32. ... przez (byłych) uczniów.

3.1K 174 11
                                    

-Zapłacisz za to, Pettigrew - warknął i dotknął ramienia Glizdogona.
Teleportowali się.

Jęknęłam.
-Co za... - słyszałam wkurzonego Remusa - Miałem go za przyjaciela.
Spojrzałam na niego.
-Liv? Dasz radę wstać? Uwolnić mnie? - jego ton stał się spokojny i troskliwy - Spróbuj.
Kiwnęłam głową.
To nie może być trudne.
Poddźwignęłam się na nogi i oparłam ręce na udach nadal ciężko oddychając.
Jęknęłam.

-Co się stało? - spytał zaniepokojony Lunatyk.
-Zepsułam płaszcz Lily - złapałam materiał wokół kilku dziur na samym spodzie peleryny.
-Jesteś naprawdę niemożliwa, Liv - zaśmiał się nerwowo.
Rozejrzałam się dookoła.
-Nie wiem gdzie moja różdżka - jęknęłam.
-Moją połamali - spuścił głowę - Sprowadź pomoc.
-Nie dam rady iść sama - zachwiałam się lekko i oparłam rękę na pniu drzewa o które uderzył wcześniej Wood - Ledwo stoję. Przepraszam jestem słaba.
-Pomocy! - krzyknął głośno Lupin - Żeby to rogogona znowu zaczyna padać.

-Remus?! - usłyszeliśmy dziewczęcy głos z oddali - To ty?
-Jesteśmy tutaj - wysilił się na głośniejszy krzyk.
Zsunęłam się po drzewie. Przed oczami miałam plamki. Podduszanie to zła rzecz.
-Tylko nie zasypiaj - z otępienia wyrwał mnie głos Lunatyka.
Pokiwałam lekko głową.
-Boli mnie brzuch - poskarżyłam się jak małe dziecko.
-Przestanie - zapewnił.

Chwilę później gdy deszcz zaczął ponownie trochę mocniej kropić zza krzaków wyszła panna Finns.
-Gwen - ucieszył się Remus - Jakie szczęście że nas znalazłaś. Uwolnisz mnie?
-Co tu się stało? - kręconowłosa rozejrzała się dookoła.
-Wytłumaczymy ci później - wyjęczał blondyn - Rzuć zaklęcie.
Dziewczyna chwilę się zastanawiała ale w końcu wyjęła różdżkę i wskazała na więzy.

-Implicata!

Z jej różdżki wystrzelił fioletowy promień który sprawił że więzy same z siebie rozplątały się i upadły na ziemię.
-Warto jest tworzyć własne zaklęcia - uśmiechnęła się młodsza Gryfonka.
-Kocham cię za to - Remus podbiegł do niej i najpierw cmoknął ją w policzek, a następnie przytulił i gdy ją podniósł obrócił się kilka razy wokół własnej osi.
Odchrząknęłam nie chcąc dłużej patrzeć na to okazywanie uczuć.
Lunatyk szybko postawił Gwen i podbiegł do mnie, a dziewczyna podeszła do Tony'ego.

-Mogę cię wziąć na ręce - nie potrafiłam odróżnić czy było to pytanie czy stwierdzenie.
Jednak i tak musiałam pokręcić głową.
-Nie możemy go zostawić - wskazałam na swojego chłopaka - A Gwen nie da rady go zanieść chociażby do zamku, a zaczyna znowu padać.
Spojrzałam się na dziewczynę. Chwilę przenosiła wzrok to na mnie, to na Remusa, na Tonym kończąc.
Wyszczerzyła się w końcu.
-Znam zaklęcie - wypięła dumnie pierś.
-Widzisz - wskazał dwoma rękoma na nią szczęrząc się.
Zwiesiłam ramiona.
-Ciężka jestem - mruknęłam pod nosem.
-Teraz to sobie żartujesz - ułożył jedną rękę w zgięciu kolan a drugą na moich plecach po czym mnie podniósł.
Szybko objęłam jego szyję.

-Levicorpus - rzuciła Gwen na leżącego starszaka.
Ten uniósł się nad ziemię głową w dół.
Remus cicho parsknął, a ja obdarzyłam Gryfonke morderczym spojrzeniem.
-No co? - zaśmiała się - Innego nie znam, a działa.
-Wingardium Leviosa na przykład - zmarszczyłam brwi - Poziom pierwszej klasy.
-Możliwe - zaśmiała się.
-Po prostu idźmy - Lunatyk zaczął iść, a Gwen z nieprzytomnym Woodem za nami.

Po kilku minutach byliśmy już w głównym holu Hogwartu.
Remus delikatnie mnie postawił. Jednak musiałam się na nim oprzeć.
Spojrzeliśmy na siebie i się uśmiechnęliśmy. Potem jednak mój wzrok padł na jego usta.
Kąciki miał lekko uniesione. Nie miał ich pełnych, a na górnej wardze widać było bliznę po ostatniej pełni, ale zapragnęłam ich na swoich. Skarciłam się za to w myślach ale mój mózg się wyłączył i ciało zaczęło być od niego niezależne. Wspięłam się na palce i spojrzałam w jego oczy które tak uwielbiałam. Ich kolor zawsze mnie zachwycał. Taki spokojny człowiek. Tyle wycierpiał.

Uniosłam prawą rękę i ułożyłam ją na jego karku. Remus pochylił głowę.
Instynktownie zamknęłam oczy.
Powoli jeszcze bardziej się przybliżałam.
Poczułam jego przyspieszony oddech na własnym nosie. Sama zaczęłam szybciej oddychać gdy nagle usłyszałam huk.

Oprzytomnieliśmy i odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.
Nerwowo się zaśmialiśmy.

-Wybaczcie - skuliła się Gwen.
Spojrzeliśmy na nią. Stała z rumieńcami ale i z chytrym uśmieszkiem nad zrzuconym bezwładnie Tonym.
-Nie chciałam wam przeszkodzić - poprawiła swoje mokre włosy - Ale on jest ciężki.
-Nic się... - odchrząknęłam bo sama ledwie słyszałam własny głos - Nic się nie stało.

Aż mi wstyd. Jak mogłam się tak zbłaźnić. Zdjęłam poniszczony płaszcz Lily i powiesiłam go na jednej z kolumn.
Sama usiadłam na schodach. Nie za dobrze się czułam. Miało być miłe spotkanie, a tym czasem siedzę sobie patrząc na nieprzytomnego chłopaka który pod wpływem zaklęcia chciał nas zabić.
I jeszcze ta sytuacja z Remusem. Przetarłam szybko oczy by zapomnieć.
Tak będzie lepiej.
Wyczerpana Gwen usiadła obok mnie i oparła głowę na moim ramieniu.

-J-James i S-Syriusz powinni t-tu za chwilę b-b-być - jąkał się bardziej niż zwykle Lunatyk.
Tak jak powiedział tak się stało.
Chwilę później ze schodów zbiegli Łapa i Rogacz niczym dwa chochliki.
Brat szybko podbiegł do mnie.
-Nic ci się nie stało? - spytał lustrując mnie od góry do dołu i pomagając podnieść się - Wybaczcie że tak długo - odsunął się ode mnie i spojrzał na pozostałych - Szukaliśmy Glizdogona. Mógłby chociaż trochę pomóc.

Nastała nieprzyjemna cisza.
-Chyba nie jest on najlepszą opcją - zaczął wyjaśnienia Lupin.
- To on nas zaatakował - kontynuowałam - To znaczy był jednym z tych którzy nas zaatakowali. Resztę opowiemy później.
Okularnik zwiesił głowę.
Podeszłam do niego.
-Musimy zanieść Wooda do Skrzydła Szpitalnego - spojrzałam w jego oczy. Było w nich tyle smutku że ściskało serce.

- Ja pomogę Gwen - ucieszył się Syriusz.
- Nie potrzebuje pomocy - fuknęła.
- Ale możesz pójść ze mną - pociągnął ją do pozycji stojącej, a następnie schodami w górę.
-Remi? - spojrzałam na chłopaka z nadzieją - Pomożesz?

Pokiwał głową. Razem z Jamesem podeszli do leżącego i chwytając go pod ramię zaczęli ciągnąć najkrótszą drogą do uzdrowicielki, a ja ociągałam się za nimi.

~EliP

Powiedz wprost /Twoja historia z HuncwotamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz