Rozdział 2

7.1K 281 39
                                    

Zaczyna dzwonić mój budzik z telefony. Czyli jest 7:00. Leniwie wstaje z łóżka, podchodzę do szafy i wyciągam czarną spódniczkę do połowy ud, do tego bordową bluzkę bez rękawów dobieram jeszcze złoty naszyjnik i z tej samej kolekcji złotą bransoletkę. Pomyślałam sobie, że dzisiaj ubiorę się elegancko, a poza tym jest ciepło. Więc jest okazja pokazać światu moje piękne długie, proste nogi.Wchodzę do łazienki i załatwiam poranną toaletę, ubieram się w prędzej wzięte ubrania i wychodzę. Spojrzałam na zegarek jest 7:29, więc mam pół godziny- pomyślałam. Wolnym krokiem podeszłam do biurka, aby spakować potrzebne mi rzeczy. Zeszłam na dół i zobaczyłam brata z telefonem w ręce.
- Hej - przywitałam się.
- Hej dzisiaj udało ci się nie zaspać- powiedział i na twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
- Czepiasz się zaspałam tylko kilka razy. - odpowiedziałam mu.
- Kilka, chyba kilkaset - powiedział i zaczął się śmiać. Ja w geście obrony wystawiłam mu język, na co Jack zaczął się głośniej śmiać. Na śniadanie zjadłam tosty z nutellą, które wręcz uwielbiam. O 7:55 wyszliśmy, po czym zamknęłam domu i poszłam w stronę BMW, które stało na podjeździe. Droga jak zawsze szybko nam zleciała.

W szkole razem z Lily stałyśmy przy szafkach, kiedy podszedł do nas Will z kumplami. Przywitał się ze mną namiętnym całusem w usta, po czym powiedział.
- Hej kotek nie zapomnij o naszym dzisiejszym spotkaniu, mam nawet fajny pomysł gdzie pojedziemy.- powiedział. Bardzo kocham Willa jestem z nim już 1,5 roku i zawsze lubi mnie zaskakiwać różnymi wypadami za miasto, zawsze zabiera mnie do ciekawych czasem romantycznych miejsc.
- Cześć i nie zapomniałam- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
W tej chwili zadzwonił dzwonek. Na pierwszej lekcji mam historię. Nawet lubię ten przedmiot, bo wystarczy, że posłucham trochę i już umiem. Nauczycielka pani Mildret Brown jest miłą, starszą kobietą, widać, że kocha to co robi, iż jej styl ubioru jest jak z poprzedniej epoki. Wracając siedzę właśnie w klasie historycznej i słucham nauczycielki- co mi się rzadko zdarza. Trzy pierwsze lekcje minęły szybko, ale czwarta to będzie zło.

Stoję właśnie przed klasą matematyczną, zostało mi ostatnie 5 min przerwy. Ta matma będzie szczególnie okropna, bo jastrząb powie oceny z wczorajszej kartkówki. Zadzwonił dzwonek weszłam razem z Lily do klasy i poszłyśmy w stronę naszej ławki. Zaczęła się lekcja jak zwykle Evans musiał zacząć od obecności- to jedyny nauczyciel, który tego tak pilnuje. Kiedy tylko się zdarzy, że ktoś uciekł to wtedy dostał od niego naganę i musiał stawić się u dyrektora. Po sprawdzeniu obecności jastrząb wyjął z teczki nasze kartkówki i zaczyna czytać. Po paru osobach słyszę.
- Wilson 3- Lily dostała trzy. Ten nauczyciel zawsze musi się do nas zwracać nazwiskami czasami robi się to trochę wkurzające. Od razu po Lily byłam ja.
- White 1 i po lekcji proszę do mnie podejść.- czego on ode mnie chce pewnie dostane ochrzan, że to moja kolejna jedynka, którą oczywiście nie poprawię, bo po co jak i tak tego nie czaję. Reszta lekcji zleciała jak zwykle robiliśmy jakieś głupie zadania, które nie rozumiałam. Zadzwonił dzwonek na przerwę wszyscy ruszyli w stronę wyjścia, wszyscy oprócz mnie. Podeszłam do biurka.
- Dzień dobry w jakiej sprawie mnie pan wezwał- powiedziałam jak bym przyszła do dyrektora, ale ten nauczyciel jest surowszy od naszego dyra, więc jak się inaczej do niego zwrócimy dostaniemy kolejny opieprz, że jesteśmy niewychowani.
- White to twoja dziesiąta jedynka w tym semestrze jak tak dalej pójdzie to nie zdasz do następnej klasy.
Lekko w szoku zaczynam mówić.
- Ale na półrocze dostałam 2- powiedziałam.
- Ta dwójka to była z litości i masz szczęście że ja na półrocze nie lubię wstawiać jedynek. - co litość, szczęście on zna znaczenie tych słów.
- Dobrze rozumiem mogę już iść- powiedziałam lekko wkurzona.
- To nie jest dobrze zamierzasz co z tym zrobić, może poprawić.- zaproponował.
- Tylko jak przyjdę to dostanę kolejną jedynkę, więc mi się nie opłaca- stwierdziłam z ironicznym uśmiechem. Co mu się nie spodobało.
- Jak ci się nie opłaca to wolisz zostać w tej samej klasie- powiedział ze wściekłością w głosie i kontynuował- jak sama nie umiesz sobie poradzić to załatw sobie korepetycje, znam kilku naprawdę dobrych uczniów którzy udzielają korepetycji.-powiedział, a ja się wkurzyłam.
-Nie ma mowy mam ciekawsze zajęcia do roboty, jeśli to wszystko do widzenia. - odwróciłam się wkurzona i ruszyłam w stronę drzwi. Za sobą usłyszałam jeszcze nauczyciela.
-Trudno to ty będziesz powtarzać klasę nie ja - też mi coś będzie mi groził.

Na korytarzu czekała na mnie Lily. Zaczęła wypytywać co on chciał ode mnie, więc jej powiedziałam.
- A może naprawdę załatw sobie te korki- powiedziała z troską w głosie.
- Lily nie ma mowy- odpowiedziałam wkurzona.
- Ale czemu co ja zrobię jak zostaniesz powtarzać klasę Emily nie bądź taka uparta co ci zależy. Wkurzona nic nie odpowiedziałam tylko poszłam pod następną klasę. Ostatnie cztery lekcje leciały wolno, może dlatego, że miałam zły humor, mało się nawet do Lily odzywałam. Zadzwonił ostatni dzwonek. Wyszłam ze szkoły razem z Lily pomiędzy nami panowała cisza, którą moja przyjaciółka przerwała.
- Emily proszę, ale przyznaj, że trochę racji mam. - powiedziała niepewnym głosem.
- Może masz, ale ja nie zamierzam chodzić na żadne korki.- postanowiłam. Po chwili przypomniałam sobie, że przed szkołą miał czekać na mnie Will, ale go nigdzie nie było. Spojrzałam na telefon może napisał sms-a. Tak mam jedną wiadomość od Willa

Od: Will
Hej słońce nie dam rady dzisiaj się z tobą spotkać, możemy to przełożyć.-
No to super jeszcze dziś chłopak mnie wystawił mogło by być gorzej.

Przyjechałam do domu autobusem nikogo jeszcze nie było, bo Jack wraca za dwie godziny z treningu, a rodzice o 8, a jest dopiero czwarta. Robię se paluszki rybne na obiad i siadam przed telewizorem. Zaczęłam oglądać pierwszy lepszy film, który leciał. Po dwóch godzinach Jack przyjechał do domu. Zrobiłam mu na obiad to samo co ja jadłam i razem zaczęliśmy oglądać. O punkt 8 przyjechali rodzice  zdziwiłam się, że tak szybko, bo rzadko kiedy się zdarza, aby o ósmej byli w domu. Widać po nich było, że nie mają dobrego humoru i zaraz miałam się przekonać dlaczego. Stanęli przed telewizorem także nam zasłonili ekran.
- Emily Ashlej White - zaczyna się poważnie mama używa mojego pełnego imienia tylko w tedy jak naprawdę coś solidnie przeskrobałam.
- Powiesz mi dlaczego dostałaś już dziesiątą jedynkę w tym semestrze i nam nie powiedziałaś- cholera skąd oni o tym wiedzą jebany jastrząb musiał do nich zadzwonić. Szybko muszę wymyślić jakąś obronę.
- Nie moja wina, że nauczyciel nie umie uczyć- powiedziałam na swoją obronę.
- A może ty po prostu go nie słuchasz.-powiedziała wściekła na mnie.
- Może załatwię jej korepetycje, mój kolega jest bardzo dobry z matmy- wtrącił się Jack. Od razu spiorunowałam go wzrokiem. Super nawet własny brat jest przeciwko mnie.
- To świetny pomysł- powiedziała mama.- to kiedy się z nim z kontaktujesz? - spytała Jacka.
-  Jutro, albo w czwartek powinienem się z nim widzieć.
- To dobrze spytaj się czy mógłby ją uczyć trzy razy w tygodniu oczywiście za dobrą cenę.- powiedziała mama ja ze zdziwieniem patrzę na nią i zastanawiam czy się nie przesłyszałam.
- Co trzy razy w tygodniu!- krzyknęłam wściekła.
-Tak jakoś musisz poprawić te jedynki - wkurzona poszłam do swojego pokoju założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam słuchać muzyki, aby trochę się uspokoić. Po dłuższym czasie bezczynnego leżenia poszłam do łazienki się umyć, przebrać i położyłam się spać.
---------------------------------------------------------
Hej mam nadzieje, że rozdział się spodobał. Zostawiajcie po sobie gwiazdki i komentarze:-) :-) :-) :-) :-) :-)
Następny rozdział pojawi się za jakieś dwa dni, ponieważ zaczynam ferie i będę miała dużo wolnego czasu.

KorepetytorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz