- Emily!- zerwałam się z łóżka, gdy usłyszałam wołanie brata. Spojrzałam na zegarek 7:50. O cholera. Telefon mi padł. Szybko podłączyłam telefon do power banka. Podeszłam do szafy, wzięłam jeansowe spodenki i białą bokserkę. Wleciałam jak poparzona do łazienki, umyłam zęby i zrobiłam codzienny makijaż. Na szczęście włosy wymyłam wczoraj wieczorem.
- Emily co ty robisz!- znowu słyszę krzyki brata.
- Już, już!- odkrzykuję.
Złapałam torbę i potrzebne rzeczy. Zeszła na dół.
- Znowu zaspałaś- powiedział. Ja tylko przewróciłam oczami i wleciałam do kuchni. Złapałam szybko brzoskwinię do ręki. Poszłam na korytarz ubierać buty. Wsiadłam do auta i spojrzałam na zegarek w aucie była 8:03. Spojrzałam na brata z cwanym uśmiechem.Wleciałam szybko do szkoły i skierowałam się w stronę mojej szafki, aby wziąć książki do matmy , którą mam za 3 min. Wzięłam potrzebne rzeczy i poleciałam w stronę klasy matematycznej. Lily pewnie była już koło klasy. Zadzwonił dzwonek, a ja zdyszana wleciałam do klasy. Nie myliłam się Lily siedzi już w naszej ławce. Usiadłam koło niej i próbowałam unormować oddech. Jak ja nie znoszę poniedziałku, przeważnie w ten dzień budzik mi nie dzwoni, bo albo nie nastawię, albo telefon padnie. Evans zaczął jak zwykle od obecności, jak skończy zaczęło mówić.
- Już za niecały miesiąc koniec roku szkolnego.- powiedział, ale musiał przerwać, bo moja klasa zaczęła krzyczeć, przybijać piątkę itp. itd. z radości.- Uspokójcie się!- warknął nauczyciel, a klasa umilkła.- więc jak mówiłem w związku z tym, że zbliża się koniec roku to dzisiaj zapowiadam wam na piątek ostatni egzamin sprawdzający wiedzę z całego półrocza. A na chwile obecną macie takie oceny.- jastrząb siadł na krześle od biurka i zaczął czytać przewidywane oceny.
- Wilson- powiedział Evans i chwilę się zatrzymał. Ciekawe co Lily dostanie.- 4.
- Jest.- powiedziała cicho z radości przyjaciółka.
- Ale pamiętaj, że z piątkowego egzaminu musisz dostać minimum 3.- dodał surowo nauczyciel.
- White.- powiedział i znowu się zatrzymał. Nienawidzę jak nauczyciel ma mówić oceny, a powie tylko imię lub nazwisko i przerywa.- jak dostaniesz 5 z egzaminu to będziesz miała 5 na koniec.- powiedział. Byłam mega szczęśliwa, miałam ochotę skakać ze szczęścia. Dzisiaj przychodzi John to już ostatni tydzień, bo po wystawianiu ocen i tak nic już na lekcjach nie robimy. Z jednej strony cieszę się, bo będę miała spokój z tą matmą, która nie okazała się być taka trudna. John nadal nie powiedział co się dzieje, że często jest zdenerwowany. Spróbuję dzisiaj jakoś delikatnie podpytać. Nie, żeby mi się podobał, jest fajny, przystojny, ale lubię go jako przyjaciela, zresztą on też ma mnie za przyjaciółkę. Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek na przerwę. Wyszłyśmy z Lily i skierowałyśmy się w stronę naszych szafek.Jadę właśnie autobusem do domu i zastanawiam się co mogę zrobić na obiad. Mam 1,5 godziny do przyjścia korepetytora, a Jack wraca za pół godziny.
Weszłam do domu i poleciałam do swojego pokoju się przebrać. Wzięłam czarne, dresowe spodnie i szarą koszulkę z krótkim rękawem. Zeszłam do kuchni i zabrałam się za robienie obiadu, którym ma być potrawka po chińsku.
Punkutualnie o 4 przyszedł mój brat.
- O hej co się stało, że książę punktualnie do domu przyszedł.- powiedziałam sarkastycznie.
- Głodny jestem.- powiedział i podszedł do mnie.
- Dzisiaj potrawka po chińsku.- oznajmiłam i zaczęłam nakładać jedzenie na talerze. Jack usiadł przy stole, a ja podałam mu jego talerz po czym siadłam koło niego.
- I co są już wyniki matur?- spytałam.
- Jeszcze nie.- powiedział ze smutkiem.
- Nie martw się na pewno będzie dobrze.- powiedziałam z troskliwym uśmiechem.- poza tym na pewno dostaniesz się do wymarzonej szkoły.- powiedziałam i poklepałam go po plecach. Jack od najmłodszych lat kochał futbol i zawsze chciał się dostać do najlepszej szkoły w stanach Futbol America School in New York. To jego marzenie, aby tam się dostać i wiem, że mu się uda.
- Nie wiadomo podobno na tym meczu za tydzień będą trenerzy z tej szkoły, więc to jest szansa.- powiedział.
- Będzie dobrze.- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Dokończyliśmy obiad i dochodziła już 4:45. Jack pomógł mi posprzątać ze stołu.
- Dobra to ja się będę zmywał.-powiedział mój brat, a ja zaczęłam się zastanawiać gdzie on trzy razy w tygodniu znika przez te pół roku.
- Ej a gdzie ty znikasz te trzy razy w tygodniu już od pół roku.- spytałam, bo jak zawsze moja ciekawość przezwycięża.
- W poniedziałki i piątki idę potrenować, a w środy na siłkę z chłopakami.- powiedział z uśmiechem.
- Przecież masz we wtorki i czwartki treningi w szkole, a w sobotę chodzisz z chłopakami na siłkę.- powiedziałam i spojrzałam na niego pytająco.
- Też.- powiedział i się uśmiechnął cwaniacko.- pomyślałem, że jak ty będziesz miała korki to ja muszę se znaleźć jakieś zajęcie i pomyślałam, że zrobię coś co przybliży mnie jeszcze bardziej do sukcesu.- wyjaśnił. Ja się do niego uśmiechnęłam. Cały Jack wszystko zrobi, żeby zwiększyć swoje szanse do dostania się do wymarzonej szkoły. Dochodziła piąta, więc Jack wybył z domu, a ja poszłam do swojego pokoju po rzeczy potrzebne do nauki.Usiadłam na kanapie w salonie była 5:10, a Johna jeszcze nie było. Pomyślałam, że może się spóźnić.
Przeglądałam snapa i czekałam na mojego nauczyciela, który nadal nie przychodził. Postanowiłam, że do niego zadzwonię.
Jeden sygnał.
Drugi sygnał.
Trzeci sygnał i nic. Włączył się sekretarka, ale ja się rozłączyłam. Napiszę do niego sms-a, pomyślałam.Do: John
Hej :-)
Czemu nie przyszłeś, coś się stało?Wysłałam. Włączyłam telewizor. Po jakieś godzinie spojrzałam na telefon, ale nie miałam żadnej odpowiedzi. Pomyślałam, że może coś mu ważnego wypadło. Nie widziałam go nawet w szkole, więc mógł gdzieś pojechać z rodzicami i zapomniał o korkach. Wstałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju. Odłożyłam książki na miejsce i położyłam się na łóżku. Weszłam na Facebook'a, może John jest aktywny. Myliłam się był wczoraj.
- Już jestem!- usłyszałam krzyk brata.
Zeszłam na dół.
- Jak tam trening?- spytałam.
- Super, a jak korki?- spytał i zaczął ściągać buty.
- Nie było korków.- powiedziałam.
- Jak to?- spytał zaskoczony.
- Nie wiem, John nie przyszedł, może coś pilnego mu wyskoczyło.- powiedziałam z obojętnością. Chociaż nie byłam taka obojętna, bo po pierwsze trochę się martwiłam, bo jak nie mógł przyjść to dzwonił lub pisał, żeby przełożyć, ale, żeby nie było nic do niego nie czuje, a po drugie w piątek mam ostatni egzamin i boję się, żebym go nie zawaliła, oby John w środę przyszedł. Jutro poszukam go w szkolę i spytam co się stało. Jack jak wracał do domu zamówił pizzę, która właśnie przyszła. Jack zapłacił i przyniósł ją do salonu.
- Podano do stołu.- powiedział z uśmiechem i usiadł koło mnie na kanapie po czym włączył telewizor.
- Rodzice podobno jutro znowu wyjeżdżają na delegacje.- powiedział ze smutkiem.
- Na ile?- spytałam.
- Na dwa tygodnie.- oznajmił- nie przyjadą na mecz, ale będą na koniec roku szkolnego.- dodał z lekkim uśmiechem. Ja też uśmiechnęłam się lekko. Resztę wieczoru spędziłam z bratem na jedzeniu pizzy i śmianiu się z jakiś głupich komedii.Około pierwszej w nocy zrobiłam się śpiąca, więc poszłam do swojego pokoju. Weszłam pod szybki prysznic, przebrałam się w piżamę składającą się z dresowych spodenek i bokserki. Podłączyłam telefon do ładowania i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
---------------------------------------------------------
Hej mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj tylko dzisiaj. Następny pojawi się jutro. Zostawcie po sobie gwiazdki i komentarze.Śledźcie dalsze losy wszystkich bohaterów, teraz rozdziały powinny być coraz ciekawsze. Niedługo bohaterowie będą mieli wakacje, może wtedy coś się stanie w życiu Emily co wywróci jej świat do góry nogami?
Zapraszam do dalszego czytania.
:-) :-) :-) :-) :-)
CZYTASZ
Korepetytor
Teen FictionEmily 17 letnia dziewczyna, najpopularniejsza w całej szkole ma bogatych rodziców przez co nic jej nie brakuje, ma duży dom z basenem i mieszka w najbogatszej dzielnicy Nowego Jorku. John 19 latek nie jest bardzo popularny ale jeden z najmądrzejsz...