Rozdział 30

2.5K 130 11
                                    

Otworzyłam oczy, nie miałam zielonego pojęcia, która mogłaby być godzina, spojrzałam na telefon, była 8:00. O dziwo byłam wyspana, więc bez przedłużania wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam ulubione dresy i weszłam do łazienki. Szybko się uwinełam, nie robiłam makijażu, iż uznałam to za zbędne, bo i tak nigdzie dzisiaj nie wychodzę...Chyba. Po ósmej zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie, oczywiście mój brat jeszcze śpi na kanapie w salonie. Po cichu wzięłam potrzebne mi rzeczy i zabrałam się do jedzenia płatków. W międzyczasie przeglądałam moje social media, oczywiście cały internet zawalony był zdjęciami z naszej imprezy, zaczęłem polubić wszystkie po kolei, aż zjadłam swoje śniadanie. Oczywiście nie byłam w stanie obczajić wszystkich zdjęć, bo było ich chyba z milion. Wstałam od stołu i sprzątnełam po sobie. Przeszłam cicho przez salon, żeby nie obudzić Jacka. Weszłam do pokoju i wyciągnęłam z szuflady biurka listę rzeczy, które chcę zabrać ze sobą na wyjazd. Lista była długa, bardzo długa. Od kosmetyków do ubrać i innych rzeczy. Wyciągnęłam swoją dużą walizkę po czym otworzyłam ją na łóżku, z szafy zaczęłam wyciągać wszystkie ubrania, które chciałam wziąść i na ziemi je segregowałam, spodenki do spodenek, bluzki do bluzek. Na początku, chciałam uporać się z ubraniami, kiedy wszystko było poukładane na ziemi zaczęłam zastanawiać się czy ja to pomieszczę, a co dopiero resztę rzeczy. Zaczęłam przeglądać wszystkie rzeczy jeszcze raz, żeby trochę odrzucić, lecz niezbyt to coś dało. Zastanawiałam się jeszcze chwilę i postanowiłam porobić zestawy na każdy dzień, oczywiście musiałam uwzględnić, że pogoda może być różna, więc wzięłam po kilka rzeczy z każdej kategorii czyli spodenki, bluzki, skarpetki, które pasują do kilku rzeczy. Na prawdę to pomogło prawie połowa rzeczy odpadła. Zaczęłam wkładać to co wybrałam do walizki. Na szczęście zostało mi pół walizki pustej, z butów to wzięłam dwie pary Conversów i jedne klapki oraz japonki. Od haczyłam wszystkie rzeczy, które znajdują się w walizce, po czym zabrałam się za kosmetyki, spojrzałam jeszcze na zegarek była 10:38. Trochę długo zajęły mi te ubrania, ale co zrobić. Zachciało mi się pić, więc zeszłam na dół do kuchni. Okazało się, że Jack już wstał i właśnie je śniadanie.
- Hej braciszku.- przywitałam się.
- Hej, a ty nie jesz śniadania?- pyta, kiedy widzi, że biorę tylko szklankę soku pomarańczowego.
- Już jadłam.- oznajmiłam.
- O której wstałaś?- spytał.
- O 8, teraz się pakuję na jutrzejszy wyjazd!- z radości ostatnie słowa prawie wykrzyczał.
- No też trzeba wziąść jakąś koszulkę na zmianę.- powiedział żartobliwie, na co się zaśmiałam.
- Oj braciszku.- powiedziałam i poklepałam go po ramieniu.
- No co..Emily może nie chciałabyś spakować brata.- powiedział z maślanymi oczkami.
- Chyba śnisz.- powiedziałam ze śmiechem, wiem, że Jack nie lubi się pakować na wyjazdy, ale za to wyjazdy same w sobie kocha, więc musi dać radę.
- Jak coś będę na górze.- oznajmiłam i poszłam na górę.
- Oki.- odpowiedział mi, kiedy byłam już w połowie schodów.
Weszłam do pokoju, przeraziłam się jaki tu jest bałagan, bo przedtem jakoś tego nie zauważyłam, trudno potem się posprząta, pomyślałam.
Przygotowałam dwie kosmetyczki, nie były jakieś zbyt duże, bo jak wiecie mój makijaż jest zawsze lekki i nie potrzebóję dużo kosmetyków.
Spakowałam wszystko, prócz kosmetyków, które potrzebuję rano, ale to tylko tusz do rzęs i pomadka, więc wezmę to do torby podręcznej. Kiedy skończyłam kosmetyki, odchaczyłam je na liście, zostały mi jeszcze akcesoria i elektronika, a była dopiero dwunasta. Zabrałam się za akcesoria, czyli okulary przeciwsłoneczne, jakieś bransoletki, zegarek sobie naszykowałam na rano, wzięłam też talię kart, wyrazie jakby na się nudziło w co szczerze wątpię, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Kiedy spakowałam te rzeczy i odchaczałam na liście ktoś zapukał do moich drzwi.
- Proszę.- powiedziałam.
- Hej słońce.- powiedział kiedy wchodził.
- Hej.- powiedziałam z wielkim uśmiechem, po czym podeszłam do niego i go pocałowałam.
- A co tu się stało, churagan przeszedł?- spytał ze śmiechem chłopak.
- Można tak powiedzieć, ale jak skończę się pakować to tu w miarę ogarnę.- oznajmiłam i wróciłam do pakowania.
- Dużo ci jeszcze zostało?- spytał.
- Nie, tylko elektronika.- odpowiedziałam.- a ty już spakowany?- spytałam.
- Chciałbym.- powiedział ze śmiechem.
- Dobra jak skończę tu, to pójdziemy do ciebie.- oznajmiłam.
- Jesteś kochana.- mówi John.
- Jeszcze nic nie zrobiłam, więc nic nie mów.- mówię ze śmiechem.
- Oj tam i tak bym zdania nie zmienił.- powiedział i mnie z nienacka pocałował. Ja wysłałam mu promienny uśmiech i zabrałam się do pakowania. Ze sprzętu brałam kamerę, zawsze jak gdzieś jadę biorę ją, a potem robię dla siebie filmiki na pamiątkę, nie raz oglądam stare filmiki jak jeszcze byłam młodsza i chłopaki też są na większości tych filmików, więc zawsze jest ubaw po pachy. Pakuję jeszcze ładowarkę do niej i do telefonu, postanowiłam, że obejdę się bez laptopa. Chciałam wziąść jeszcze lokówkę i suszarkę do włosów, ale już nie miałam zbytnio miejsca i musiałam wybrać tylko jedną rzecz. Wpadłam na pomysł, żeby napisać do Lily.

KorepetytorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz