Rozdział 32

2.1K 125 3
                                    

Obudziłam się oparta o Johna, znalazłam swój telefon w torbie, co nie było takie proste, spojrzałam na wyświetlacz była 9 rano. Spojrzałam po moich towarzyszach, wszyscy jeszcze spali. Ja nie chciałam już spać, więc zaczęłam przeglądać moje media społecznościowe.
- O Emily, już nie śpisz?- spytał się nasz dyro, kiedy do mnie podszedł z uśmiechem.
- Już się wysłałam.- odwzajemniłam uśmiech.
- Za jakąś godzinę będziemy mieli dłuższy postój.- oznajmia.
- Dobrze.- odpowiedziałam.
- To w razie czego wiesz gdzie mnie znaleźć.- mówi i idzie na swoje miejsce.
Nasz dyrektor jest spoko. Ma jekieś 35 lat i na szczęście nie jest jakimś totalnym sztywniakiem, jak połowa nauczycieli w naszej szkole.
Wróciłam do bawienia się telefonem.
- Czemu nie śpisz?- spytał zaspany John.
- Bo już się wysłałam.- odpowiedziałam.
- A która godzina?- spytał i zaczął się rozciągać na fotelu.
- 9:30.- mówię.- za jakieś pół godziny będziemy mieli dłuższy postój.- dodaję.
- Skąd wiesz?- pyta chłopak.
- Bo dyro gadał.- oznajmiam.
- Oki.- powiedział i się wtuliła w moje ramię.

- Wstawajcie!- mówię głośniej, żeby zbódzić moich przyjaciół.
- Jeszcze nie.- mówi Jack i wierci się na fotelu.
- Za 10 min mamy postój, aby się ogarnąć.- oznajmiam.
- Oki już wstaję.- mówi Lily i budzi Matha.
- Chris budź się.- mówię i pstrykam chłopaka w ucho.
- Nawet w wakacje nie da pospać.- mówi oburzony Chris, na co się zaśmiałam.
- Jack, Dylan!- krzykłam, aż oni podskoczyli.
- Co się drzesz.- mówi już obudzony Dylan.
- Wstawaj.- powiedziałam.
Zaczęłam szykować się do wyjścia, czyli wyciągnęłam kosmetyczkę na wierzch.

Po kilku minutach autobus zatrzymał się na jakiejś stacji. Wszyscy, a szczególnie dziewczyny, poleciały do łazienki. Ja poszłam razem z Lily ustawić się do kolejki. Chłopaki poszli do swojej kolejki, oczywiście u chłopaków sprawniej to szło. W końcu dotarłyśmy do łazienki, najpierw umyłam zęby i się przebrałam w kabinie, trzeba sobie radzić. Na koniec zrobiłam koka i lekki makijaż.
Wyszłyśmy, kiedy obie byłyśmy gotowe.
- No w końcu ile można na was czekać.- mówi John, kiedy podszedł do nas z Mathem.
- Nie nasza wina.- broni nas Lily.
- Zamówiliśmy dla was zapiekanki na śniadanie.- oznajmia Math.
- Dzięki.- powiedziałam i pocałowałam Johna.
- Chodźcie, zapiekanki gotowe!- krzyknął Jack, a my poszliśmy po odbiór naszego jedzenia.

Po jakiejś godzinie znowu byliśmy w drodze.
- Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli będziemy na miejscu o 13.- mówi dyrektor, a cały autobus zaczął krzyczeć ze szczęścia.
- No to jeszcze trzy godziny.- stwierdza Dylan.
- No co ty?- powiedziałam sarkastycznie.
- To co robimy najpierw jak tam dotrzemy?- pyta Jack.
- Jak to co miasto i plaża.- mówię radośnie.
- Co wy na to, żeby wkręcić się na jakąś imprezę?- pyta Chris.
- Mam lepszy pomysł.- powiedziałam z cwanym uśmiechem.
- Jaki?- pyta John.
- Zrobimy własną imprezę na plaży.- mówię z wielkim uśmiechem.
- Czemu nie, może być fajnie.- mówi Jack.
- Na pewno będzie.- mówię triumfalnie.

Zostało nam jeszcze jakieś 100 km do celu, oczywiście nudy nie ma, kiedy zauważyliśmy, że autobus zwolnił prawie do zera. Wszyscy zaczęli się rozglądać za szyby, no to super utkleliśmy w korku, który ma z kilka kilometrów.
- Młodzieży, na miejscu niestety będziemy trochę później niż planowaliśmy, ale nic z tym nie możemy zrobić.- powiedział rozczarowany dyrektor.
Oczywiście nikt nie ukrywał swojego rozczarowania, bo zaczęli jęczeć.
- No to super.- powiedział ironicznie Math.
- No co zrobimy, trzeba znaleźć sobie zajęcie.- powiedziałam.- to co robimy?- dodałam.
- Może butelka?- zaproponował Dylan.
- Nie ma miejsca.- mówi Jack.
- Karty?- proponuje Math.
- Nie ma zabardzo jak.- mówię.
- A może karaoke?- zaproponowała Lily, a wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Czemu nie, będzie ubaw.- mówię nadal się śmiejąc.
- No to kto coś szuka na necie?- pyta Dylan.
- Już szukam.- mówi Jack i wyciąga telefon z kieszeni.
- Coś znalazłem.- powiedział i nam pokazał.

KorepetytorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz