30. Atak na...

2.9K 201 29
                                    

-Na Merlina - zatrzymałam się w pół kroku.
-Co się stało? - spytała zdezorientowana Lily gdy szłyśmy razem w kierunku biblioteki by odrobić zadaną dzisiaj pracę z numerologii.
-Zapomniałam o spotkaniu z Remusem na błoniach - złapałam się za nasadę nosa.
-Liv - pokręciła głową - od pory obiadowej nieustannie pada deszcz. Roztopiony śnieg sprawił że wszędzie jest okropne błoto.
-Powiedział że pogoda nie gra roli - uśmiechnęłam się pod nosem.
-No dobrze - założyła ręce na piersi - Rodzice nadal nie przysłali ci nowego płaszcza.

Zamyśliłam się chwilę. Ubranie starego nie wchodzi w gre po spotkaniu z bahankami. Na samo to wspomnienie wzdrygnęłam się. Antidotum na ich ślinę jest paskudne.
-Wiem - doskoczyłam do Evans i złapałam ją za ramiona - Pożycz mi swój, proszę.
Ta wywróciła oczami.
-Wisisz mi za to dwie tabliczki czekolady z Miodowego Królestwa.
-Dziękuje - cmoknęłam ją w policzek i pobiegłam w przeciwnym kierunku.

-Jeszcze nie chce być ciocią - krzyknęła Lily za moimi plecami.
Tym razem to ja wywróciłam oczami.
Lily jest kochana ale tą miłością kiedyś wszystkich pozabija.

***
-Cholercia Lunio nie zamierzam cię szukać po całych błoniach - krzyczałam mając nadzieję że z krzaków obok mnie nie wyskoczy żaden magiczny zwierzak, ewentualnie mógłby być to Remus.
-Oli - odwróciłam się i stanęłam twarzą twarz ze swoim chłopakiem.
-Tony? Co ty tu robisz?
-Mógłbym cię zapytać o to samo - przymknął oczy - Jesteś z kimś umówiona?

-Pytanie retoryczne - ułożyłam ręce na biodrach.
-Niby czemu - był widocznie zaskoczony.

-Wykrzykuje na prawo i lewo imię Lunatyka - wyrzuciłam ręce do góry nie wierząc że ten dureń nadal się nie znalazł.
Może zapomniał? Albo po prostu mnie wystawił? Nie. To nie w jego stylu.
-Ten deszcz wszystko zagłusza - przysunął się bliżej - Tak z innej beczki to chyba każda dziewczyna marzy o pocałunku w deszczu.

Zbliżył się na tyle że nasze ciała się stykały. Złapał za tył mojej głowy, a drugą rękę położył na moim biodrze. Przybliżał swoją twarz do mojej dopóki nie oparł się nosem o moje czoło.
-Tony - oparłam ręce na jego klatce piersiowej odsuwając go lekko.

Przekręcił głowę w geście zapytania.
-Ja się nigdy nie całowałam - zarumieniłam się i opuściłam głowę wpatrując się w buty zatopione po części w błocie.
-Nawet z Blackiem? - wytrzeszczył oczy.
Tylko pokręciłam głową nawet nie podnosząc wzroku.
-Mogę cię nauczyć - spojrzałam na Wooda.
Jego włosy, jak i cały on, były mokre przez co wyglądał jeszcze lepiej.
Znowu opuściłam wzrok.
-Nie - odchrząknęłam - Nie jestem gotowa. Wybacz.

-No tak - Gryfon podniósł głos - Ty wolisz tego swojego żałosnego Huncwota! W czym on jest lepszy ode mnie?! Bliznowaty i tyle! Gamoń! Biedak!
-Tony! - tupnęłam nogą ochlapując siebie jeszcze bardziej, o ile to możliwe - Nie obrażaj moich przyjaciół!
Wood pchnął mnie na pobliskie drzewo i zablokował mi jakikolwiek ruch.
-Jesteś ładna ale głupia, Potter - zaśmiał się - Powinnaś się trzymać z kim innym! I pamiętaj jesteś moją dziewczyną, a nie Lupina!

-Może i nie jest moją dziewczyną ale nikt nie będzie jej tak traktował - dobiegł do mnie głos zza ciała Tony'ego.
Chwilę później starszy chłopak został odciągnięty siłą ode mnie i powalony na ziemię.

Po mojej prawej stronie, cały przemoknięty stał Remus Lupin ze skierowaną różdżką na podnoszącego się chwiejnie kapitana drużyny.

...

~EliP

Powiedz wprost /Twoja historia z HuncwotamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz