- No to na którą.- spytał Jack.
- Na czarną.- powiedziałam w tej samej chwili co John. Zaczęliśmy się śmiać. Czarna rura jest najlepsza, bo najdłuższa i ma efekty świetlne i dźwiękowe. Wszyscy poszliśmy na zjeżdżalnie. Bawiliśmy się wspaniale. Myślę, że John był by super członkiem naszej paczki i nie mówię, że mi się podoba, bo jednak nadal jest mało mówmy i nie wiem zbyt dużo o nim, ale przynajmniej zdaje mi się, że jest spoko i mam nadzieję, że się nie mylę. Może to jest dopiero cisza przed burzą. Ale wracając bawiliśmy się mega, ale musieliśmy już wracać, bo dochodziła już dziewiąta, a o 9 zamykają basen.

Siedzieliśmy w aucie i jechaliśmy w stronę domu Lily, bo najpierw ją odwozimy.
- Ej Jack to jak się pośliznąłeś na tej zjeżdżalni to było genialne.- powiedziałam nieźle rozbawiona.
- Po tym upadku to dupa mnie przez tydzień będzie bolała.- bronił się Jack, ale mu nie wychodziło. Wszyscy zaczęli się śmiać łącznie z nim.
- A jak ty wpadłaś na tego dzieciaka.- powiedział Jack, aby mi dogryźć.
- No ten dzieciak był genialny.- powiedział z sarkazmem i zaczełam się śmiać.
- Ale twój upadek Jack był najlepszy, nic go nie przebije.- Powiedział John.

Weszłam do domu byłam wykończona po dzisiejszym dniu, więc poszłam się umyć. Nie znoszę zapachu chloru. Przebrałam się i poszłam spać.
---------------------------------------------------------
Hej mam nadzieje, że rozdział się spodobał, zapraszam do następnego, który się pojawi w poniedziałek. Zostawcie po sobie gwiazdki i komentarze.:-) :-) :-) :-) :-) :-) :-)

KorepetytorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz