41. Pewne komplikacje

2.4K 159 6
                                    

Nim ktokolwiek z Ministerstwa zdążył się pojawić oby dwoje napastnicy deportowali się.

Gwen w końcu oswobodziła Syriusza i przylgnęła do niego w uścisku cicho szlochając.
- Jakie z nich gnomy - tupnął nogą James pryskając nas śniegiem który przestał padać i zaczął się roztapiać.
Za naszymi plecami rozległ się trzask i moim oczom ukazała się bardzo chudziutka kobieta z różdżką w gotowości. Wokoło swojej talii przywiązane miała sznury i łańcuchy.
- To wy wezwaliście pomoc? - omiotła spojrzeniem każdego po kolei zatrzymując uwagę przez dłuższą chwilę na Gwen - Wasz wilk dotarł do naszej sekcji - aurorka stanęła luźno przekonana że jak na razie nic jej nie grozi.

- Wilk? - spytałam z wyraźnym zdziwieniem - Wysłaliśmy feniksa.
- Na Merlina Margaret miała rację - walnęła się lekko w czoło - No to tego feniksa co przeobraził się w wilka.
- Jak to przeobraził? - zmarszczył brwi Lunatyk - Zmienił swój wygląd?
- Właśnie tak. Osoba zakochana bla, bla, bla... I tak dalej - schowała różdżkę w dorabianą kieszeń płaszcza na piersi - To wszystko w porządku? Ktoś może mi wyjaśnić co się stało?
- Ja to zrobię - podeszłam do kobiety i zaprowadziłam ją do pustej kuchni i zaczęłam opowiadać.

🐾Remus🐾

Odprowadziłem przybyłą kobietę i Liv wzrokiem aż obie zniknęły za drewnianymi drzwiami domu Potterów.
-

Idziemy wyprosić gości? - zagadnął nerwowo Rogacz.
- My to zrobimy - Łapa złapał Gwen za rękę i ruszyli w stronę frontowych drzwi.

- Jaki jest twój patronus? - James zmierzył mnie dokładnie spojrzeniem zza swoich okularów.
- Nie wiem może wilk - wzruszyłem obojętnie ramionami.
Potter tylko przytaknął i również zniknął we wnętrzu domu.
Dopiero po chwili to wszystko do mnie dotarło. Patronus Olivii zamienił się w wilka. Może ona czuje to samo.
Ale przecież jest z Woodem.
Mimo wszystko na moją twarz wpełzł szeroki uśmiech. Ruszyłem w kierunku w którym wszyscy się udali lecz zanim zrobiłem krok upadłem na ziemię. Zrobiłem się strasznie słaby, zaczęłem głośno i ciężko oddychać.
Tydzień przed pełnią nie zaczyna się fajnie.

Olivia

- Dobrze jeszcze raz podajcie ich nazwiska - poprosiła, jak się okazało, pani Heggins.
- Pettigrew i Malfoy - kiwnęłam pewna siebie głową. 
- Malfoy? - powtórzyła zanim zapisała drugie nazwisko.
- Właśnie tak - oderwałam wzrok od jej notatnika i na powrót ścisnęłam rękę brata.
- Wybaczy pani, panno Potter ale Malfoy'e to szanowana rodzina i na pewno nie dopuścili się czegoś podobnego - kobieta gwałtownym ruchem wstała.
- Ale to prawda - wtrącił się James - Ich syn...
- Jest na pewno niesłusznie oskarżony przez was - przerwała mu wypowiedź - Wybaczcie ale nie mam czasu na takie żałosne, dziecięce żarty - zebrała wszystkie swoje rzeczy ze stołu - Tym razem puszczę wam to płazem. Do widzenia.

W drzwiach minęła się z Remusem.
- Zrobią z tym coś? - spytał z lekka zdezorientowany.
- Nie - odpowiedziałam cicho.
- Tylko dlatego bo pojawiło się nazwisko rodu czystej krwi - wypowiedział przez zaciśnięte zęby Jamie.
- Ale wy też - wskazał na nas Lunatyk - No jesteście tacy.
- Nie takiego typu - wywrócił oczami wchodzący Syriusz - Zastraszają wszystkich.

Po tych słowach nastała cisza, a nasze twarze wyglądały naprawdę markotnie.

- Co ty masz na koszulce? - zmarszczył brwi Lupin wskazując na tors Blacka.
- A to - wskazał na żółtą plamę widniejącą na jego ubraniu - Jeden z gości nie do końca chciał opuścić imprezy więc przy okazji oblał mnie miodem.

- Oj - wyciągnęłam chusteczki i mu je podałam - To co robimy? Przecież nie będziemy tak się tym dręczyć. W końcu Gwen ma urodziny, mamy wolne.
- Butelka? - uśmiechnął się chytrze Rogacz.
No tak to jego ulubiona gra.

~EliP
6/7

Powiedz wprost /Twoja historia z HuncwotamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz