6. Jednak Przyjaciółki

5.4K 285 40
                                    

Nie miałam już na nic siły.
Leżałam na łóżku już drugą godzinę. Żadna z dziewczyn nie zamierzała zaczynać rozmowy czy o cokolwiek pytać.
Jedna z nich wyszła i po chwili wróciła. Usiadła na moim łóżku.
-Słuchaj Oli - to Dorcas - nie mamy pojęcia co się stało ale jeżeli to ci poprawi humor dostałaś się do drużyny. Jesteś nową ścigającą.
Podniosłam się do pozycji siedzącej. Mimo łez uśmiechnęłam się do nich.
Wszystkie trzy przytuliły mnie do siebie. To naprawdę pomogło.
-Kogo mamy zabić? - spytała Lily siadając na moim łóżku między Dorcas, a Mary.
Po tych wszystkich żartach one były gotowe mi pomóc. Może nie są one tak złe.
Myliłam się pewnie co do wszystkiego.
Opowiedziałam im całe zdarzenie które rozegrało się w Pokoju Wspólnym.

♦James♦
Leżałem na swoim łóżku w dormitorium opierając się o poduszkę.
Nadal nie mogłem uwierzyć, że cokolwiek złego powiedziałem do mojej małej siostrzyczki. Mimo, że to wszystko tylko by ją chronić czuję się źle.
Ja nie mam już brata.
Te słowa wyryły się na mojej czaszce.
- Przepraszam James. To moja wina. Moja. Gdyby nie ja to... - zaczął Remus lecz musiałem mu przerwać.
- Chyba chory jesteś Luniaczku. Nic nie jest twoją winą - uśmiechnęłem się do niego blado.
- Ale no wiesz gdyby nie mój... futerkowy problem ona nadal by tu była - ukrył twarz w dłoniach.
Rzuciłem w niego poduszką.
-Jesteśmy przyjaciółmi Remus i nie masz się obwiniać bo na Merlina rzuce na ciebie jakieś zaklęcie - po mojej wypowiedzi w pokoju zapanowała cisza.
Po chwili cała nasza czwórka wiła się ze śmiechu. Prawda jest taka, że nie umiemy być długo poważni.
Nie było nam dane długo się śmiać bo do naszego dormitorium ktoś wpadł. Bez pukania.
- Potter!
- Lily Evans. Panna idealna zaszczyciła nas swoją obecnością - wypalił Syriusz.
Próbowałem się nie zaśmiać.
-Jak mogłeś powiedzieć jej coś takiego!! To twoja siostra!! - mój dobry humor momentalnie znikł. Zastąpiło go ponownie poczucie winy.
- Tak będzie lepiej. Przekaż jej przeprosiny czy coś - wymruczałem.
Pogodzenie się z nią oznacza tłumaczenie. Tłumaczenie oznacza wyjawienie sekretu Remusa, a tego nie mogę mu zrobić. Chciałem jeszcze coś powiedzieć ale Lupin mnie wyprzedził.
-bSłuchaj Lily - ruda odwróciła się do niego, a my w osłupiniu czekaliśmy na rozwój wydarzeń - przyprowadź tu dziewczyny, a ja pójdę i pogadam z Olivią.
- Chociaż jeden z was jest odpowiedzialny i dobry - wykrzyczała na nas - Dziękuje Remusie - to powiedziała już łagodnie.
Wyszła z dormitorium i poszła wypełnić zadanie.
- Remus chyba nie zamierzasz jej... - zacząłem ale po jego minie wywnioskowałem, że to właśnie chciał zrobić.
Powie jej o likantropii.

♣Olivia♣
Dziewczyny wyszły gdzieś za Lily. Zaraz po ich wyjściu usłyszałam zamykanie drzwi i materac za moimi plecami opadł.
- Liv - Remus Lupin mnie odwiedził, jakże miło - słuchaj no chodzi o to, że...
Wstałam i usiadłam na przeciwko niego wpatrując się w jego miodowe tęczówki.
- Ehh... To co dzisiaj powiedział James to było po to żeby cię jakoś chronić - zrobił pauze.
Powstrzymałam się od powiedzenia czegoś na ten temat. Postanowiłam wysłuchać go do końca.
- No bo ja... Jestem... - jego głos się załamał - wilkołakiem. Zrozumiem jeżeli nie będziesz chciała mnie znać ale proszę nie gniewaj się ani na Jamesa, ani na Syriusza.
Patrzałam na niego osłupiała. Nigdy nie pomyślałabym, że ktoś tak spokojny i miły jak Remus może być... wilkołakiem. Przytuliłam go.
- Nawet nie masz tak myśleć. Jesteś moim przyjacielem i będziesz musiał się ze mną użerać aż do śmierci.
- Dziękuje. Uwielbiam cię - zaśmiałam się na jego słowa.
-Ja ciebie też, jak to oni na ciebie mówią, Luniaczku.

~EliP

Powiedz wprost /Twoja historia z HuncwotamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz